18 sierpnia 2023

Przez transrewolucję do NWO. Amerykańska Akademia Pediatrii za „opieką afirmującą płeć kulturową”

(Grafika: PCh24.pl)

Amerykańska Akademia Pediatrii, która ma silne wpływy w USA i innych krajach, ostatnio potwierdziła swoje stanowisko w sprawie „opieki afirmującej płeć kulturową”. Mimo licznych badań i świadectw osób, które żałowały tak zwanej operacji zmiany płci, grupa pediatrów uznała, że należy zapewnić młodym ludziom dostęp do blokerów hormonów i wszelkich innych procedur medycznych, które pozwolą im „zmienić płeć”. Jednocześnie wezwała do systematycznego przeglądu istniejących dowodów związanych z kontrowersyjnymi procedurami medycznymi.

 

„Opieka afirmująca płeć kulturową” to termin odnoszący się do zabiegów pseudomedycznych umożliwiających tranzycję, czyli chemiczną i chirurgiczną modyfikację ciała, dla większego upodobnienia do płci przeciwnej. Procedury medyczne z tym związane obejmują przepisywanie nieletnim preparatów blokujących dojrzewanie i syntetycznych hormonów płci oraz operacje, takie jak mastektomie i kastracje.

Wesprzyj nas już teraz!

Amerykańska Akademia Pediatrii (AAP) poinformowała, że jej rada dyrektorów głosowała za potwierdzeniem stanowiska politycznego z 2018 roku w sprawie tranzycji i „zezwoliła na dalszy rozwój rozszerzonego zestawu wytycznych dla pediatrów”. Zalecono systematyczny przegląd dostępnych wskazań dotyczących „opieki afirmującej płeć kulturową”.

Zaktualizowana polityka ma „odzwierciedlać dane i badania dotyczące opieki potwierdzającej płeć od czasu ogłoszenia pierwotnej polityki” – zaznaczyła AAP.

Oświadczenie pojawiło się w związku z batalią toczoną w ponad 20 stanach USA, gdzie lokalni kongresmeni chcą zakazać procedur tranzycji oraz promocji transseksualizmu.

Legislatury kierowane przez Republikanów uchwaliły już setki ustaw uderzających w uroszczenia lobby mniejszości seksualnych, zabraniając tak zwanych operacji zmiany płci, które na całe życie okaleczają młodych ludzi poddanych sterylizacji.

Akademia zaznaczyła, że „sprzeciwia się wszelkim przepisom ustawowym lub wykonawczym”, rzekomo dyskryminującym osoby identyfikujące się jako transpłciowe.

Obecnie walkę z krzewicielami ideologii LGBT prowadzą nie tylko konserwatywni aktywiści, ale coraz częściej też zwolennicy Demokratów.

 

Medycy krytyczni wobec tranzycji podkreślają, że procedury „opieki afirmującej płeć kulturową” skutkują bezpłodnością, trwającą całe życie zależnością od leków i licznymi problemami psychicznymi.

Narodowa Służba Zdrowia Wielkiej Brytanii w zeszłym roku ostrzegła, że procedury „zmiany płci” mogą mieć znaczący wpływ na funkcje psychiczne dziecka. Szwecja z kolei wycofała zgodę rządu na „leczenie” osób transpłciowych.

Biskupi amerykańscy zakazali w katolickich placówkach medycznych „opieki afirmującej płeć kulturową”. Wydano wytyczne, w których zakazano instytucjom katolickim „przeprowadzać interwencje, czy to chirurgiczne, czy chemiczne, które mają na celu przekształcenie cech płciowych ludzkiego ciała w cechy płci przeciwnej”.

 

Spór o to, kim jest człowiek

Kwestia „opieki afirmującej płeć kulturową” i szeroko pojętej promocji transseksualizmu – według amerykańskich politologów – ma mobilizować wyborców Partii Republikańskiej podczas wyborów prezydenckich 2024 roku.

