Ruszyła giełda nazwisk na unijnej arenie politycznej. W 2014 roku Parlament Europejskie oraz przywódcy krajów członkowskich będą musieli podjąć decyzję, kto zostanie następcą Jose Manuela Barroso (szef Komisji Europejskiej) i Catherine Ashton (szef unijnej dyplomacji).
I właśnie na to drugie stanowisko szykuje się minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski. Na razie nie prowadzi oficjalnej kampanii, bo na to jeszcze za wcześnie, ale przejawia wyraźną aktywność na unijnej scenie politycznej.
Wesprzyj nas już teraz!
Wystarczy przypomnieć wystąpienia Sikorskiego w Berlinie, w których przedstawiał on stosunek polskiej dyplomacji do Unii Europejskiej (m.in. gotowość oddania części suwerenności), zachęcał Niemcy do większej aktywności w zwalczaniu kryzysu i mówił o potrzebie głębszej integracji.
Na uwagę eurokratów zasługuje też zapewne aktywność Sikorskiego w zainicjowanej przez niemiecką dyplomację „grupie refleksyjnej” – w jej ramach prowadzone były dyskusje na temat przyszłości UE – czy różnych unijnych think-tankach
Kto może być kontrkandydatem Sikorskiego? Na razie najpoważniejszym przeciwnikiem wydaje się być szef szwedzkiej dyplomacji Carl Bildt. Na europejskiej giełdzie nazwisk pojawia się również fiński minister ds. europejskich Alexandr Stubb. Wiele jednak wskazuje, że jego szanse na wysokie stanowisko w Brukseli nie są zbyt duże.
Sam minister Sikorski nie potwierdza tych spekulacji. Stwierdził jedynie, że nie prowadzi żadnej kampanii na unijnych salonach. Przypomniał, że decyzja w tej sprawie zapadnie dopiero w przyszłym roku i mówienie już teraz o kandydaturze Polaka mogłoby przekreślić jej szanse. Zdaniem Sikorskiego, to, czy polski polityk obejmie wysokie stanowisko w Unii Europejskiej, zależy od układu sił, jaki wyłoni się po eurowyborach w 2014 roku.
PCh24.pl/”Dziennik Gazeta Prawna”/”Polskie Radio”
ged