Unijni eksperci coraz częściej mówią, że w Brukseli nie spędzi dwóch kadencji, a tylko jedną. To znaczy, że spędzi tam nie pięć lat, jak zapewne zakładał, a jedynie dwa i pół roku.
„Coraz bardziej prawdopodobna przegrana Platformy Obywatelskiej postawi Donalda Tuska w trudnej sytuacji. Będzie musiał zacząć twarde negocjacje z… polskim rządem. Można się spodziewać, że przykładowo zmieni się stosunek Warszawy do umowy między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi o wolnym handlu i inwestycjach (TTIP)” – czytamy w tygodniku „Wprost”.
Wesprzyj nas już teraz!
Unijni eksperci, do których dotarł tygodnik, twierdzą, że ocena Tuska w Brukseli jest niezadowalająca. „Być może dlatego, że przewodniczący Rady Europejskiej jest stale porównywany z dobrze ocenianym Hermanem Van Rompuyem, wytrawnym politykiem belgijskim. Van Rompuy prowadził nieustanne negocjacje w Brukseli. Chętnie zapraszał na spotkania nie tylko grupy polityczne, lecz także prowadził tzw. politykę konfesyjną, czyli spotykał się z politykami jednego państwa i podczas rozmowy ustalał, w którym miejscu znajduje się pole do ewentualnego kompromisu. Dzięki temu wyrobił sobie markę świetnego negocjatora. Tusk rzadko spotyka się z grupami politycznymi, co eurodeputowani mają mu za złe, a do negocjacji w stylu Van Rompuya nawet nie podchodzi. Belg przygotowywał na posiedzenia Rady Europejskiej prawdziwe elaboraty, w których przedstawiał, do czego zamierza dążyć. Od polityków na takich stanowiskach oczekuje się wytyczania ambitnych celów. Tymczasem oficjalne wystąpienia Tuska są krótkie i ogólnikowe. Niczego nie wytyczają” – donosi „Wprost”.
Pól, na których Tusk mógłby się pokazać, jest wiele: wspomniana umowa ze Stanami Zjednoczonymi, polityka klimatyczna i energetyczna, fale imigrantów szturmujących Europę, wojna na Ukrainie, sankcje wobec Rosji, problemy Grecji, Fundusz Inwestycji Strategicznych – wylicza autorka artykułu, Eliza Olczyk. Tusk jednak pozostaje wyjątkowo biernym szefem Rady Europejskiej.
Kilka miesięcy temu lawinę oburzenia wywołała decyzja Donalda Tuska o zwołaniu szczytu w sprawie Grecji z pominięciem kilku państw członkowskich, żywo zainteresowanych sprawami greckimi. – To niedopuszczalne. Proszę więc tego nie robić – skarcił Tuska belgijski europoseł Guy Verhofstadt.
W marcu Tuskowi dostało się również za pro-niemiecką postawę w sprawie Grecji. Szef Rady Europejskiej zaprosił na rozmowy o sytuacji w Grecji prezydenta Francji, Francoise’a Hollande’a i kanclerz Niemiec, Angelę Merkel. Szefowie innych państw byli oburzeni, że Tusk ograniczył dyskusję jedynie do tych przywódców.
W lutym tego roku do krytyków Tuska dołączył również Victor Orban. Skrytykował on izolowanie Rosji przez państwa Unii Europejskiej, jako formę sankcji za aktywność wojskową Moskwy na Ukrainie. O prowadzenie takiej polityki obwinił m.in. właśnie Donalda Tuska.
Źródło: „Wprost”
kra