Widziałem na Sybirze jak NKWD morduje ludzi, gardzi człowiekiem. Widziałem jak ludzie walczący z Bogiem, gardzący dekalogiem, stają się bestiami. Miłosierdzie Boże jest nam niezbędne, potrzebne jak tlen, którym oddychamy. Miłosierdzie prowadzi też do pojednania, do przebaczenia win. Dlatego w kaplicy naszego hospicjum mamy kopię obrazu Matki Bożej Pojednania, którego oryginał znajduje się w Sanktuarium Maryjnym w Hodyszewie. Zwracamy się do Boga z prośba o miłosierdzie, ale jest też potrzeba abyśmy sami byli miłosierni i miłosierdzie okazywali innym ludziom – mówi w rozmowie z Adamem Białousem doktor Tadeusz Borowski, który skończył właśnie 90 lat, założyciel i dyrektor Hospicjum Opatrzności Bożej w Białymstoku, świadek Bożego Miłosierdzia.
Czy widzi pan doktor związek opieki hospicyjnej z orędziem Bożego Miłosierdzia, które Jezus Chrystus przekazał nam za pośrednictwem św. Faustyny i bł. ks. Michała Sopoćko?
Niezwykłe jest to, że dwa hospicja znajdujące się, że tak powiem na dawnych Kresach Rzeczypospolitej, są ulokowane w miejscach ściśle związanych z postacią błogosławionego księdza Michała Sopoćko, spowiednika św. siostry Faustyny oraz twórcy podstaw teologicznych kultu Miłosierdzia Bożego.
Wesprzyj nas już teraz!
Pierwsze z tych hospicjum prowadzi siostra Michaela Rak. Nosi ono imię bł. ks. Michała Sopoćko, znajduje się w Wilnie, mieści się ono dokładnie w budynku, w którym przed wojną mieszkały dwie osoby, których imiona i nazwiska na stałe wpisały się w historię orędzia Miłosierdzia Bożego, przekazanego przez Jezusa siostrze Faustynie Kowalskiej. Pierwszą z tych osób to ksiądz Michał Sopoćko, druga to malarz Eugeniusz Kazimierowski. Właśnie w tym domu, siedzibie dzisiejszego hospicjum, w pracowni Kazimierowskiego powstał w słynny na cały świat obraz „Jezu, ufam Tobie”. Był on malowany, na prośbę księdza Sopoćki, na podstawie bezpośrednich relacji siostry Faustyny.
Drugie hospicjum to Hospicjum Opatrzności Bożej w Białymstoku. Co ciekawe Białystok to miasto, zwane przez niektórych miastem Miłosierdzia, w którym od czasów powojennych do końca życia mieszkał bł. ks. Michał Sopoćko. My kiedy budowaliśmy nasze hospicjum zupełnie tego nie planując, wznieśliśmy je zaledwie około 200 metrów od drewnianego domu, w którym mieszkał ks. Michał. Jadąc do domu zawsze przejeżdżam koło tego budynku i zawierzam naszych pacjentów, personel oraz całe hospicjum opiece bł. ks. Sopoćko.
Czy symbole kultu Bożego Miłosierdzia można znaleźć w waszym Hospicjum Opatrzności Bożej?
Znajdują się one w kaplicy hospicjum. Jest tam relikwiarz z relikwiami bł. ks. Michała Sopoćko oraz kopia obrazu „Jezu ufam Tobie”. Wielu naszych pacjentów modli się przed tymi świętymi przedmiotami kultu Bożego Miłosierdzia.
Widzi pan doktor przejawy Bożego Miłosierdzia w codziennej posłudze hospicjum?
Opiekę hospicyjną należy wiązać z miłosierdziem. Od początku działalności hospicjum, zmarło u nas już kilkanaście tysięcy osób. Co ciekawe byli tak otoczeni miłością miłosierną ludzi i Boga, że nie znam przypadku aby któraś z tych osób, domagała się eutanazji. Samo to dzieło, którym jest to hospicjum, jest dowodem Bożego Miłosierdzia. Ja wciąż nie mogę zrozumieć jakim cudem udało się zbudować, wyposażyć, a teraz jeszcze utrzymywać, to dzieło miłosierdzia. To wszystko powstało z Bożej Łaski i ofiarności ludzi dobrej woli. Kiedy zaczynaliśmy w roku 1992, nie mieliśmy żadnej pomocy finansowej państwa. Na początku mieliśmy zaledwie pięć łóżek, dziś jest ich kilkadziesiąt.
Kiedy zrodziła się myśl założenia, pierwszego w Polsce, hospicjum stacjonarnego w Białymstoku?
