Jest jeszcze inny rodzaj grzeszników, którzy trwają w nieprawościach tylko dlatego, że ufają w miłosierdzie Boże i w zasługi Jezusa Chrystusa. Trzeba i tym otworzyć oczy.
Mówisz, że miłosierdzie Boga jest tak wielkie, że zechciał On umrzeć na krzyżu dla odkupienia człowieka. Przyznaję, jest ono wielkie, nieskończenie wielkie i nie potrzeba mi na to innego dowodu, jak to właśnie bluźnierstwo, którym Go znieważasz. Bo czy nie trzeba nieskończonego miłosierdzia, żeby ścierpieć, że robisz sobie z Jego dobroci wspólnika swojej przewrotności? Że tego krzyża, który On wzniósł, by zburzyć panowanie grzechu, ty używasz jako podpory i szańca dla grzechu? Że to, co powinno stać się dla ciebie pobudką do poświęcenia Mu tysiąca, gdybyś je miał, żywotów, służy ci za powód do odmawiania Mu i używania przeciwko Niemu tego jednego życia, któreś z Jego własnej ręki otrzymał? Ta zniewaga jest dla Serca Boskiego Zbawiciela bardziej okrutna, niż sama śmierć i wszystkie męki, które Mu ją zadały! […]
Szczególny wniosek wyciągasz. Bóg jest dobry, więc ja mogę być zły, mogę przeciw Niemu powstawać! Kto cię nauczył tak rozumować? Wydaje się, że duch Boży i rozsądek kazałyby mówić przeciwnie: Bóg jest dobry, zasługuje zatem na miłość, posłuszeństwo i niezachwianą wierność. Bóg jest dobry, nieskończenie dobry. Jest zatem nieskończoną złośliwością, żeby Go obrażać. A zatem, im więcej wysławiasz dobroć Bożą, tym bardziej wykazujesz ogrom, ohydę swej zbrodni. Nie może ona pozostać bez kary. Sprawiedliwość Boża domaga się zemsty, a ten Boski przymiot nie jest, jak myślisz, przeciwny Jego dobroci, ale jest jej początkiem i podstawą.
Wesprzyj nas już teraz!
A zresztą, ten sposób rozumowania wcale nie jest nowy; jest stary jak świat. Był to niegdyś wieczny spór między prawdziwymi a fałszywymi prorokami. Pierwsi grozili ludowi w imieniu Boga karami Jego sprawiedliwości; drudzy, nie mając innego posłannictwa oprócz pychy i swoich własnych wyobrażeń, zawsze obiecywali pokój i miłosierdzie. Kiedy później zemsta Boża wykazywała jasno prawdomówność jednych, a obłudę drugich, posłannicy Boga powtarzali: Gdzie są prorocy wasi, którzy wam prorokowali i mówili: Nie przyjdzie król babiloński na was, ani na tę ziemię? (Jer 37, 18).
„Wielkie jest miłosierdzie Boże.” O, wy, co tak mówicie! Wierzcie mi, że nigdy nie otworzyliście oczu na wielkość Jego sprawiedliwości. W przeciwnym razie wołalibyście razem z Prorokiem: Któż wie możność gniewu Twego Panie i przed bojaźnią Twoją gniew Twój policzyć (Ps 89, 11).
Ale trzeba wreszcie rozproszyć tak niebezpieczne złudzenie. Zauważmy więc przede wszystkim, że Bóstwo nie objawia się na tej ziemi inaczej, tylko poprzez Swoje dzieła, a zatem nie możemy Go poznać w sposób widoczny i bezpośredni. Wstąpmy więc pod przewodnictwem Pisma Świętego w świat duchowy, otwarty przed oczyma wiary; następnie przebiegnijmy ten świat widzialny, na którym mieszkamy, a w końcu postarajmy się wyrobić sobie jakieś wyobrażenie o Wiecznej Sprawiedliwości na podstawie śladów, jakie znajdziemy po Niej w jednym i drugim z tych światów.
To ćwiczenie będzie dla nas podwójnie pożyteczne. Oprócz bowiem celu, jaki sobie zakładamy, ożywi ono w naszych sercach uczucie bojaźni Boga, które, według zdania Świętych, jest skarbem, strażą i siłą naszych dusz. To uczucie jest dla naszej duszy tym, czym jest balast dla okrętu: bez tego zbawiennego ciężaru stałby się on igraszką fali i wichrów; zbyt lekki statek mógłby się przy najmniejszym wietrzyku, przy najmniejszym zachwianiu, w każdej chwili przewrócić.
Tak samo i dusza bez bojaźni chwieje się i nie potrafi ani oprzeć się podmuchom pomyślności ludzkiej, ani się wesprzeć o powiew łaski Bożej. Jak wielkie nie byłyby jej bogactwa, nie mogą jej one uchronić od zguby.
Czy dla nowych więc, czy dla starych sług domu Bożego, utrzymywanie się w bojaźni jest zawsze pożyteczne; i to nie tylko dla tych, których świadectwo własnego sumienia słusznie napełnia trwogą, ale i dla tych, którym ten głos wewnętrzny niczego nie wyrzuca. Pierwsi powinni drżeć dlatego, że upadli; drudzy dlatego, że upaść mogą. Jeżeli jednych powinna przerażać przeszłość, to drudzy mają powód do obaw o przyszłość. A jeśli chcesz wiedzieć, w jaki sposób uczucie to ma się zagnieździć w twej duszy, to powiem ci, że jedynie łaska może wyryć ci je w sercu; jego jednak rozwój i utrwalenie zależeć będzie od pilnego rozważania przez ciebie skutków sprawiedliwości Bożej, o której mówimy. Rozmyślaj więc, rozmyślaj często nad tymi wielkimi prawdami, a zaraz się przekonasz, jak to zbawienne uczucie każdego dnia będzie w tobie wzrastać i utwierdzać się.
Św. Ludwik z Grenady, Przewodnik grzeszników, Wydawnictwo AA, Kraków, s. 337-339.