Przeor Bractwa św. Wincentego Ferreriusza, o. Louis-Marie de Blignières, wskazuje na granice posłuszeństwa w Kościele katolickim. Chodzi o poszukiwanie właściwej odpowiedzi na motu proprio Traditionis custodes oraz wytyczne z Responsa ad dubia.
Francuski dziennik Présent przeprowadził wywiad z przeorem francuskiego Bractwa św. Wincentego Ferreriusza, o. Louisem-Marie de Blignières. Stowarzyszenie jest skupione wokół liturgii przedsoborowej; jego siedziba znajduje się w Chémeré-le-Roi w departamencie Mayenne.
Jak wskazał przeor, zarządzenia Traditionis custodes oraz Responsa ad dubia nie mają bezpośredniego przełożenia na sytuację w jego wspólnocie; działa bowiem ona zasadzie prawa własnego, konstytucji zaaprobowanych wcześniej przez Kościół. Chodzi oczywiście o motu proprio Ecclesia Dei św. Jana Pawła II z 1988 roku. Prawo to zawiera zgodę na używanie czterech przedsoborowych ksiąg: mszału, brewiarza, rytuału i pontyfikału. W ocenie przeora jest jednak mimo wszystko pewien niebezpośredni wpływ dokumentów Watykanu na francuski instytut. Chodzi tu na przykład o większą wstrzemięźliwość wśród biskupów, by używać dawnego pontyfikału. Ponadto ograniczony zostanie apostolat instytutu, przede wszystkim poprzez zakaz bierzmowania w dawnej formie rytu.
Wesprzyj nas już teraz!
Przeor podkreślił, że jego instytut jest przywiązany do sprawowania liturgii wyłącznie w dawnym rycie.
– Jesteśmy przywiązani do naszego własnego rytu, do bogactwa starego dominikańskiego rytu, którym obdarzył nas Kościół. Jesteśmy szczęśliwi, że mu się poświęcamy, także dlatego, że reforma liturgiczna Pawła VI osłabiła rzeczywistość realnej obecności, istotową różnicę pomiędzy powszechnym kapłaństwem wiernych oraz hierarchicznym kapłaństwem a także charakter ofiary Mszy – powiedział.
O. de Blignières wskazał, że Kościół w 1988 roku ustanawiając bractwo jako instytut na prawie papieskim dał mu pełną wolność celebrowania w zgodzie z rytem tradycyjnym.
Zdaniem przeora nie narusza żadnej fundamentalnej reguły kościelnej ten, kto nie chce sprawować Mszy świętej oraz sakramentów w nowym rycie. – Posłuszeństwo jest cnotą, która ma swój jednoznacznie konkretny charakter i jasno zdefiniowane granice – podkreślił.
Według przeora nie można wymagać od jezuity, by żył jak dominikanin; tak samo nie można wymagać od członków jakiegoś instytutu, by zaprzeczali własnemu charyzmatowi. Według o. de Blignières można powiedzieć, że Traditionis custodes to krok w stronę zdrady wobec wcześniejszych obietnic Kościoła. Jednak oprócz poczucia zdrady towarzyszy mu też radość cierpienia za wielką i piękną sprawę. – To honor walczyć za jedno z największych dóbr, jakie Pan pozostawił swojemu Kościołowi – powiedział.
Przeor wskazał ponadto, że w latach 70. miano nadzieję, iż reforma liturgiczna spowoduje ożywienie życia katolickiego. Dzisiaj widać jednak, że tak się nie stało: kościoły cały czas pustoszeją. To właśnie liturgia tradycyjna przyciąga z kolei wielu młodych i wiernych. Oceniając kwestię jej dostępności w Kościele dzisiaj i w latach 70. trzeba wziąć tę sprawę pod uwagę.
Źródło: die-tagespost.de
Pach