To było w roku 1987 kiedy zawiązaliśmy Towarzystwo Przyjaciół Chorych „Hospicjum” w Białymstoku. Inicjatywa wyszła od lekarzy i pielęgniarek oddziałów onkologicznych. Najpierw miejscowe władze PRL odmówiły nam rejestracji tego stowarzyszenia. Towarzysze z PZPR twierdzili, że powstanie społecznego hospicjum świadczyłoby o niewydolności socjalistycznego systemu opieki zdrowotnej. Bali się też, że hospicjum będzie „wrogą organizacją klerykalną”. W końcu odwołaliśmy się do MSW i o dziwo, dopiero ten resort kazał wydać zgodę na rejestrację.
Najpierw prowadziliśmy działalność odwiedzając chorych w ich domach. Niewielkie hospicjum stacjonarne, pierwsze w Polsce, powstało w budynku przy ulicy Świętojańskiej w roku 1992. Obecnie Hospicjum Opatrzności Bożej znajduje się w obiektach przy ulicy Sobieskiego 1 w Białymstoku. Do naszego hospicjum przyjmujemy rocznie ponad 600 chorych.
Z wielu wydarzeń jakie doświadczył pan doktor w swoim, już 90-letnim życiu, które uważa pan za najmocniejszy znak Bożego Miłosierdzia?
Myślę, że był to szczęśliwy powrót naszej rodziny do Polski z wywózki na Sybir – bowiem wielu naszych znajomych tam zostało. Mój ojciec, jako oficer Wojska Polskiego stał się ofiarą zbrodni katyńskiej, a nas, jego rodzinę, Sowieci wiosną roku 1940 deportowali na Wschód. Byliśmy tam 6 długich lat. Na wywózce, zimą roku 1946 zmarł mój dziadek. Ja wówczas miałem 12 lat i dobrze to pamiętam. Nie było tam lekarza, który mógłby mu ulżyć w cierpieniu. Dziadek miał taką martwice nóg, że palce stóp mu same odpadały. Ja tak mocno to przeżyłem, iż właśnie wówczas postanowiłem, że zostanę lekarzem i będę pomagał ludziom. I niech pan zobaczy, że tak właśnie się stało. Zostałem lekarzem psychiatrą. A po odejściu na emeryturę, założyliśmy Hospicjum Opatrzności Bożej, w którym staramy się nieść ulgę osobom chorym terminalnie. Zaopiekowanych, otoczonych miłością, z naszego hospicjum odeszło do Domu Ojca już kilkanaście tysięcy osób.
Pana zdaniem Miłosierdzie Boże jest człowiekowi potrzebne?
Ja odczułem na własnej skórze czym jest ateizm wprowadzany w życie przez Sowietów. Wiem do czego zdolni są ludzie, którzy ignorują Boga i wiarę. Widziałem na Sybirze jak NKWD morduje ludzi, gardzi człowiekiem. Widziałem jak ludzie walczący z Bogiem, gardzący dekalogiem, stają się bestiami. Miłosierdzie Boże jest nam niezbędne, potrzebne jak tlen, którym oddychamy. Miłosierdzie prowadzi też do pojednania, do przebaczenia win. Dlatego w kaplicy naszego hospicjum mamy kopię obrazu Matki Bożej Pojednania, którego oryginał znajduje się w Sanktuarium Maryjnym w Hodyszewie. Zwracamy się do Boga z prośba o miłosierdzie, ale jest też potrzeba abyśmy sami byli miłosierni i miłosierdzie okazywali innym ludziom.
Hospicjum spełnia misję Miłosierdzia Bożego, które to orędzie Jezus przekazał nam za pośrednictwem św. Faustyny i bł ks. Michała Sopoćko. Większość osób, które posługują w naszym hospicjum, przyszły tu z przekonania, że chcą służyć ciężko chorym, aby wcielać w życie Miłosierdzie Boże. Powiem panu jeszcze, że nie spotkałem pacjentów naszego hospicjum, którzy twardo twierdzili by, że są niewierzący. Choć jak wspomniałem, było ich u nas już wiele tysięcy. Potwierdzają to nasi kapelani. Mamy księży katolickich i prawosławnych, oni są świadkami nawróceń, nawet w ostatniej chwili życia.
Kolejnym aktem miłosierdzia, które pan doktor praktykuje od wielu lat, jest tworzenie i dbanie o miejsca pamięci Polaków, dla których wrogowie naszej ojczyzny nie mieli miłosierdzia…
Faktycznie czynię w tym kierunku starania, ile mi sił starcza. Uczestniczyłem w tworzeniu miejsca pamięci w Łukawicy, podlaskiej miejscowości której wszystkich mieszkańców, za pomoc powstańcom styczniowym, carat wywiózł na Sybir. Organizuję uroczystości rocznicowe w miejscu straceń pacjentów szpitala psychiatrycznego w Choroszczy, których podczas wojny zamordowali Niemcy. Uczestniczyłem we wznoszeniu pomnika Słudze Bożemu księdzu Antoniemu Beszta – Borowskiemu oraz innym 49 Polakom, których Niemcy 15 lipca 1943 roku zabili w Bielsku Podlaskim.
Dziękuję za rozmowę.
Adam Białous