Rewolucja cyfrowa znajduje się w fazie, w której niezbędne okazuje się moratorium technologiczne spowolniające rozwój technologiczny na niektórych polach tak, by został on dostosowany do możliwości ludzkiej natury oraz wydolności instytucji społecznych. Świat zamiast nowej odsłony rywalizacji o hegemonię między USA a Chinami potrzebuje nowego kontraktu – ocenił prof. Andrzej Zybertowicz, komentując zagrożenia wynikające z globalnego wzrostu znaczenia cyberprzestrzeni.
– Następuje przemiana całej cywilizacji; niektórzy analitycy twierdzą, że stopniowo całe życie przenosi się do świata wirtualnego. Rewolucja cyfrowa w porównaniu z wcześniejszymi zwrotami cywilizacyjnymi ma specyfikę niosącą poważne niebezpieczeństwa: przebiega błyskawicznie, zmienia niemal wszystkie obszary życia społecznego i głęboko ingeruje w psychikę ludzką – włącznie z prawdopodobieństwem przemiany ludzkiej natury na poziomie genetycznym – zaznaczył prof. Zybertowicz w rozmowie z PAP.
Wesprzyj nas już teraz!
– Żadna wcześniejsza rewolucja nie miała mocy sprawczej przebudowy ludzkiej natury – dodał.
– Zbyt wiele rzeczy dzieje się w bardzo krótkim czasie, niemal jednocześnie, dlatego wielu badaczy obawia się, że zanim zdążymy skorygować negatywne skutki przemian i cyfrowe technologie należycie oswoić, zmiany będą tak głębokie, że ludzie utracą kontrolę nad swoim życiem – ostrzegł rozmówca PAP.
Zapytany o przykład tego, jak przyspieszające zmiany technologiczne negatywnie wpływają na życie społeczne, socjolog odwołał się do swojej najnowszej książki pt. „Cyber kontra real: Cywilizacja w techno-pułapce”, wskazując na zatrucie komunikacji międzyludzkiej. – Jednym ze skutków rewolucji cyfrowej jest strukturalnie zatruta infosfera, czyli międzyludzka przestrzeń komunikacyjna, w której liczba nieprawd, kłamstw, manipulacji i fikcji jest tak duża, że następuje degradacja naszych zdolności poznawczych – wskazał.
– Dla człowieka komunikacja z innym człowiekiem zawsze była jednym z podstawowych źródeł informacji o świecie. Jeśli przestrzeń kontaktów międzyludzkich jest zrywana przez proces hiperindywidualizacji oraz zaburzona przez hiperfragmentaryzację obrazu świata, ludzie będą popełniali błędy, których owocem może być np. przerodzenie się naturalnego konfliktu ideologicznego w wojnę, nad przebiegiem której nikt nie będzie miał kontroli – wyjaśnił profesor.
– Następuje też destrukcja podstawowych, odwiecznych kulturowych zasad, jak np. mówiącej, że za dobre dla społeczności uczynki ludzie są nagradzani, a za złe karani. W obszarze mediów społecznościowych i rynkowych gier cyfrowych dostarczyciele dóbr działających jak narkotyki zostają miliarderami, a ludzie oferujący coś, co nazywamy patostreamingiem, potrafią być wzorcami dla milionów nastolatków – wymienił socjolog.
Zwracając uwagę na niezbędne kroki mające ograniczyć negatywny wpływ zbyt szybkich zmian, prof. Zybertowicz zaznaczył, że ich podstawą musi być poznawcza otwartość na cywilizacyjną diagnozę. – Najpierw trzeba wykazać się otwartością na głęboką diagnozę, która mówi, że chociaż poszczególne innowacje technologiczne mogą być bardzo korzystne – jak np. technologie diagnozowania medycznego czy możliwości komunikacyjne – to natłok przekształceń powoduje, że świat, w którym rozumiemy zasady gry, odchodzi w przeszłość i uzyskuje nową nieprzejrzystość – podkreślił socjolog.
Wskazując przykład pożądanej decyzji, powiedział: – Waszyngton i Pekin mogłyby porozumieć się w sprawie odejścia od cyfrowego wyścigu zbrojeń; wspólnie wstrzymać niektóre kierunki badań nad sztuczną inteligencją, wymusić maksymalną otwartość badań nad technologiami genetycznymi, nanotechnologiami, sposobami manipulacji ludzką psychiką. Tak, by globalizacja w fazie cyfrowej obniżyła swą dynamikę, a ludzie odzyskali nie tylko poczucie kontroli nad własnym życiem, ale faktyczną nad nim kontrolę.
– W obliczu negatywnych skutków wzrostu znaczenia cyberprzestrzeni działania muszą zostać podjęte na poziomie makro – systemowo. Wzywanie ludzi do higieny cyfrowej – chociaż bardzo ważne – ma nader ograniczoną efektywność dlatego, że technologie komunikacji cyfrowej działają na poziomie podświadomości, a cyfrowe bodźce, wytwarzając efekty serotoninowe i dopaminowe w naszych mózgach, silnie uzależniają. Większość osób bez wsparcia nie jest w stanie nad tym zapanować – wskazał profesor.
– Tak długo, jak na poziomie elit będzie panował technoentuzjazm, nie uda się przebudować mentalności tak, żeby ochronić podstawowe ludzkie wartości – dodał.
Zdaniem prof. Zybertowicza „niezależnie od tego, kto będzie rządzić w Waszyngtonie, amerykański Big Tech musi zostać poddany kontroli demokratycznej władzy”. – Mamy obecnie sytuację, w której nie do końca znani opinii publicznej ludzie dokonali bezprecedensowej w historii naszego gatunku kumulacji trzech kluczowych zasobów: kapitału, władzy i wiedzy. Nigdy wcześnie tak nieliczna grupa osób nie posiadała dostępu do narzędzi pozwalających na modyfikację marzeń i lęków miliardów ludzi. Czyni to za pomocą algorytmów rządzących obiegiem informacji i wspartych technologiami uzależniającymi. Nigdy też relacja między prywatnym biznesem a władzą demokratyczną aż tak bardzo nie przechylała się w stronę prywatnego kapitału – zaznaczył rozmówca PAP.
– Nie regulując przez dekady Big Tech-u, społeczeństwo amerykańskie pozwoliło na wyhodowanie potwora, który niemal zniszczył komunikację polityczną w USA, doprowadził do degradacji poznawczej wielu milionów ludzi i niekontrolowanego zwiększania się społecznych nierówności – ocenił socjolog.
Źródło: Jakub Bawołek (PAP)