Policja przesłuchała Piotra Dudę, przewodniczącego NSZZ „Solidarność” w sprawie zdjęcia napisu „im. Lenina” z historycznej bramy Stoczni Gdańskiej. Nazwisko bolszewickiego przywódcy zniknęło 28 sierpnia. „Przywódca rewolucji październikowej powinien znaleźć się na śmietniku historii, a nie na bramie stoczni” – mówił szef „Solidarności” przesłuchany przez gdańską policję.
– Decyzja o zdjęciu napisu była kolegialną decyzją Komisji Krajowej „Solidarność” i kolegialnie ją wykonaliśmy – powiedział Piotr Duda po wyjściu z przesłuchania. Przekazał on, na prośbę policji wykaz wszystkich członków Komisji Krajowej obecnych na sierpniowym posiedzeniu, kiedy zapadła decyzja o losach napisu.
Wesprzyj nas już teraz!
Napis zawisł w maju na bramie stoczni z inicjatywy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (PO). Zamiast dotychczasowego o treści „Stocznia Gdańska S. A.”, pojawiła się więc nazwa „Stocznia Gdańska im. Lenina”. Na bramę wrócił też metalowy Order Sztandaru Pracy. – Nie było żadnych rozmów na ten temat, nie było nawet pytania do związku, czy to akceptuje i jaką ma opinię na ten temat – mówił Piotr Duda. Szef „Solidarności” zapowiedział, że jeśli nazwisko „wodza rewolucji” znów zawiśnie to zostanie ponownie zdjęte. – Ale tym razem nie oddamy go, tylko potniemy na kawałki i sprzedamy na złom, a pieniądze przekażemy na cele charytatywne – powiedział „Rzeczpospolitej” Marek Lewandowski, rzecznik związku.
Donos na „Solidarność” złożyły władze Gdańska. Policja wszczęła postępowanie o uszkodzenie mienia, za co grozi do 5 lat więzienia. – Przesłuchaliśmy dotąd około 10 świadków, w planie jest przesłuchanie kilkunastu kolejnych – mówi Michał Sienkiewicz z KWP w Gdańsku. Głównych „podejrzanych” jest aż 97, tyle bowiem liczy Komisja Krajowa.
Źródło: „Rzeczpospolita”
luk