Demokraci narzekają na swoistą krucjatę Republikanów, którzy w ostatnich miesiącach przyjęli bądź zaproponowali setki regulacji anty-transgenderowych. Przepisy te przewidują surowe kary dla lekarzy, którzy oferują młodzieży przeżywającej zawirowania psychiczne co do swojej „tożsamości płciowej” blokery i tzw. operacje zmiany płci. Ponadto uderzają w „transseksualnych” sportowców – mężczyzn, którzy podają się za kobiety, by ułatwić sobie rywalizację sportową w drużynach kobiecych.

Obecnie „opiekę afirmującą płeć kulturową” świadczą między innymi ośrodki proaborcyjne takie jak Planned Parenthood i specjalnie dedykowane tej kwestii pseudo-kliniki.

Wraz z wykreśleniem przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) transseksualizmu jako zaburzenia psychicznego z 11. wydania Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD-11) upowszechniła się liczba ośrodków oferujących „usługi zdrowotne” dla „transów”. Samo usunięcie transseksualizmu z listy jednostek chorobowych miało pomóc w akceptacji osób odrzucających płeć biologiczną i ułatwić dostęp do tzw. operacji zmiany płci oraz terapii hormonalnych. Miało je także skłonić do leczenia różnych innych chorób przenoszonych drogą płciową, w tym AIDS/HIV.

Obecnie transseksualizm umieszczony jest w rozdziale dotyczącym „zdrowia seksualnego”. Jak podkreślało w związku ze zmianami WHO, decyzja zapadała pod wpływem lobbingu ze strony organizacji pozarządowych z wielu państw. Dr Lale Say z grupy roboczej Organizacji tłumaczyła, że decyzja ta wynikała z faktu opartego na „naukowym przekonaniu”, iż nie ma wyraźnych dowodów, by transseksualizm traktować jako schorzenie psychiczne, wymagające interwencji medycznej, a istotniejsze jest dotarcie do „transów” z profilaktyką HIV. Dr Sari Reisner, epidemiolog z Boston Children’s Hospital, który sam uważa się za „transa” potwierdził, że istnieje wiele problemów zdrowotnych podobnych mu osób, w tym różne uzależnienia powiązane z przemocą. Reisner postulował wraz ze swymi bostońskimi kolegami, by policzyć wszystkich „transów” na świecie i ocenić, na jakie choroby faktycznie są narażeni.

Amerykańskie ośrodki, zamiast rzeczywiście zająć się prawdziwymi problemami zdrowotnymi osób, które nie akceptują swej płci biologicznej, oferują tranzycyjne operacje, na których mogą zarobić. Przedstawiają je jako „usługi ratujące życie”, jak wyraził się dr Cesar Gonzalez, psycholog kliniczny i dyrektor Mayo Clinic’s Transgender and Intersex Speciality Care Clinic w Rochester w stanie Minnesota.

Na szczeblu krajowym grupa kongresmenów związanych z Demokratami lansuje Kartę Praw Transseksualistów – rezolucję wzywającą rząd federalny do zapewnienia „transom” większej ochrony, w tym opieki zdrowotnej afirmującej gender, co WHO definiuje jako „każdą pojedynczą interwencję lub kombinację wielu społecznych, psychologicznych, behawioralnych lub medycznych (w tym leczenia hormonalnego lub operacji) interwencji mających na celu wspieranie i potwierdzanie tożsamości płciowej jednostki”.

Owa „opieka zdrowotna” obejmuje nie tylko stosowanie blokerów dojrzewania czy operacje chirurgiczne okaleczające narządy płciowe, feminizację twarzy, usuwanie piersi, itp., ale także wszelkie interwencje behawioralne, używanie określonych zaimków, które dziecko wybiera dla siebie, pozwalanie mu na korzystanie z łazienek, które są zgodne z jego „tożsamością płciową” a nie płcią biologiczną, określony sposób ubierania się itp.

