13 grudnia 2021

Prof. Wojciech Polak dla PCh24TV o ekipie Jaruzelskiego: nikczemni zdrajcy, a nie ludzie honoru

(General armii Wojciech Jaruzelski ogłasza stan wojenny 13 grudnia 1981 roku. Zdjęcie wykonane z telewizora podczas emisji programu w TVP Historia Fot.: Adam Chelstowski / Forum)

– Takiego zła, jakiego oni się dopuścili to mało kto wyrządził Polakom w naszej historii – powiedział o michnikowych „ludziach honoru”, czyli autorach stanu wojennego profesor Wojciech Polak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. W rozmowie z PCh24TV współautor książki zatytułowanej „Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach” opowiadał o zbrojnej konfrontacji komunistów z narodem.

Uważam, że ich zachowanie i zdradziecki cios wymierzony „Solidarności” 13 grudnia i potem zdradzieckie ciosy wymierzane poszczególnym osobom, środowiskom, świadczy o tym, że byli to ludzie pozbawieni honoru – podkreślił historyk.

Tytuł nowej publikacji wydanej w przededniu 40. rocznicy stanu wojennego profesor Polak określił jako dwubiegunowy. Określenie „nikczemność” odnosi się do tych, którzy siłowo tłumili niepodległościowe dążenia Polaków. „Honor” – do ludzi podziemia, uczestników antykomunistycznych manifestacji, Mszy za Ojczyznę.

Wesprzyj nas już teraz!

Gospodarz audycji Tomasz Kolanek pytał, jak to możliwe, że według sondaży, wprowadzenie stanu wojennego w 1981 roku za konieczne uważa około 40-50 procent naszych rodaków.

Propaganda komunistyczna robi swoje, Jaruzelski przez 10 lat robił ludziom wodę z mózgów wciskając im, że wprowadzenie stanu wojennego rzekomo uratowało Polskę przed największym nieszczęściem w dziejach, czyli przed interwencją sowiecką. Dzisiaj historycy wyjaśnili, że wcale tak nie było. O interwencję zabiegał sam Jaruzelski. Chciał mieć gwarancję, że jeżeli sam nie da rady pokonać „Solidarności” to Sowieci wkroczą i zrobią porządek. Co ciekawe, takiej gwarancji nie dostał.

– Niestety, w pamięci wielu osób tamte argumenty pozostały, trudno jest z tym walczyć, trudno nawet rozpowszechniać ustalenia historyków. Z kolei młode pokolenie, kończąc szkołę średnią w ogóle do tych zagadnień nie dociera, bo ostatnia klasa to jest kurs przygotowawczy do matury, gdzie zupełnie nie realizuje się programu. Młodzi ludzie nie wiedzą, co to był stan wojenny albo wiedzą bardzo mało.

Książka w ocenie autora powstała nie jak systematyczny wykład, lecz zbiór opisów ważnych, interesujących punktów, aspektów, wydarzeń, osób związanych z tamtym okresem. Intencją historyków było przede wszystkim zainteresowanie nim właśnie przedstawicieli młodego pokolenia.

Czy stan wojenny ochronił Polskę przed wojną domową, jak głosi inny popularny stereotyp?

Nie, to są bzdury. „Solidarność” do żadnej wojny domowej nie dążyła. Jeżeli pojawiały się jakieś tendencje, nazwijmy je anarchistycznymi, to robiła wszystko by je kontrolować, żeby opór społeczny przeciwko komunizmowi nie przyjął formy niekontrolowanego buntu – brzmiała odpowiedź.

Związek dążył natomiast na przykład do zagwarantowania prawdziwej samorządności, wolnych wyborów na szczeblu lokalnym. – „Solidarność” się przy tym upierała a komuniści odpowiadali wręcz histerią. Ręka wyciągana przez związek wisiała w próżni. Jednak żadna wojna domowa nie groziła. Do rozkładu państwa przyczyniła się bezwzględna polityka komunistów i strachliwość Jaruzelskiego, który bał się sowietów wręcz panicznie. Dzisiaj wiadomo, że gdyby nie wprowadził stanu wojennego, Rosjanie nie interweniowaliby. Stan pewnej konfrontacji, ale równocześnie pożytecznych reform trwałby przez następne lata 80. Pozycję startową w niepodległość, suwerenność mielibyśmy o wiele lepszą. Te szanse zostały przez strachliwość Jaruzelskiego, jego bezwzględność, brak honoru zaprzepaszczone – powiedział profesor.

Przygotowując się do siłowego spacyfikowania oporu społecznego komuniści dokonali wiosną 1981 roku sprytnego zabiegu zneutralizowania determinacji zjednoczonego narodu w kierunku poszerzenia przestrzeni wolności. Na 31 marca związek planował strajk generalny. Cały kraj miał stanąć by zmusić władze do pójścia na ustępstwa. Żartów nie było. Cztery dni wcześniej odbył się czterogodzinny protest ostrzegawczy z udziałem 16 milionów ludzi. Obliczono później, że był to najliczniejszy strajk w dziejach świata. 30 marca Lech Wałęsa podpisał jednak z władzami tak zwane porozumienie warszawskie, w efekcie którego strajk został anulowany. Wymierny zysk tej operacji osiągnęli jedynie „czerwoni”. – Powietrze zostaje spuszczone. Ci ludzie, którzy liczyli na drugi etap Sierpnia ’80, że znowu zdobędziemy porcję wolności, teraz nagle dowiadują, się, że właściwie nic nie wywalczyliśmy, strajku nie będzie, wracamy do pracy. To było straszne rozczarowanie. Drugi raz takiej gotowości osiągnąć się już nie dało – ocenił historyk.

W październiku 1980 roku reżim dysponował już listą 16 tysięcy osób wytypowanych do internowania. Potem powstały kolejne 3 serie list: zimowa, letnia i jesienna. Do przewożenia zatrzymanych zmobilizowane zostały nawet prywatne samochody funkcjonariuszy aparatu represji.

Stan wojenny trwał do roku 1989. To, co stało się 22 lipca 1983, czyli jego formalne zniesienie, to była fikcja. Wszystkie restrykcje pozostały. Ludzi nadal zamykano w więzieniach, za trzy ulotki trafiało się na parę lat za kraty – zastrzegł gość PCh24.pl. Co pewien czas, z powodu przepełnienia zakładów karnych, ogłaszane były kolejne amnestie. Wiele obostrzeń wprowadzonych z powodu stanu wojennego po teoretycznym anulowaniu go włączone zostało do prawa powszechnego. Coś, co miało być czasową represją, stało się w „zwyczajnym” reżimie normą. Stąd autorzy książki traktują okres aż do tak zwanej transformacji na równi z mrocznym czasem rozpoczętym 13 grudnia 1981 i teoretycznie zakończonym 1,5 roku później.

 

Źródło: PCh24TV

Not. RoM

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij