Przyszłość Stanów Zjednoczonych jest jasna – to J. D. Vance, uważa amerykanista prof. Zbigniew Lewicki. Według uczonego Vance może być w stanie przywrócić Amerykanom poczucie wartości i na długie lata ukształtować krajobraz polityczny i społeczny USA. Problem w tym, że nie zauważają tego w ogóle polskie władze.
Prof. Zbigniew Lewicki poświęcił J. D. Vance’owi felieton na łamach Rzeczpospolitej. Jego zdaniem nominacja Donalda Trumpa dla Vance’a jest przejawem politycznego geniuszu. Tym, co dzieli dziś Amerykę, jest ideologia wokeismu. Vance jest człowiekiem, który będzie całkowicie odporny na ataki ideologów, uważa Lewicki.
„Jego pochodzenie stanowi pancerz, którego nie są w stanie przebić papierowe strzały kapłanów i akolitów ruchu woke, kwestionujących podstawowe wartości amerykańskie pod pozorem starań o właściwe traktowanie mniejszości” – napisał uczony. Nawiązał w ten sposób do życiorysu Vance’a: wychowywał się w domu bez ojca, miał matkę narkomankę, zajmowali się nim dziadkowie; doszedł do sukcesów dosłownie od zera. Według Lewickiego wokeiści „mogą próbować pisać od nowa historię Stanów Zjednoczonych i dezawuować wszystkich, nawet George’a Washingtona, którzy nie pasują do ich destrukcyjnego zapału, ale to nie oni stanowią zapowiedź nowej Ameryki, lecz właśnie J.D. Vance”.
Wesprzyj nas już teraz!
Amerykanista uważa, że Vance będzie w stanie nie tylko współrządzić Ameryką razem z Donaldem Trumpem przez najbliższe cztery lata, ale również później – nawet przez osiem kolejych. „Poświęci się odbudowie dumy narodowej, co szybko wykaże miałkość prób podważania jej za pomocą działań wykluczających, tzw. cancel culture” – napisał Lewicki. W jego ocenie choć słusznie dostrzeżono ikoniczny obraz Trumpa wstającego na nogi po postrzeleniu, to znacznie ważniejszym symbolem obecnych wydarzeń jest właśnie Vance. „To on przywróci Amerykanom poczucie wartości, a kraj skieruje na tory położone przez wielkich przywódców, które później obrosły chwastami” – stwierdził.
Według prof. Zbigniewa Lewickiego jest zarazem wielką szkodą, że Polska – pozostaje poza głównym nurtem wydarzeń. Nasi rządzący, zauważa Lewicki, nie chcą rozstać się „z jałową formułą wyniosłego krytykowania Trumpa i Vance’a”, woląc kibicować „przegranemu obozowi demokratów po rezygnacji Joe Bidena”. Do tego dojdą jeszcze straty związane z wycofaniem z ambasady w USA Marka Magierowskiego i zastąpienie go, jak napisał Lewicki, dyplomatycznym nowicjuszem, Bogdanem Klichem.
Źródło: rp.pl
Pach