– Koniec pandemii nie oznacza końca wirusa, a koniec zagrożenia dla aparatu państwowego nie oznacza końca zagrożenia dla jednostek – powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową wirusolog prof. Krzysztof Pyrć z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Od 16 maja 2022 roku obowiązujący dotąd stan epidemii zostanie zastąpiony stanem zagrożenia epidemicznego, co przewiduje opublikowany w poniedziałek w RCL projekt rozporządzenia ministra zdrowia. Jak uzasadniono, biorąc pod uwagę poprawę stanu epidemiologicznego na obszarze Polski, zmniejszenie gwałtownego rozprzestrzeniania się zakażeń wirusem SARS-CoV2 i zmniejszenie liczby osób hospitalizowanych, zniesienie stanu epidemii jest zasadne.
Profesor Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie w rozmowie z PAP zaznaczył, że „te nowe wydarzenia (zniesienie stanu epidemii) mają charakter bardziej prawno-organizacyjny, a w mniejszym stopniu wpływają na rozprzestrzenianie się wirusa, czy zachowanie społeczeństwa”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Realne działania, które miały mieć wpływ na przebieg epidemii, były podejmowane do wiosny 2021 r. Ostatnim elementem, który wpływał na nasze zachowanie – a to właśnie jest kluczowe w kontroli pandemii – było zniesienie już wiele tygodni wcześniej obowiązku noszenia maseczek i ograniczeń – podkreślił profesor.
Zdaniem wirusologa „należy być ostrożnym w powszechnym optymizmie”.
– O ile jestem zwolennikiem tego, żeby reagować na zmieniającą się sytuację, która w tym momencie nie wygląda źle – wszystkie prognozy krótkoterminowe mówią o tym, że będzie coraz lepiej – to jestem znacznie bardziej ostrożny, jeżeli chodzi o poczucie triumfu. Obecnie można spodziewać się spadków zakażeń związanym z sezonem letnim, a dodatkowo poziom immunizacji oraz dominacja wariantu omikron zmniejszają ryzyko ciężkiego przebiegu. Liczba zgonów i zajętych łóżek jest znacznie mniejsza i cały czas maleje – powiedział PAP.
Prof. Pyrć przypomniał, że „po lecie przychodzi jesień i już dwa razy się na to nacięliśmy i za zbytni optymizm zapłaciliśmy życiem ludzkim”.
Zwrócił uwagę, że należy rozpatrzyć różne scenariusze. Nawet jeśli obecnie mamy ważniejszy temat, jakim jest wojna w Ukrainie, to, jak ocenił, trzeba pamiętać, aby te dwa zagrożenia się nie nałożyły i jeszcze bardziej nas nie osłabiły.
– Warto wdrożyć system monitoringu chorób zakaźnych, którego w tym momencie nie mamy. Pozwoliłoby nam to reagować na nadchodzące zagrożenie, a nie działać reaktywnie. Troszkę weszliśmy w narrację, że właściwie tego wirusa nigdy nie było, szczepienia nie są tak ważne. Na części z nas to się zemści – zaznaczył.
– Chociaż pandemia jako zjawisko paraliżujące społeczeństwo i struktury państwowe odeszła w tym momencie w cień, to nie oznacza, że ten wirus nie stanowi zagrożenie dla osób wrażliwych. Jeżeli idziemy do osoby, która jest w podeszłym wieku, ma choroby podstawowe, z jakiegoś powodu jej układ odpornościowy nie działa, to powinniśmy zachować ostrożność i stosować niefarmakologiczne środki zapobiegawcze. Jest to na przykład noszenie maseczki, trzymanie dystansu czy otwieranie okien. Pozwoli to zmniejszyć zagrożenia dla tej osoby – wyjaśnił.
Oprac. TK / PAP