 

Konserwatywny opór

Tego typu usługi dostępne są w Stanach Zjednoczonych od ponad dekady i popierają je główne stowarzyszenia medyczne. Jednak coraz częściej kongresmeni stanowi zakazują ich ustawowo. Przykładowo nowe prawo w Dakocie Północnej pozwala prokuratorowi oskarżyć pracownika służby zdrowia o przestępstwo, za które grozi do 10 lat więzienia i 20 tys. dolarów grzywny w razie wykonania tzw. operacji zmiany płci na nieletnim.

Prokurator może również oskarżyć usługodawców za wykroczenia – do 360 dni więzienia i 3 tysięcy USD grzywny – w razie podawania dzieciom blokerów dojrzewania.

Jednocześnie republikańscy prawodawcy w całym kraju wnieśli do legislatur stanowych setki projektów lub podjęli działania zmierzające do eliminacji przywilejów „transów” w różnych dziedzinach życia. Poza afirmatywną opieką zdrowotną obejmują one zakazy dotyczące dostępu do toalet i szatni niezgodnych z płcią biologiczną, środki ograniczające propagandę genderową w szkołach na temat „orientacji seksualnej” i „tożsamości płciowej”, regulacje zakazujące używania przez uczniów preferowanych zaimków itp.

NBC News zauważa, że 30 lat temu Food and Drug Administration zatwierdziła blokery dojrzewania jako środki do leczenia dzieci przedwcześnie dojrzewających. Jednak tego typu środki hormonalne zaczęto stosować od tego czasu „poza wskazaniami” FDA. Obecnie lekarze, którzy od dawna uciekają się do tych metod argumentują, że te dziesięciolecia ich używania są „dowodem” na to, iż „leczenie” „transów” nie jest eksperymentalne. Lepiej więc zezwolić na „zmianę płci” młodym ludziom niż gdyby mieli popełnić samobójstwo z powodu „zmuszania” ich do życia zgodnie z płcią biologiczną.

W następstwie regulacji kalifornijskiej ścigającej wykonawców tranzycji prawodawcy w 18 innych stanach chcą zaoferować schronienie dla „transseksualnej” młodzieży.

Demokraci zarzucają przeciwnikom politycznym, że niepotrzebnie wszczynają kolejną „wojnę kulturową”. Podjęli też działania by uregulować tzw. prawa „transów” na szczeblu federalnym.

Pewien zwrot w polityce wobec uroszczeń lobby transseksualnego nastąpił po decyzji Sądu Najwyższego z 2020 r. Orzeczenie stwierdzało, że dyskryminacja osoby ze względu na jej „tożsamość płciową” lub „orientację seksualną” narusza ustawę o prawach obywatelskich z 1964 r.

Zdaniem prof. Jasona Piercesona z University of Illinois-Springfield, „wielu konserwatystów było zszokowanych, ponieważ argumentowali w tym sporze sądowym, że tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak tożsamość transseksualna, tożsamość płciowa lub osoby transseksualne”. – Myślę, że to skłoniło ich aby zwrócili się do stanów o uchwalenie zmian – komentował Pierceson.

Coraz więcej wyborców – w tym także Partii Demokratycznej – popiera zakazy występów tzw. drag queens i nauczania ideologii gender.

Z sondażu przeprowadzonego przez Pew Research Center w 2022 roku wynika, że około 60 procent Amerykanów uważa, iż człowiek ma jedynie płeć biologiczną, którą określa się przy urodzeniu, a nie „płeć kulturową”, którą jednostka wybiera sobie dowolnie.

Pew Research Center podaje, że w USA jest obecnie około 1,6 procent dorosłych i 5 procent młodych dorosłych identyfikujących się jako osoby „transseksualne” lub „niebinarne”. To daje liczbę około 5 milionów dotkniętych zaburzeniami tożsamości płciowej. Dla porównania, w kanadyjskim spisie ludności „zaledwie” ponad 100 tysięcy osób określiło się jako „transi” lub „niebinarni”.

Spór o uroszczenia lobby „transów” ma o wiele większe znaczenia aniżeli może wydawać się na pierwszy rzut oka. To nie jest tylko kwestia walki politycznej.

