Dzisiaj

Progresiści chcą zawstydzić Franciszka? Krytyka papieża w Belgii to owoc rozczarowania radykałów

(fot. EPA/MAURIZIO BRAMBATTI Dostawca: PAP/EPA.)

Spore emocje wzbudziła ostatnia wizyta papieża w Belgii. W zateizowanym kraju Ojciec Święty skierował do odbiorców słowa, które rozsierdziły postępowców. Franciszek pochwalił dawnego monarchę za odmowę podpisania prawa zezwalającego na dzieciobójstwo i podważył feministyczne żądania równouprawnienia kobiet w Kościele. Gniewna odpowiedź postępowych środowisk na te uwagi to przejaw ich rozczarowania Franciszkiem i głównym projektem jego pontyfikatu – Synodem o Synodalności. Liberałowie wciąż postrzegają Ojca Świętego jako jednego ze swoich – i nie mogą przełknąć faktu, że część ich postulatów nie jest realizowana przez Watykan. 

Pomiędzy 26 a 29 września papież Franciszek odwiedził Belgię i Luksemburg. Episkopat pierwszego z tych krajów uchodzi za jeden z najbardziej postępowych, a same społeczeństwo uległo na przestrzeni ostatnich dekad głębokiej sekularyzacji.

Przeżarty postępem belgijski Kościół jest jednym z mających największe nadzieje wobec pontyfikatu Franciszka. Jeszcze przed publikacją “Fiducia Supplicans” z Belgii dobiegały żądania błogosławieństw grzesznych związków homoseksualnych. Belgijscy hierarchowie zdecydowali się w 2022 roku na samowolne ogłoszenie zgody na takie praktyki, wbrew oficjalnemu stanowisku Watykanu.

Wesprzyj nas już teraz!

Liberalni Belgowie uważają, iż Franciszek to ich sprzymierzeniec w dziele zmiany katolickiej doktryny. W ramach procesu synodalnego i nie tylko papież podjął przecież decyzje, które przynajmniej w pewnej mierze idą na rękę zwolennikom odrzucenia Magisterium Kościoła; wielokrotnie posuwał się też do pochwał wielości religii ocierających się wręcz o deklarację wyznaniowego indyferentyzmu…  

Właśnie dlatego krytyka aborcji i feministycznej logiki w ustach Franciszka tak rozgniewała zarówno polityków, jak i postępowe władze Katolickiego – chyba już tylko z nazwy – Uniwersytetu w Leuven. Konkretną podstawą wyrzutów pod adresem papieża były dwie jego wypowiedzi.

Scenę polityczną rozjuszyła najbardziej papieska pochwała postawy króla Baudouin’a, który w 1999 roku chwilowo abdykował, by nie musieć składać swojego podpisu pod legalizującym dzieciobójstwo projektem rządu. Franciszek wyraził uznanie dla zachowania monarchy. Odwołując się do aktualnej propozycji rozszerzenia legalności morderstwa nienarodzonych, wezwał do odważnego sprzeciwu wobec “ustanawianych zbrodniczych praw”.

Przyczyną zatargu Ojca Świętego z władzami Uniwersytetu w Leuven – uczelni, która wykształciła zarówno słynnego abp. Fultona Sheena, jak i wielu ojców teologii wyzwolenia – był komentarz Franciszka o roli kobiet w Kościele. Wbrew dążeniom progresistów i feministycznej logice, papież nie zapowiedział, by święcenia diakonatu miały stanąć przed płcią piękną otworem. Przeciwnie – wskazał, że prestiżową pozycję w Kościele daje kobietom nie współzawodnictwo z mężczyznami, ale wierność skoncentrowanemu na macierzyństwie powołaniu. 

Władze uczelni tuż po wizycie Ojca Świętego opublikowały komunikat pełny pretensji do Ojca Świętego, oficjalnie odcinając się od słów Chrystusowego Wikariusza. Politycy kraju przeszli zaś do ofensywy w czwartek 3 października. Podczas posiedzenia parlamentu premier kraju – Alexander de Croo – uznał słowa Ojca Świętego za niedopuszczalną ingerencję w politykę państwa. Lewicowi parlamentarzyści zarzucili Franciszkowi “niestosowną prowokację”. Opinię papieża dotyczącą miejsca kobiet w Kościele publicznie skrytykowały za to parlamentarzystki zielonych i socjalistów. Owocem wzburzenia polityków ma być wezwanie nuncjusza apostolskiego kraju przed oblicze świeckich władz. 

Któż może być prorokiem między swymi?

Ta wzburzona reakcja na słowa Franciszka wynika z dwóch źródeł. Z jednej strony to łatwy do przewidzenia sprzeciw lewicowych radykałów wobec resztek oporu przeciwko ich agendzie. Zdecydowana postawa Kościoła w tej sprawie to główne źródło wsparcia dla przedsięwzięcia ochrony życia. Jak za starych czasów lewicowych polityków, uwiera katolicyzm, hamujący ich zapędy. Warto zastanowić się, czy gdyby Kościół podobnie zdecydowanie i często jak o aborcji wypowiadał się o innych przeczących moralności chrześcijańskiej tendencjach, nie byłby w stanie wywołać podobnego skutku. 

Z drugiej jednak strony wydarzenie to zdaje się wskazywać na zupełną porażkę papieskiego programu dialogu z postępowcami Nie tylko w przypadku podróży do Belgii, ale także w relacjach z niemieckim episkopatem widać, że radykałów nie satysfakcjonują częściowe sukcesy, jakie zapewnił im pontyfikat Franciszka. Lewica – tak świecka, jak i kościelna nie może pogodzić się z faktem, że Franciszek nie jest w pełni jej człowiekiem. 

Cóż, jakiego belgijskiego polityka zaskoczyłoby odniesienie się do kwestii dzieciobójstwa podczas wizyty Jana Pawła II? Zapewne żadnego. Tymczasem obecny papież wywołał w ten sposób powszechne odium. Być może dlatego, że wcześniej dał postępowcom podstawy by sądzić, że wdroży w Kościele pełnię ich programu… Tymczasem Franciszek w szeregu kwestii otwiera jedynie furtki dla oczekiwań zmian doktryny. Nie działa jednak w sposób tak pełny i szybki, jak oczekiwaliby tego progresiści. 

Fakt ten bulwersuje zwolenników zupełnego dostosowania Kościoła do świata. Ci, którzy chcieliby po prostu uczynić z katolicyzmu kult współczesności mają sprzymierzeńca w papieżu… ale nie całkowitego. Wizyta w Belgii pokazuje, że pomiędzy najbardziej zagorzałymi postępowcami a Franciszkiem istnieje również przestrzeń sporu. Ci ostatni czują, że obecny pontyfikat to dla nich wybitna szansa – i boją się ją zaprzepaścić. Oby najbliższa zmiana na tronie Piotrowym, kiedy by nie nadeszła, przypieczętowała ich rozczarowanie.    

Filip Adamus

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 270 223 zł cel: 300 000 zł
90%
wybierz kwotę:
Wspieram