Polska polityka repatriacyjna od lat kuleje. Nasi rodacy z Kazachstanu zamiast do Polski trafiają do Rosji, a nawet na Białoruś. Mimo to, rząd zamiast być solidarny z rodakami, woli solidarność europejską, której skutkiem jest przyjmowanie nielegalnych imigrantów z krajów islamskich. Aby poprawić notowania, pod koniec kadencji Sejmu pojawił się poselski projekt, rzekomo nadający repatriacji dynamizmu.
Przez osiem lat urzędowania rząd PO-PSL lekceważył problem polityki repatriacyjnej. Od 2010 roku w Sejmie leży obywatelski projekt ustawy o powrocie do Rzeczypospolitej Polskiej osób pochodzenia polskiego deportowanych i zesłanych przez władze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Dokument w 2012 roku trafił nawet do prac w podkomisji, ale ta kierowana przez poseł Joannę Fabisiak (PO) zebrała się pięć razy. Ostatnio dwa lata temu. Przepracowano trzy artykuły i omówiono kolejne trzy.
Wesprzyj nas już teraz!
Kiedy jednak rząd zadeklarował pomoc w przyjmowaniu nielegalnych imigrantów i pojawiły się głosy, że może należałoby najpierw zająć się potomkami Polaków zesłanych niegdyś w głąb ZSRS, partia skierowała pod obrady poselski projekt o zmianie ustawy o repatriacji. I to na dwa posiedzenia Sejmu przed zakończeniem kadencji. Dość dodać, że z uwagi na krótki termin, prezydencki projekt emerytalny, oceniony w kategoriach wyborczych, pozostał bez biegu. Najwyraźniej zatem nie chodzi o skuteczne działanie, a efekt wizerunkowy. Bo przez osiem lat rządów można było przeprowadzić dobry projekt repatriacyjny, szczególnie że w tym zakresie sporą wolę współpracy wykazywała opozycja, która pozytywnie odnosiła się do obywatelskiego projektu.
– Jedną decyzją rządu Pani Kopacz przyjmujemy do naszego kraju więcej nielegalnych islamskich imigrantów, niż przez całe lata obowiązywania ustawy z roku 2000. Myślę tu o repatriantach z pełną pomocą państwa – zauważył poseł Jan Dziedziczak (PiS) podczas posiedzenia sejmowej komisji Łączności z Polakami za Granicą. Jak ocenił, nie jest sprawiedliwym, że obecnie jedyną nacją pozostawioną samą sobie na wschodzie są Polacy.
– Niemcy sprowadzili prawie milion swoich obywateli z Kazachstanu. O Polaków zabiega tam Władimir Putin czy Aleksander Łukaszenka. Białoruś zdaje się jest nieco biedniejszym krajem niż Polska, o nieco niższych standardach, a Polacy mogą tam wyjeżdżać. A do Polski nie – dodał.
W ocenie posła dr Artura Górskiego (PiS) w podkomisji doszło do świadomego bojkotu projektu obywatelskiego, bo był on niewygodny dla rządu. Tymczasem zmiany były konieczne, bo widać było, że samorządy nie mają nie tylko woli politycznej, ale też środków na repatriację. To wskazywało na potrzebę stworzenia mechanizmów uskuteczniających ten proces. Na te wyzwania odpowiadał projekt obywatelski zakładający, że skoro samorządy nie wypełniają swoich zadań, to większą odpowiedzialność za realizacją repatriacji powinien wziąć na swe barki rząd.
Jednak zamiast merytorycznej pracy, w stanowisku rządu do projektu pojawiły wydumane zarzuty, jak choćby niejasnej ilości osób jaka miałaby zostać objęta repatriacją. Wiadomo było, że promesy obejmowały 2800 osób, a jasne jest to, że każdy nasz rodak powinien mieć możliwość powrotu, bez względu na to jaka byłaby to liczba.
– Nawet jeśli byłoby to 70 tys. osób, to my jako państwo polskie jesteśmy w przedziale iluś lat zobowiązani wszystkim naszym rodakom pomóc. To nie jest tak, że będziemy dzielili rodaków na tych którzy mają prawo wrócić i na tych którzy takiego prawa nie mają – dodał dr Górski.
W stanowisku rządu pojawiły się też zarzuty, które nijak się mają do obecnej polityki imigracyjnej. Problemem było np. to, że do Polski przyjadą osoby, które nie mają pochodzenia polskiego, ale są tylko członkami rodzin lub że nie ma wymogu posiadania źródeł utrzymania w Polsce, za czym idą świadczenia socjalne. Jak wskazywali parlamentarzyści, okres adaptacyjny jest potrzeby, by repatrianci mogli rozpocząć w Polsce normalne życie, także zawodowe oraz doszlifowali język. Tego wszystkiego nie odmawia się imigrantom z krajów islamskich.
– Dlaczego ten sam argument nie jest podawany w przypadku imigrantów? Polityka rozdawania pieniędzy na lewo i prawo będzie polityką demoralizującą imigrantów – dodał Górski.
Zarzuty rządu dotyczyły też wysokości wsparcia dla repatriantów, a rozdawnictwo wobec imigrantów nie jest problemem dla Platformy Obywatelskiej.
– Nie możemy traktować Polaków, potomków zesłańców, którzy mieszkają gdzieś w Azji, gorzej niż imigrantów. Musimy się zastanowić co jest polską racją stanu – apelował poseł Górski. Jak wskazał, po pierwsze należy ściągnąć Polaków do kraju, a dopiero potem można się zastanawiać jak wesprzeć realnych uchodźców, ale w tym zakresie brak jest woli politycznej.
Posłowie komisji we czwartek nie pozostawili suchej nitki na działalności poseł Fabisiak w roli przewodniczącej podkomisji. W sukurs nie przyszli partyjni koledzy. Ta próbowała bronić się tzw. czynnikami obiektywnymi, w tym słabą współpracą z MSW, ale finalnie przyznała, że nie była w stanie wpłynąć na przyspieszenie pewnych spraw. W efekcie wiele wskazuje na to, że projekt obywatelski, który jest w Sejmie już drugą kadencję wygaśnie, a projekt poselski nie zostanie przyjęty. Posłowie opozycji zapewnili jednak, że w kolejnej kadencji Sejmu rozwiązania zaproponowane jeszcze przez środowisko skupione wokół śp. marszałka Macieja Płażyńskiego (Wspólnota Polska), zostaną ponownie złożone do laski marszałkowskiej.
Marcin Austyn