Nie ustają protesty rolników sprzeciwiających się polityce wobec Ukrainy i Zielonego Ładu, która prowadzi do likwidacji znacznej części hodowli i uprawy żywności w UE. W Brukseli blokowano ulice w pobliżu siedziby organów UE, a także rozrzucano obornik, palono opony, siano i rzucano jajkami. Służby użyły gazu łzawiącego i armatek wodnych.
Pośród uczestników protestów pojawiły się hasła o nadmiernej biurokracji, nieuczciwych praktykach handlowych, tanim imporcie żywności z Ukrainy. Wyrażono sprzeciw wobec polityki bioróżnorodności wymagającej pozostawienia części obszarów rolnych ugorem i przywrócenia zagospodarowanych terenów do stanu pierwotnego.
Władze poprosiły osoby dojeżdżające do pracy, aby w miarę możliwości trzymały się z dala od Brukseli i pracowały zdalnie.
Wesprzyj nas już teraz!
W wyniku starć, kilku rolników, policjantów i strażaków miało odnieść obrażenia, które nie zagrażają życiu. Belgijski rząd ganił rolników za domniemane zrzucenie rowerów elektrycznych z mostu i podpalenie wejścia do stacji metra. Policja tłumaczyła, że użyła gazu i armatek wodnych, ponieważ rolnicy mieli w nich celować jajkami i koktajlami Mołotowa.
Media wskazują, że dzięki protestom, które miały miejsce od Finlandii przez Grecję po Polskę i Irlandię, rolnicy uzyskali pewne ustępstwa ze strony władz krajowych i unijnych. Sprowadzają się ona najczęściej do tymczasowego poluzowania kontroli w sprawie stosowania przez rolników pestycydów i innych środków podjętych przez władze, które miałyby rzekomo poprawić ochronę środowiska.
W poniedziałek odroczono na czas nieokreślony – prawdopodobnie już po czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego – główny plan dotyczący bioróżnorodności. We wtorek państwa członkowskie UE tymczasowo zatwierdziły propozycje, które miałyby poluzować przepisy odnośnie stosowania płodozmianu, ochrony pokrywy glebowej i metod uprawy roli. Drobni rolnicy (gospodarstwa do 10 ha) – stanowiący trzon protestów – mieliby być zwolnieni z części kontroli i kar. Pod koniec kwietnia europosłowie będą głosować nad poprawkami do stosownych aktów prawnych.
Przeciwko zmianie polityki burzą się ekolodzy i działacze klimatyczni, strasząc, że ustępstwa wobec rolników będą mieć konsekwencje dla wielu pokoleń.
Mimo nieinformowania mediów o protestach rolników – partie głównego nurtu w UE obawiają się, że jeśli potrwają one do czerwca, wówczas poniosą znaczną porażkę – rolnicy walczą z Zielonym Ładem w wielu państwach UE.
Belgijskie władze obiecały ograniczyć biurokrację i zapewnić rolnikom większą elastyczność w przestrzeganiu przepisów dotyczących ochrony środowiska, przy jednoczesnym „utrzymaniu wysokiego poziomu ambicji środowiskowych”.
Protestują także brytyjscy rolnicy, którzy skarżą się na import taniej żywności. Masowy wiec z udziałem ponad 120 traktorów zorganizowano w poniedziałek w Londynie. Rolnicy zaznaczyli, że przyjęte regulacje po brexicie zagrażają bezpieczeństwu żywnościowemu Wielkiej Brytanii.
Uczestnicy konwoju Save British Farming i Fairness for Farmers of Kent sprzeciwiali się napływowi taniej i gorszej jakości żywności. Wypiera ona lokalne produkty z supermarketów. Brytyjscy farmerzy oczekują od rządu opracowania planu żywnościowego, który by ich wspierał. Skrytykowali ustawę rolną z 2020 r. za niewielki nacisk na produkcję żywności, zarzucając decydentom, że priorytetowo traktują kwestie ochrony środowiska kosztem interesów społeczności rolniczej.
Brytyjczycy – mimo opuszczenia UE – także realizują plan dekarbonizacji gospodarki, upatrując w nim szansy na osiągnięcie przewagi konkurencyjnej na świecie. Władze brytyjskie wprowadziły bardziej wyśrubowane normy dotyczące emisji dwutlenku węgla z ciągników i używania pestycydów. Obowiązują one lokalnych rolników, ale nie producentów żywności z innych regionów świata, skąd jest sprowadzana tania żywność. W szczególności rolnicy skarżą się na zalew żywności z Brazylii.
Eko-cyfrowa transformacja dotyka także rolników z Indii.
Źródło: rte.ie, aljazeera.com, aa.com.tr