– Atmosfera, którą rozpętano wokół lekarzy publicznie przyznających się do wiary w niepokojący sposób przypomina żywcem realia stalinowskie, kiedy to ochrzczenie dziecka lub podejmowanie praktyk religijnych zamykało drogę do kariery – powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Aleksander Stępkowski, prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.
Prof. Stępkowski odniósł się do sprawy dyrektora warszawskiego szpitala im. Świętej Rodziny, prof. Bogdana Chazana. Przypomnijmy, że został on usunięty ze stanowiska za to, iż nie zdecydował o przeprowadzeniu aborcji.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem prof. Stępkowskiego, to co dzieje się wokół prof. Chazana to „spektakl polityczny”. Jak zaznaczył prezes Ordo Iuris nie można odwołać lekarza, ponieważ nie zakończyła się jeszcze kontrola w szpitalu, a sam profesor przebywa na zaplanowanym urlopie.
Prof. Stępkowski zwrócił też uwagę na problem z tzw. klauzulą sumienia. „Przede wszystkim, najpoważniejszym zarzutem jest niedopełnienie obowiązków wynikających z art. 39 ustawy o wykonywaniu zawodu lekarza, co do którego konstytucyjności poważne zastrzeżenia zgłaszali od dawna lekarze, a ostatnio również Rzecznik Praw Obywatelskich. Sprawa, z niecodzienną, jak na kontrolę konstytucyjności, dynamiką, toczy się przed Trybunałem Konstytucyjnym pod sygnatura K 12/14” – powiedział prof. Stępkowski.
Według niego samo postępowanie kontrolne w szpitalu może budzić wątpliwości. „Do postępowań kontrolnych można wysunąć szereg zastrzeżeń. Choćby to, dlaczego objęto nim jedynie szpital św. Rodziny, a nie inne placówki, w których diagnozowano matkę dziecka i dziecko? Dlaczego jako pacjenta nie traktuje się dziecka?” – powiedział prof. Stępkowski.
Prawnik zwrócił też uwagę na sam problem aborcji, jako zabijania nienarodzonych. „To, że dziecko na prenatalnym etapie rozwoju jest żyjącym człowiekiem jest niepodlegającą wątpliwości na gruncie nauk przyrodniczych wiedzą biologiczna i medyczną, nie zaś przekonaniem religijnym. To, że dziecku na tym wczesnym etapie rozwoju, ale też długo po urodzeniu, nie sposób przypisać winy, jest nieulegającą wątpliwości, zdroworozsądkową konstatacją. Mamy zatem do czynienia z sytuacją, gdy od lekarza zażądano zabicia niewinnego, bezbronnego człowieka, zaś odmowę dokonania tego czynu, lub współudziału w nim, określono fundamentalizmem religijnym” – powiedział prof. Stępkowski.
Zdaniem profesora „atmosfera, którą rozpętano wokół lekarzy publicznie przyznających się do wiary w niepokojący sposób przypomina żywcem realia stalinowskie, kiedy to ochrzczenie dziecka lub podejmowanie praktyk religijnych zamykało drogę do kariery lub łamało kariery rozpoczęte a w skrajnych przypadkach prowadziło do oskarżeń o szpiegostwo na rzecz Watykanu”.
Źródło: rp.pl
ged