Dostępu do in vitro, prawa dla małżeństw i związków partnerskich, a także prawa do adopcji i procedury uzgadniania płci – tego domagali się homoseksualiści, których kilka tysięcy wyszło w sobotnie popołudnie na ulice Krakowa.
Ten marsz miał stanowić manifestację ideologii homoseksualnej. Pojawiły na nim wszystkie odrażające hasła, w tym żądania adopcji dzieci czy uzgodnienia płci. Do tego dołączono też oczywiście postulat „rzetelnej edukacji seksualnej”, która rzekomo ma chronić dzieci. W jaki sposób? Tego już nikt nie wyjaśnia.
Wesprzyj nas już teraz!
Rabiej przoduje
W marszu wziął oczywiście udział Paweł Rabiej, wiceprezydent Warszawy, który odpowiada za propagowanie homoseksualizmu w ramach polityki ratusza stołecznego miasta. W ciągu kilku tygodni rządów duetu Trzaskowski-Rabiej przyjęta została w Warszawie karta LGBT, zakładająca wprowadzenie do szkół określonego programu edukacji seksualnej, stanowiącego poważne zagrożenie dla dzieci.
Rabiej, w trakcie przemówienia podkreślił, że przyjdzie dzień, gdy tzw. homofobia będzie traktowana na równi z… dżumą i cholerą.
Paweł Rabiej jest oczywiście przedstawicielem Koalicji Europejskiej. Obok niego pojawił się jednak również polityk Wiosny Roberta Biedronia, Maciej Gdula. – Jeśli ktoś wam mówi, że to ideologia, to niech popatrzy na was – na ludzi z krwi i kości. Na ludzi, którzy się kochają – powiedział do zgromadzonych. Co oczywiście brzmi jak ponury żart, ale przecież żartem wcale nie jest.
W obronie normalności
Na ulice Krakowa wyszli też przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej. Jak sami podkreślali, ich marsz to pochód w obronie rodziny. Postanowili wyrazić swój sprzeciw wobec promowania ideologii homoseksualnej na ulicach Krakowa. Na czele ich pochodu widniał transparent „Stop homopropagandzie”. Czy faktycznie środowiska LGBT można powstrzymać? Oby!
Źródło: lovekrakow.pl/wyborcza.pl
ged