Polacy, Ukraińcy, Litwini i inne narody tego obszaru, który nie chce być ani „ruskim mirem” Putina, ani żetonem w rozgrywce innych europejskich mocarstw, dziś dają znać o sobie poprzez dumne veto, rzucone przez wolne i solidarne narody wobec próby odnowienia imperialnej dominacji nad Europą Wschodnią – pisze historyk prof. Andrzej Nowak w artykule, który okazał się w piątek, rok po inwazji Rosji na Ukrainę, na łamach senegalskiego dziennika „Les Echos”.
„Na konflikcie między Kozakami i polską szlachtą Rosja zbudowała podstawy pierwszego wielkiego sukcesu w ekspansji na zachód: zajęcia wschodniej połowy Ukrainy w roku 1667. Ale Kozacy nie zapomnieli swej tradycji wolności. Będą się o nią upominali w wieku XVIII, a po likwidacji wszelkiej ich autonomii przez Katarzynę II będą żmudnie odradzali swoją tożsamość narodową. Podobnie Polacy i Litwini nie pogodzili się z zabraniem im przez Rosję, Prusy i Austrię niepodległości. I walczyli o nią, szablą i piórem, od końca wieku XVIII do roku 1918, kiedy tę niepodległość odzyskali” – wskazuje prof. Nowak.
Zauważa, że „Ukraińcom wtedy się to nie udało. Musieli walczyć aż do 1991 roku, do rozpadu sowieckiego imperium, by odnowić swoje niepodległe państwo. Nie raz walczyli przeciw Polakom w tej historii, jednak ostatecznie wspólna tradycja wolności, niezgody na imperialne zniewolenie, także tradycja pamięci o ofiarach ponoszonych w starciu z carskim, a potem sowieckim systemem opresji okazała się silniejsza”.
Jak podkreśla, narody Europy Środkowej i Wschodniej, które doznały w historii krzywd ze strony Rosji, jasno opowiadają się obecnie, w obliczu rosyjskiej napaści na Ukrainę, za niezależnością tak Ukrainy, jak i swoją oraz za przeciwstawieniem się niebezpieczeństwu, jakie ponownie płynie z Rosji.
PAP