Według europarlamentarzysty Prawa i Sprawiedliwości, Zbigniewa Kuźmiuka, za exodusem ludności z Syrii stoją władze Rosji. Putin ma – według diagnozy polskiego polityka – wielki interes w przybyciu na Stary Kontynent rzesz muzułmanów nieakceptujących żadnych znanych Europejczykom zasad.
„Rosja nasila więc bombardowania w Syrii w tym ludności cywilnej, aby przyśpieszyć jej exodus do Turcji, a ponieważ doskonale wie, że najprawdopodobniej ten kraj nie będzie pilnował swej granicy morskiej, to kolejne setki tysięcy imigrantów znajdą się w Grecji, a później w najbardziej zamożnych krajach UE” – pisze Kuźmiuk na swoim blogu w portalu wpolityce.pl. Miałoby to – wedle putinowskich intencji – spowodować tak duży kryzys w Europie, że państwa Unii musiałyby na nowo zacząć rozmawiać z Moskwą i znieść sankcje.
Wesprzyj nas już teraz!
Według europosła jednak „wiodące kraje UE mimo tego, że chętnie zakończyłyby sankcje wobec Rosji w tych warunkach, będą musiały je raczej utrzymywać, bo coraz bardziej zdają sobie sprawę z gry, którą wobec UE coraz śmielej prowadzi Rosja”.
Kuźmiuk swoją diagnozę opiera na tezie Georga Sorosa, miliardera i światowego spekulanta, który twierdzi, że trwa swoisty wyścig z czasem, czy pierwsza zbankrutuje Rosja na skutek zachodnich sankcji i spadających cen surowców energetycznych, czy też wcześniej rozpadnie się Unia Europejska na skutek kolejnej fali imigracji. Rozpad UE miałby być bardzo na rękę Putinowi.
Europoseł PiS zauważa, że rosyjska gospodarka się zwija (spadek PKB), inflacja jest kilkunastoprocentowa, rubel bardzo wyraźnie traci na wartości, w szybkim tempie maleją rezerwy walutowe tego kraju, przeciętni Rosjanie stają się coraz biedniejsi. Dodaje też, że drastycznie spada wartość czołowych rosyjskich firm energetycznych z głównym Gazpromem na czele, którego wartość w 2008 roku wynosiła blisko 400 mld USD, a obecnie jest 10 razy niższa i wynosi około 40 mld USD. Wszystko to ma zmuszać Putina, by angażować się w wywoływanie konfliktów w Europie, co mogłoby skutkować decyzją o cofnięciu sankcji wobec Moskwy.
Źródło: wpolityce.pl
kra