28 kwietnia 2014

Putin ante portas?

(REUTERS / FORUM)

W czasach rzymskich hasło „Hannibal u bram” zmobilizowało obywateli Rzymu do obrony swojego kraju. Dziś, kiedy wszystko wskazuje na to, że rosyjska machina wojenna staje u naszych bram, rządzące Polską elity dalej utrzymują społeczeństwo w samobójczym letargu. Nie rozumiejąc, o co toczy się gra i jakie są prawdziwe cele Rosji, nie będziemy w stanie podjąć skutecznych działań dla naszego bezpieczeństwa.


Prezydent Rosji na pewno nie jest szaleńcem, jak chcą go przedstawiać siły, które próbują ukryć prawdziwe cele Moskwy. Realizuje on misternie zaplanowaną operację ratowania imperium. Z pokerową miną blefując, co do siły swych zgranych kart, próbuje ograć Zachód nie mając już wielu asów w rękawie. Operacja ta opiera się na militarnym zastraszaniu oraz na zimnych politycznych kalkulacjach zysków i strat.

Wesprzyj nas już teraz!

Putin nie jest też samodzierżawnym carem, jak usiłuje to przedstawić jego własna propaganda, tylko oficjalnym reprezentantem grupy trzymającej władzę. Przemawia za tym jego stosunkowo niski stopień wojskowy i brak głębszego rodzinnego umocowania w elitach władzy. Jego polityczna kariera skończy się, gdy nie osiągnie wyznaczonych mu celów lub stanie się zbędnym balastem dla systemu, który reprezentuje.

Ukraina częścią wielkiej geopolitycznej gry

Głównym strategicznym celem przeprowadzanej właśnie operacji jest zablokowanie potencjalnego porozumienia USA z Iranem. W jego wyniku doszłoby do odcięcia Chin od surowców energetycznych ze Środkowej Azji i strategicznego obszaru Zatoki Perskiej. Posunięcie to, choć wymierzone bezpośrednio w Chiny, rykoszetem odbiłoby się na sytuacji gospodarczej i geopolitycznej Rosji. Nowy sojusz USA z Iranem skazałby Chiny na dostawy surowców z Rosji nie pozwalając jej wywiązać się z zakontraktowanych dostaw, przez co podważyłoby realną wartość takiego sojuszu. Główne dochody Rosji pochodzą obecnie ze sprzedaży kazachskich i turkmeńskich surowców. Państwa te nie mając bezpośrednich połączeń z Zachodem sprzedają je Rosji, która później odstępuje surowce czerpiąc z tego ogromne zyski. Stany Zjednoczone za cenę ograniczenia mocarstwowych ambicji Izraela i Arabii Saudyjskiej stworzyłyby z Iranu główne regionalne mocarstwo. Likwidując rosyjskiego pośrednika w handlu surowcami, USA osłabiłyby sojusz rosyjsko chiński, pozbawiłyby Rosję możliwości szantażu gazowego, funduszy na modernizację jej armii i uzyskując tańsze surowce dla swojego przemysłu.

Najprostszym sposobem storpedowania przez Rosję tych planów jest podważenie wiarygodności USA jako lojalnego sojusznika. Jeśli Amerykanie i NATO nie staną w obronie Ukrainy, krajów bałtyckich czy Polski, zachwieje to całym systemem sojuszy, które dotąd stworzyły i powstrzyma Iran przed porzuceniem Rosji oraz Chin.

Koniec rosyjskiej maskirowki

Kiedyś Chruszczow w przypływie niekontrolowanej szczerości przyznał, że aby uśpić czujność Zachodu, Rosja jest nawet gotowa udawać trupa. Widocznie rosyjscy stratedzy uznali, że Zachód jest już dostatecznie uśpiony. Ideologia gender, niszczenie rodziny i tradycyjnych wartości osłabiły już dostatecznie jego wolę walki. Stępiły nawet naturalny w społeczeństwie instynkt samoobrony. W USA pewnie też nie trafi się prędko prezydent gorszy od Obamy, więc na Kremlu podjęto decyzję obrony poprzez atak.

Decyzję tę przyśpieszyła również „rewolucja łupkowa”, będąca śmiertelnym zagrożeniem dla zachowania rosyjskiego monopolu na handel surowcami energetycznymi. Nie jest kwestią przypadku, że Rosja jest szczególnie zainteresowana terenami położonymi na prawym brzegu Wisły, krajami bałtyckimi i wschodnią Ukrainą, ponieważ są tam bogate złoża tego gazu. Zagrożone są również kraje skandynawskie, ze względu na bogate złoża gazu ziemnego w Arktyce. Wyrwanie się Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów przekreśli szanse Rosji na odbudowę jej mocarstwowej pozycji i spowoduje wycofanie się jej wpływów z Białorusi, a w ostateczności z przedmościa bałtycko-czarnomorskiego. Opanowanie południowej części Ukrainy przez Rosję i odepchnięcie jej od Morza Czarnego przekreśliłoby ostatecznie możliwość transportu ropy z Kaukazu do Odessy i dalej na Zachód.

Ryzyko przekształcenia się obecnej zimnej w gorąca wojnę

Choć Rosja pręży swoje muskuły i straszy konfrontacją militarną, to w rzeczywistości nie jest jeszcze gotowa na większy konflikt zbrojny. Do 2020 r rosyjskie siły zbrojne mają być już nasycone w 70 proc. nowoczesnym sprzętem. Ponoszone przez Kreml wydatki na zbrojenia wzrastają skokowo – w latach 2013-2015 o 60 proc. Tak gwałtowne zwiększanie nakładów militarnych zwykle poprzedza wybuch planowanego konfliktu zbrojnego. Do tego czasu Rosja będzie zdolna do przeprowadzenia szybkich krótkotrwałych, ograniczonych konfliktów zbrojnych. Użycie posiadanej przez nią broni atomowej mija się w tym przypadku z celem, ponieważ chodzi tu o opanowanie terenu i wykorzystanie znajdujących się tam surowców.

W przypadku obecnej pełzającej interwencji na Ukrainie Rosja raczej nie powinna uciekać się do klasycznego konfliktu zbrojnego, ponieważ posiada inne bardziej skuteczne narzędzia do destabilizacji sytuacji w tym regionie. Jednak historia konfliktów zbrojnych zna wiele przykładów, kiedy sytuacja wymykała się spod kontroli lub, gdy „inni szatani byli tam czynni”. Rosja może wplątać się w wojnę na skutek blefu lub prób podbicia swej ceny dyplomatycznej, a także w wyniku działania innych stron zainteresowanych wybuchem konfliktu w tej części świata.

Przypomina to sytuację z 1939 r, kiedy to niegotowy jeszcze do udziału w wojnie Hitler został w nią przedwcześnie wplątany przez Stalina. W wyniku tego Niemcy de facto samotnie przyjęły na siebie ciężar prowadzenia światowego konfliktu. Obecnie sytuacja się powtarza, tyle, że rolę Stalina mogą odegrać tu Chiny. Jeśli udałoby się im odwlec konflikt z USA, skłócając Rosję z NATO, to włączyłby się dopiero w końcowej fazie konfliktu atakując osłabionego zwycięzcę z pierwszej rundy.

 

Geopolityczny zwrot, jaki dokonuje się na Bliskim Wschodzie i kontratak Moskwy mogą doprowadzić do powrotu USA na nasz kontynent. W jego wyniku mamy szansę wzmocnić pozycję Polski w regionie, a przy okazji osłabić wpływy, nie tylko rosyjskiej, ale i niemieckiej agentury w naszym kraju.

Krzysztof Niewola

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij