Przywódcy Francji, Niemiec, Włoch, Kanady i Wielkiej Brytanii naciskają na prezydenta Stanów Zjednoczonych, aby przedłużył ewakuację z Afganistanu. Waszyngton zapowiedział, że chce wycofać się do 31 sierpnia, jak to już wcześniej ustalono. Sojusznicy potrzebują jednak więcej czasu, by wywieźć w bezpieczne miejsce Afgańczyków współpracujących z nimi w czasie wojny.
Portal euobserver.com sugerował tuż przed spotkaniem grupy G7, że jest mało prawdopodobne, by prezydent Joe Biden zmienił decyzję. Wcześniej talibowie zapowiedzieli, że potraktują stacjonowanie wojsk zachodnich po 31 sierpnia jako przedłużenie okupacji i odpowiednio na to zareagują. Sposób wycofania się USA po 20-letniej próbie wyeliminowania talibów przyczynił się do pogorszenia relacji między Stanami Zjednoczonymi a sojusznikami z Europy. Niektórzy dowódcy zachodni nie szczędzą słów krytyki z powodu czasu i sposobu ewakuacji z Afganistanu. W niedzielę sekretarz stanu USA Antony Blinken przyznał, że jest to „czas bardzo emocjonalny dla wielu sojuszników i partnerów”.
Po zajęciu Kabulu przez talibów 15 sierpnia Amerykanie i przedstawiciele innych państw uwikłanych w wojnę rozpoczęli masową ewakuację obywateli Zachodu i Afgańczyków, którzy pomagali im przez lata. Część państw unijnych obawia się, że to na nie spadną konsekwencje amerykańskiej decyzji w postaci masowego napływu afgańskich uchodźców. Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, który sprawuje rotacyjną prezydencję w grupie G7, wezwał do wirtualnego spotkania USA, Wielkiej Brytanii, Włoch, Francji, Niemiec, Kanady i Japonii. Celem rozmów miałoby być rozbrojenie podziałów istniejących wśród sojuszników.
Wesprzyj nas już teraz!
24 sierpnia grupa G7 przyjęła wspólne stanowisko w sprawie sytuacji w Afganistanie. Przywódcy siedmiu najbardziej wpływowych państw zachodnich wraz z goszczącymi na spotkaniu Sekretarzem Generalnym Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz Sekretarzem Generalnym NATO potwierdzili „niezłomne zaangażowanie na rzecz ludności Afganistanu” i poparli oświadczenie Rady Bezpieczeństwa ONZ z 16 sierpnia. „Wyrażamy nasze głębokie zaniepokojenie sytuacją w Afganistanie i wzywamy do spokoju i powściągliwości w celu zapewnienia bezpieczeństwa bezbronnym obywatelom afgańskim i innych państw oraz zapobieżenia kryzysowi humanitarnemu. Wzywamy do przestrzegania zobowiązań wynikających z międzynarodowego prawa praw człowieka, w tym praw kobiet, dziewcząt i grup mniejszościowych oraz do przestrzegania międzynarodowego prawa humanitarnego we wszystkich okolicznościach” – napisali we wspólnym stanowisku. Dodali, że „doceniają znaczące poświęcenia poniesione przez Afgańczyków i niezliczonych ludzi, którzy pracowali na rzecz bardziej pokojowej, sprawiedliwej i bezpiecznej przyszłości Afganistanu”. Wskazali, że „naród afgański zasługuje na życie w godności, pokoju i bezpieczeństwie, odzwierciedlając ostatnie dwie dekady osiągnięć politycznych, gospodarczych i społecznych, w szczególności w odniesieniu do kobiet i dziewcząt”.
Podkreślono, że „Afganistan nigdy więcej nie może stać się bezpieczną przystanią dla terroryzmu ani źródłem ataków terrorystycznych na innych”. Dlatego zadeklarowano, że sojusznicy NATO będą nadal „walczyć z terroryzmem zdecydowanie i solidarnie, gdziekolwiek się on pojawi”. Dodano, że „każdy przyszły afgański rząd musi przestrzegać międzynarodowych zobowiązań Afganistanu i zaangażowania w ochronę przed terroryzmem; chronić prawa człowieka wszystkich Afgańczyków, zwłaszcza kobiet, dzieci oraz mniejszości etnicznych i religijnych; stać na straży praworządności; umożliwić nieograniczony i bezwarunkowy dostęp pomocy humanitarnej oraz skutecznie przeciwdziałać handlowi ludźmi i narkotykami”. Zaapelowano do wszystkich sił politycznych w tym kraju, by współpracowały w celu wyłonienia rządu jedności narodowej, „inkluzywnego i reprezentatywnego” ze „znaczącym udziałem kobiet i grup mniejszościowych”.
Liderzy G7 obiecali kontynuowanie pomocy humanitarnej, której koordynacją ma się zająć ONZ. Państwa G7 będą współpracować z sąsiednimi i innymi krajami w regionie we wspieraniu afgańskich uchodźców i społeczności ich przyjmujących w ramach skoordynowanej długoterminowej reakcji regionalnej. „Bezpośrednim priorytetem jest zapewnienie bezpiecznej ewakuacji naszych obywateli i tych Afgańczyków, którzy współpracowali z nami i wspierali nasze wysiłki w ciągu ostatnich dwudziestu lat, a także zapewnienie dalszego bezpiecznego opuszczania Afganistanu. Będziemy nadal ściśle koordynować tę kwestię i oczekujemy, że wszystkie strony będą nadal to ułatwiać i zapewniać bezpieczeństwo personelowi humanitarnemu i medycznemu oraz innym międzynarodowym usługodawcom. Będziemy współpracować razem oraz z sąsiednimi i innymi krajami w regionie przyjmującymi uchodźców w skoordynowanym podejściu do bezpiecznych i legalnych dróg przesiedlenia” – czytamy.
Przywódcy zachodnich państw obiecali także ściśle kontrolować działania talibów w kraju i zapowiedzieli, że pociągną ich do odpowiedzialności za ewentualny brak wywiązywania się z obowiązku zapobiegania terroryzmowi, naruszania praw człowieka, w szczególności praw kobiet, dziewcząt i mniejszości oraz z obowiązku dążenia do integracyjnego porozumienia politycznego. Państwa G7 uzależniły uznanie rządu w Afganistanie od wypełnienia zobowiązań międzynarodowych.
Podczas spotkania Niemcy domagali się, by grupa wyasygnowała dodatkowe środki na pomoc humanitarną. – Uważam, że kraje G7 powinny wywiązać się ze swoich obowiązków i znaleźć odpowiedź łagodzącą dotkliwe trudności humanitarne, które już panują w regionie i które będą się nasilać w nadchodzących tygodniach – mówił tuż przed spotkaniem niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas. Premier Wielkiej Brytanii wzywał partnerów do wypełnienia zobowiązań w zakresie pomocy i przesiedlenia wrażliwych Afgańczyków. Londyn podwoił kwotę pomocy humanitarnej dla regionu do 286 mln funtów. W zeszłym tygodniu rząd przedstawił program relokacji 20 tys. Afgańczyków, co miałoby nastąpić w ciągu najbliższych 5 lat. Kanada także zobowiązała się przyjąć 20 tys. uchodźców z Afganistanu. Na razie część azylantów ma trafić „tymczasowo” do kilku krajów w Europie, Azji i Ameryce Południowej.
Źródło: euobserver.com, eeas.europa.eu
AS