Jak zauważa „The Conversation” – portal, na którym publikowane są wyniki badań naukowych, a także analizy i opinie „ekspertów” – w artykule zatytułowanym: What is essentialism? And how does it shape attitudes to transgender people and sexual diversity? („Czym jest esencjalizm i w jaki sposób kształtuje stanowisko względem osób transseksualnych i różnorodności seksualnej?”), walka toczy się przeciwko ujętemu w tytule tekstu zjawisku, które progresiści definiują jako „głęboko konserwatywny sposób myślenia z głębokimi powiązaniami z dogmatyzmem religijnym i metafizycznym. Jest to postawa, dzięki której konserwatywni myśliciele poszukują pewności w świecie zmian i płynności”.

Dalej wyjaśniono, że esencjalizm obejmuje trzy kluczowe idee: po pierwsze, że istnieją byty same w sobie, całkowicie i definitywnie różne od siebie, a istoty żywe zasadniczo różnią się od bytów nieożywionych i istoty ludzkie zasadniczo różnią się od zwierząt. Po drugie, te różnice są wieczne, jak to postulował Platon, ojciec zachodniej filozofii, mówiąc o wiecznych i niezmiennych „formach”, które doczesne byty niejako kopiują. Każda rzecz jako egzemplarz wiecznej formy metafizycznej ma jasno określone właściwości. Po trzecie, esencjalizm sugeruje, że każdy rodzaj rzeczy ma „istotę”, która wymaga zachowania odrębności poprzez działanie w sposób zgodny z jej naturą.

Jak czytamy dalej na stronie „The Conversation”, jeśli Bóg stworzył rzeczy wyraźnie różniące się od siebie, to te rozróżnienia stają się święte i „z takich twierdzeń wyciągnięto wiele implikacji, w tym etycznych”, że człowiek podlega różnym normom i zakazom moralnym.

Jednak medium dodaje, że „istnieją mocne powody, by odrzucić taki esencjalizm” i „pierwszym z nich jest darwinizm”, sugerujący, że istoty ludzkie wyewoluowały z innych form życia. „Ci, którzy odrzucają ten naukowy konsensus z powodów religijnych lub innych, robią to, ponieważ chcą zachować powiązania między esencjalizmem a zasadami moralnymi a priori. Oto mamy dogmatyzm doktrynalny i moralny”.

Medium sugeruje, że dzięki ewolucjonizmowi „nie ma istoty ludzkiej ani niezmiennej typologii, która odróżniałaby naturę ludzką od reszty królestwa zwierząt lub ogólnie od świata rzeczy”. A co za tym idzie, nie ma odwiecznych norm moralnych. Dodaje także, że wszystko jest płynne, w tym płeć, a „esencjalizm służy uciskowi seksualnemu”, ponieważ już Arystoteles sugerował, że mężczyzna jest z natury lepszy niż kobieta i „jeden rządzi, a drugi jest rządzony”.

Esencjalizm odrzuca się między innymi dlatego, że „Arystoteles oparł swój pogląd na biologicznych teoriach dotyczących kobiet i mężczyzn oraz ich funkcji seksualnych, o których obecnie wiemy, że były błędne, ale kluczową kwestią jest to, że przypisał każdej płci inną „naturę” metafizyczną. Kiedy różnice biologiczne zostaną przekształcone w niezmienne esencje o znaczeniu moralnym, można je wykorzystać do usprawiedliwienia praktyk, które są opresyjne i niesprawiedliwe”.

Esencjalizmowi przeciwstawia się egzystencjalizm i samotworzenie. Człowiek „sam wykuwa” własną „tożsamość seksualną” i liczy się jego kreatywność. „Istoty ludzkie tworzą własne sposoby bycia, swoje wartości i swoje przeznaczenie. I dotyczy to seksualności. Płeć jest projektem egzystencjalnym, a nie stałą esencją” – czytamy w artykule na stronie „The Conversation”, który wskazuje, że trzeba „wymazać ze współczesnych debat etycznych i politycznych” postawę esencjalizmu, wywodzącą się ze „starożytnych doktryn metafizycznych i religijnych, które szukały normatywnej pewności w płynnym świecie i które twierdzą, że wszystko powinno działać w zgodnie z jego wieczną i celową naturą”.

