Po łódzkim drukarzu, przyszedł czas na poznańskiego instruktora samoobrony. Mężczyzna, który odmówił organizacji LGBT przeprowadzenia szkolenia będzie miał kłopoty. W walkę z wolnością prowadzenia działalności gospodarczej znów włączył się Rzecznik Praw Obywatelskich.
Pomysł „tęczowych” na szkolenie z samoobrony zrodził się po incydencie, w którym homoseksualiści mieli zostać poturbowani. Tak Grupa Stonewall skontaktowała się z instruktorem systemu samoobrony krav maga, który początkowo zgodził się na przeprowadzenie szkolenia.
Wesprzyj nas już teraz!
Mężczyzna po kilku dniach zmienił jednak zdanie, tłumacząc się niezależnymi od niego przyczynami. „Tęczowi” od razu zasugerowali, że chodzi o przesłanki homofobiczne. Trener nie zaprzeczył, wręcz odparł, że nie chce być utożsamiany z „czymś pod czym się nie podpisuje”. „Gazecie Wyborczej” wyjaśnił zaś, że jest wolnym człowiekiem i nie musi się nikomu tłumaczyć.
Działacze Grupy Stonewall o sprawie zawiadomili Adama Bodnara, Rzecznika Praw Obywatelskich, który zbadał sprawę. Urzędnicy ocenili, że odmowa wykonania usługi ze względu „na brak akceptacji usługodawcy dla związków osób tej samej płci (…) stanowi naruszający godność przejaw dyskryminacji ze względu na orientację seksualną”. Takie stanowisko RPO trafiło do poznańskiej policji, która ma zbadać sprawę i doprowadzić do ukarania trenera grzywną za umyślną i bez uzasadnionej przyczyny odmowę świadczenia.
Podobne problemy spotkały już łódzkiego drukarza, który odmówił organizacji LGBT wykonania materiałów promocyjnych. Sprawa trafiła do sądu, a przedsiębiorca został uznany winnym, choć odstąpiono od wymierzenia kary. I w tej sprawie swój udział zaznaczył RPO, który wsparł postulaty homoseksualistów.
Szybka reakcja Adama Bodnara w poznańskim przypadku niepomiernie cieszy „tęczowe” środowiska, które uważają, że podobne zachowania przedsiębiorców trzeba piętnować. I jak zwykle popadają w histerię twierdząc, że brak reakcji doprowadzi do sytuacji, w której „piekarz nie sprzeda mi chleba, bo jestem lesbijką i feministką”.
Póki co piekarze nie zaglądają nikomu do alkowy, zaś klient prowadzący ideologiczną agitację w punkcie sprzedaży, nie powinien się dziwić, że zostanie nieobsłużony i wyproszony.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”
MA