Podczas jednej z konferencji zorganizowanych przez Komisję ds. Statusu Kobiet (organ ONZ) w zeszłym miesiącu, przedstawiciele rządów: duńskiego, szwedzkiego i francuskiego po raz pierwszy – unikając eufemizmów w odniesieniu do procederu zabijania dzieci poczętych – stwierdziły wprost, że aborcja jest „prawem człowieka” w dodatku „niezbędnym dla pełnej realizacji praw kobiet”.
Na spotkaniu Komisji ds. Statusu kobiet ONZ, zatytułowanym: „Dostęp do aborcji i cielesna autonomia: osiągnięcia w zakresie praw człowieka dla kobiet”, którego moderatorem był szef skompromitowanej organizacji Planned Parenthood Federation, Tewodros Melesse, liderki Francji, Danii i Szwecji stwierdziły wprost, że „aborcja to prawo człowieka”.
Wesprzyj nas już teraz!
Melesse żartował sobie, że gdyby to mężczyźni zachodzili w ciążę, to jest pewne, że już dwieście lat temu aborcja byłaby zalegalizowana. Mężczyzna dodał, że zwolennicy aborcji, „są tak naprawdę obrońcami życia”, ponieważ „dbają o życie kobiet i chcą, by wszystkim rodziły się dzieci żywe, zdrowe, produktywne” (sic!).
Mimo, że generalnie w spotkaniu wzięły udział zwolenniczki aborcji, kilka kobiet zacytowało dane, z których miało wynikać, że 13 proc. zgonów matek spowodowanych jest właśnie przez aborcję.
Uczestnicy konferencji zaapelowali o zapewnienie wszystkim kobietom na świecie dostępu do aborcji, która – ich zdaniem – jest „fundamentalnym prawem człowieka”.
Laurence Rossignol, francuska minister do spraw kobiet i rodziny, początkowo wezwała do „dyskusji z państwami powściągliwymi” na temat aborcji, by dopuściły ją w przypadku gwałtu, kazirodztwa lub wad rozwojowych płodu. Chwilę później jednak zrezygnowała z „wyjątków” dopuszczalności aborcji i wezwała kraje do zobowiązania się do „prowadzenia walki na rzecz powszechnego prawa do aborcji”.
Åsa Regner, szwedzka minister ds. równości płci z kolei przypomniała nieudaną próbę stworzenia nowego „prawa do aborcji” podczas konferencji ONZ w Kairze i Pekinie w połowie lat. 90. – Szkoda, że nie możemy ponownie zainicjować światowej konferencji na ten temat, ponieważ jest tak duży opór wobec praw seksualnych i reprodukcyjnych, nie mówiąc już o aborcji – ubolewała.
Kilku panelistów podkreśliło, że przywódcy religijni są jednymi z najbardziej zagorzałych przeciwników aborcji. – Nie ma religii, która mówiłaby, że aborcja jest grzechem i osoba, która by się tego dopuściła powinna iść do piekła. Każda religia jest miłosierna – przekonywał szef PP, który przyznał, że nigdy nie był religijny, ale „na religii się zna”.
Źródło: lifesitenews.com., AS.