„Zdumiały mnie i wprawiły w spore zakłopotanie słowa premiera Mateusza Morawieckiego, że błędem było skierowanie w 2020 roku do Trybunału Konstytucyjnego zapytania o aborcję eugeniczną. Wedle pana premiera miało to znacząco obniżyć notowania Prawa i Sprawiedliwości, co ujawniło się w niedalekich wyborach”, pisze na łamach tygodnika „SIECI” prof. Aleksander Nalaskowski.
W ocenie publicysty Morawiecki wykonał „niewybaczalny piruet odbierający mu wiarygodność w innych obszarach działania”.
„Nie wolno szafować ludzkim życiem, którego nienaruszalność od poczęcia do śmierci gwarantuje konstytucja RP. Nie ma takich słupków, takich triumfów wyborczych, funkcji czy sytuacji, które byłyby warte poświęcenia chociażby jednego życia, zwłaszcza niewinnego”, podkreśla.
Wesprzyj nas już teraz!
Autor „Bankructwa polskiej inteligencji” zwraca uwagę, że zarówno w ustach opozycji, jak i premiera Morawieckiego słowo „aborcja” brzmi niemal technicznie, „jakby nie chodziło tu o ludzkie życie, ale o coś instrumentalnego, co można przekalkulować, dopuścić Lub nie, AK dopuszcza się do ruchu pojazdy z kierownicą po prawej stronie”.
„Wydawałoby się, że dla wciąż rządzącej partii świętość życia jest poza wszelką dyskusją, że jest to – zacytuję klasyka – oczywista oczywistość. Dlatego słowa premiera Morawieckiego tak bardzo zabolały. Na obronę nienarodzonych nie ma lepszych czy gorszych politycznie momentów. Życia poczętego trzeba bronić bez względu na wszystko, w każdej chwili i w każdej sytuacji. Bez względu na cenę. Inaczej będziemy się taplać w bagnie cywilizacji śmierci”, podsumowuje prof. Aleksander Nalaskowski.
Źródło: tygodnik „SIECI”