14 grudnia 2012

Quo vadis, Ameryko?

(Fot. ctechs/sxc.hu)

Stany Zjednoczone, kraj słynący niegdyś z wolności sumienia i specyficznego, przyjaznego modelu rozdziału państwa i Kościoła staje się powoli monstrum gwałcącym podstawowe swobody obywatelskie. Działania sprzeczne z podstawami etyki chrześcijańskiej są tam nie tylko legalne, lecz wręcz nakazane. Przy okazji gwałcone jest prawo człowieka do własności prywatnej.

 

Po wyborze Barracka Obamy na drugą kadencję ta pożałowania godna sytuacja jeszcze się umacnia. Dług amerykańskiego państwa już we wrześniu br. przekroczył 16 bilionów dolarów. W przeliczeniu na jednego mieszkańca daje to ok. 51 tysięcy USD. Zamiast ograniczać wydatki i uzdrawiać gospodarkę, Obama kontynuuje model welfare-warfare state, oparty na gigantycznych wydatkach na armię i opiekę społeczną. Wiąże się to z zamachem nie tylko na kieszenie Amerykanów, lecz także na ich wolność sumienia.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Mandat HHS – niszczenie kieszeni i sumień przedsiębiorców

 

Najgroźniejszy wydaje się Mandat HHS. Ta obowiązująca od początku roku ustawa zobowiązuje pracodawców do finansowania pracownikom pakietu ubezpieczeniowego, obejmującego dostęp do antykoncepcji, w tym środków wczesnoporonnych[1]. Z konieczności stosowania mandatu zwolnione są jedynie firmy zatrudniające poniżej 50 pracowników, jak również organizacje religijne, w których pracują tylko osoby wyznające tę samą wiarę. Nie jest jasna sytuacja podmiotów związanych z Kościołem, które zatrudniają również osoby innych wyznań i prowadzą działalność  pozareligijną np. charytatywną czy edukacyjną. W najtrudniejszej sytuacji są chrześcijańscy właściciele świeckich firm. David Green, właściciel firmy Hobby Lobby będzie najprawdopodobniej skazany od nowego roku na karę grzywny za odmowę podporządkowania się ustawie. Wysokość grzywny to – bagatela – 1,3 miliona dolarów dziennie! Choć na pierwszy rzut oka HHS narusza pierwszą poprawkę do Konstytucji, jak również inne amerykańskie przepisy[2], to zwycięstwo Obamy w listopadowych wyborach oznacza prawdopodobnie, że Mandat będzie obowiązywał przynajmniej przez kolejne 4 lata.

 

Podatnicy finansują aborcjonistów

 

Kolejnym  przykładem gwałcenia wolności sumienia w Stanach Zjednoczonych jest kwestia finansowania biznesu aborcyjnego z pieniędzy publicznych. Chodzi tu przede wszystkim o Planned Parenthood.Ta założona w 1916 r. przez Margaret Sanger organizacja specjalizuje się w walce o prawa kobiet, rozumiane jako prawo do antykoncepcji i swobody zabijania nienarodzonych. Nad organizacją ciąży ponure odium oskarżeń o eugenikę. Nie są one bezpodstawne, gdyż Sagner sympatyzowała z Ku-Klux-Klanem, a Murzynów nazywała „chwastami”. Przekonania o niższości rasowej czarnoskórych doprowadziły ją do promowania projektu mającego na celu ograniczenie murzyńskiej populacji (tzw. Negro Project). Dziś oczywiście PP nie obnosi się z przekonaniami rasistowskimi. Wiele wskazuje jednak na to, że następcy Sanger nie są od nich wolni. Aż 79 procent obiektów aborcyjnych Planned Parenthood jest zlokalizowanych w pobliżu rejonów zamieszkałych przez ludność czarnoskórą i/lub latynoską. Nie przeszkadza to rządowi Obamy w dotowaniu tej organizacji z budżetu federalnego. Dotacje wynoszą ok. 500 mln dolarów rocznie, a członkowie zarządu PP należą do czołówki  najbogatszych Amerykanów.

 

Obrońcy życia podjęli walkę z finansowaniem aborcji z środków publicznych. W pięciu stanach (Arizona, Kansas, Północna Karolina, Indiana i Teksas) albo już zaprzestano finansowania aborcji z budżetów stanowych, albo toczy się postępowanie sądowe w tej kwestii.  Warto jednak zauważyć, że rząd federalny nie pozostaje bierny wobec wielu inicjatyw mających na celu zaprzestanie dotowania biznesu aborcyjnego. Jak piszą na lifenews.com William Saunders i Mary Harned, w przypadku siedmiu kolejnych stanów administracja Obamy próbowała sabotować wysiłki mające na celu zlikwidowanie dotacji dla aborterów. Działania rządu przybrały rozmaitą formę: od obcinania  dotacji federalnych dla programów opieki zdrowotnej (takich jak Medicaid) dla „niepoprawnych” stanów aż po ingerencję w przebieg procesów sądowych. Łącznie Tak więc minimum 12 stanów podjęło – skuteczne bądź nie – próby zlikwidowania dotacji dla dostawców zwolenników aborcji. Jak zauważają Saunders i Harned, jest to pewien postęp, jednak sytuacja wciąż wydaje się bardzo trudna. Tym bardziej, że ponowne zwycięstwo Obamy  wiąże się niewątpliwie z próbami dalszego utrwalania systemu dotowania aborterów, szkodliwego zarówno dla sumień jak i kieszeni Amerykanów.

 

Marcin Jendrzejczak

 

[1] W Stanach system ubezpieczeń zdrowotnych działa na innych zasadach niż w Polsce – ubezpieczenia są zazwyczaj prywatne (nie licząc programów Medicare dla osób powyżej 65. roku życia i Medicaid dla ubogich).  Jednak słynne Obamacare zmienia powoli ten stan rzeczy, zwiększając ilość regulacji i zobowiązań pracodawcy.

[2] Można tu wspomnieć choćby o Religious Freedom Restoration Act (RFRA) z 1993 r. RFRA zakazało ustanawiania praw, które stanowiłyby obciążenie dla praktyk religijnych. Dotyczy to nawet praw, które nie dyskryminują wyznawców danej religii celowo ani bezpośrednio. Na pierwszą poprawkę do Konstytucji oraz RFRA powołują się podmioty zainteresowane zwolnieniem z konieczności stosowania Mandatu HHS. Przykładem jest tu firma Weingartz Supply Company, której właścicielem jest Dan Weingartz, członek stowarzyszenia katolickich biznesmenów Legatus. Weingartz wygrał proces i uzyskał zwolnienie od Mandatu HHS. Jednak nie wszyscy właściciele mieli tyle szczęścia. Wygląda na to, że decyzje sądów są w dużej mierze arbitralne, gdyż sędziowie wydają różne wyroki w podobnych przypadkach.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij