Gaz, który popłynął z Węgier na Ukrainę, to szansa dla Kijowa, by zdywersyfikować źródła importu niebieskiego surowca. Rosyjski Gazprom wkrótce może przestać być monopolistą na ukraińskim rynku.
– Właśnie pierwsza molekuła węgierskiego gazu przekroczyła węgiersko-ukraińską granicę poprzez rewersowy system transportowy do naszego kraju – zakomunikował premier Ukrainy Mykoła Azarow na konferencji prasowej w Budapeszcie po spotkaniu z premierem Viktorem Orbánem. – To bardzo ważne wydarzenie. Oznacza rzeczywisty przełom w niezależności energetycznej Ukrainy – dodał ukraiński premier.
Wesprzyj nas już teraz!
Ukraina obawia się coraz bardziej niebezpiecznej dominacji Gazpromu. Umowa jaką zawarł Kijów z rosyjskim koncernem jest bardzo niekorzystna. Choć Ukraina jest największym klientem Gazpromu, to za gaz musi płacić wysoką stawkę: 405 dol. za 1000 m sześć.
Kijów domaga się radykalnego obniżenia ceny gazu do 250-280 dol. za 1000 m sześć. Prognozy nie są jednak korzystne. Przedłużająca się zima nie sprzyja takim negocjacjom. Zwiększający się popyt na rosyjski gaz powoduje wzrost jego ceny. Już teraz Brytyjczycy są zmuszeni by płacić Rosjanom 500 dol. za 1000 m sześć.
Umowa, jaką Ukraina zawarła z Gazpromem jest niekorzystna nie tylko w kwestii ceny za 1000 m sześć. Przewidziana w niej zasada importu gazu to zasada „Take or pay” (bierz albo płać). Oznacza to, że niezależnie od tego, czy Ukraina odbierze zakontraktowaną ilość gazu, czy jej nie odbierze, i tak musi za nią zapłacić.
Źródło: „Nasz Dziennik”
ged