Kwestię obecnej rewolucji antropologicznej bardzo dobrze wyjaśnia raport na temat ideologii gender zaprezentowany na stronie konserwatywnego think tanku Heritage Foundation 20 marca 2023 r.: Gender Ideology and the Future of the Human Person („Ideologia gender a przyszłość osoby ludzkiej”).

 

Przez transseksualizm do obalenia norm

Dr Carol Trueman, profesor nauk biblijnych i religioznawczych w Grove City College wyjaśnia, że ideologia gender odwzorowuje dramatyczne przemiany zachodzące w rozumieniu osoby, co ma miejsce co najmniej od XVIII wieku. „Ta ideologia nie jest odosobnionym zjawiskiem, ale jednym z elementów ogólnej zmiany antropologicznej, która ma miejsce we współczesnym społeczeństwie. Kiedy wszystkie zewnętrzne znaczniki stabilnej tożsamości zostaną usunięte – nawet te, które zapewnia fizyczna, płciowa konstytucja naszych własnych ciał – pytanie, kim dokładnie jesteśmy jako jednostki, staje się zarówno niezwykle pilne, jak i niemożliwe jest udzielenie odpowiedzi na nie” – zauważa.

Naukowiec dodaje, że „odrzucenie biologicznie ugruntowanej seksualności ma również oczywiste implikacje dla szerszej polityki społecznej. Jeśli nie ma czegoś takiego jak natura ludzka, nie może być również wspólnego celu czy wspólnego dobra. Jakiekolwiek roszczenie do tego byłoby odczytywane jako manipulacyjna walka o władzę, próba kontrolowania przez jedną grupę innej. Ani prawa człowieka, ani obowiązki człowieka nie miałyby statusu naturalnego”.

W praktyce wszystko byłoby umowne i oznaczałoby „przesunięcie władzy w stronę państwa lub wielkich korporacji jako jedynych instytucji zdolnych do egzekwowania jakiegoś ładu społecznego”.

Autorka dochodzi do takich wniosków po przeanalizowaniu „dzieł” wpływowych feministek i przedstawicieli gender studies, którzy zakwestionowali całą naszą rzeczywistość, cały widzialny świat, starając się nie odczytać, ale wyobrazić sobie, co to znaczy być człowiekiem.

Dr Trueman odwołała się do licznych prac na temat ideologii gender oraz opinii amicus, złożonej w Sądzie Najwyższym w imieniu ponad 500 kobiet zawodowych sportowców w sprawie Dobbs v. Jackson Women’s Health Organization, gdzie instrumentalizuje się ciało, tak jakby „było ono raczej narzędziem jaźni niż integralną częścią jaźni”. Naturalne funkcje organizmu np. ciąże i poród są postrzegane jako przeszkody w urzeczywistnieniu „pełnego ludzkiego potencjału” kobiet-sportowców.

Badaczka przedstawiła ideologiczne argumentacje rozpoczynając od Simone de Beauvoir, która zakwestionowała istnienie esencji, przez Judith Butler, odczytującej płeć przez pryzmat poststrukturalizmu; Michela Foucaulta, który zaprzecza istnieniu esencji i postrzega dążenie do poznania prawdy jako część opresji kulturowej; po fenomen cyber-feminizmu, psychoanalizę Jacques’a Lacana, marksistowskie odczytanie Beauvoir i wiarę w automatyzację produkcji przemysłowej, która miałaby złagodzić różnice między mężczyznami i kobietami, aż po współczesne koncepcje transhumanizmu Martine’a Rothblatta. Ten ostatni, jak wszyscy przeciwnicy filozofii platońsko-arystotelesowskiej, pragnie „uwolnić umysł ludzi z ograniczeń ciała”.

Jak pisał wspomniany aktywista „trans”, prawnik, inżynier, futurolog, miliarder, założyciel religii Terasem Movement, która łączy kulturowy judaizm, buddyzm zen i głęboką wiarę w technologię, a przy tym „kumpel” Larry’ego Page’a oraz Raya Kurzweila, twórców Google w „The Apartheid of Sex”, transseksualizm to etap w wyzwalaniu umysłu z ograniczeń ciała. Docelowo chodzi o to, aby uwolnić nieograniczony umysł z ograniczeń biologii za pomocą nowych technologii.

„Wybór płci” to wybór formy, która „zamyka naszą istotę”. Zmiany prawne w kwestii LGBTIQ+ będą mieć daleko idące konsekwencje dla tego, co pojawi się później, czyli awatarów, sztucznej inteligencji, mającej zyskać prawa dotychczas przynależne jedynie człowiekowi.

Rothblatt, biologiczny mężczyzna, który podaje się za „transa” wskazał, że zdecydował się opublikować drugie wydanie The Apartheid of Sex, aby skończyć raz na zawsze z kategoryzowaniem ludzi jako mężczyzn lub kobiet i „wzniecić działania przeciwko rozpoczynającemu się nowemu apartheidowi formy”. „Wierzę, że jesteśmy u progu tworzenie człowieczeństwa i osobowości poza ciałami cielesnymi opartymi na DNA. Mamy szansę na zapobieżenie powstaniu nowej uciskanej klasy – transludzi – zanim takie myślenie my kontra oni zakorzeni się kulturowo, tak jak w przypadku ucisku płci i etnicznego ucisku sprzed tysiącleci” – pisał.

Wpływowy aktywista liczy, że wraz z postępową rewolucją społeczną upadną „stare stereotypy” a ludzkość zjednoczy się na wyższym poziomie noosfery, o której przed kilkudziesięcioma laty wspominał geochemik rosyjski Władimir Wiernadski.

Rothblatt wskazał, że wraz „z obaleniem płci biologicznej” nastąpi obalanie całego systemu norm, wartości, instytucji, które wytworzyło tzw. społeczeństwo patriarchalne. Rewolucja seksualna jest sprzężona z krytyczną teorią ras, z walką demokracji przeciwko autokracji, z niszczeniem hierarchicznych struktur, w tym Kościoła katolickiego.

Proces „wyzwalania ludzkości” będzie według autora długi, ale obejmuje właśnie m.in. podejmowanie uchwał przez psychologów i medyków sugerujących, że płeć jest pewną zmienną i każdy może ją sobie wybrać, czy promocję programów edukacyjnych, rozrywkowych, które zachęcają do wybrania „płci kulturowej” i „elastycznych zachowań seksualnych”.

„Gdy wyrwiemy się z kajdan seksualnego apartheidu, ustanowimy nową kulturę ludzką o niespotykanej kreatywności (…) wyłoni się nasz nowy gatunek (…) Persona Creatus” – zaznacza Rothblatt.

Cyfrowe zdjęcia, filmy, e-maile, czaty, wyszukiwanie google i blogowanie przejdzie na wyższy poziom. Połączy się z oprogramowaniem, które będzie powielało sposób, w jaki myślimy, odczuwamy i reagujemy w oparciu o ogromną cyfrową bazę myśli, uczuć i reakcji.

„Wolność płci jest zatem bramą do wolności formy i do eksplozji ludzkiego potencjału”. „Wyzwolenie płci” ma kluczowe znaczenie dla „seksualności awatara” i mnogości tożsamości transhumanów (awatarów, hybryd itp.), którzy połączą się ze sobą na wyższym poziomie świadomości. Powstanie nowa panteistyczna cywilizacja o nieograniczonej formie i kreatywności.

Co istotne, ideologia gender jest jedynie elementem głębokiej antropologicznej zmiany zachodzącej we współczesnym społeczeństwie. I nawet jeśli – z czasem – straci na popularności, to pojawi się coś nowego anty-esencjalistycznego, uderzającego w prawo naturalne, to, co stałe, niezmienne, celowe i hierarchiczne.

Źródła: catholicnewsagency.com, PCh24.pl

AS

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij