Extinction Rebelion i Animal Rebelion to radykalne ekologistyczne ruchy społeczne. Organizują protesty w wielkich miastach, uciekają się do obywatelskiego nieposłuszeństwa i zamierzają skłonić do poparcia ich idei przez 3,5 procent obywateli. Tyle bowiem, według badań wystarczy, by dokonać zmiany społecznej.
4 października 2019 roku w Warszawie doszło do pierwszego w Polsce protestu ruchu Animal Rebelion. Po „animacji” poświęconej tragedii w ścianach rzeźni, działacze udali się pod budynek Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Tam też zaprotestowali przeciwko jedzeniu mięsa, między innymi rozlewając po chodniku płyn przypominający krew. Trzymali transparenty z napisami „gdyby rzeźnie miały szklane ściany, nikt nie jadłby mięsa” oraz „krew zwierząt dziś = krew kolejnych pokoleń jutro” – czytamy w tekście nadesłanym przez sojuszniczą organizację „Extinction Rebellion Polska” na portal publicystyka.ngo.pl.
Wesprzyj nas już teraz!
– Nasze działanie ma mocny wizualnie przekaz, bo czujemy konieczność natychmiastowego wpływu na rząd i media, aby zaczęły traktować kryzys klimatyczny adekwatnie do skali zagrożenia, jakie stwarza – mówiła jedna z protestujących w Warszawie. – Rozlewanie sztucznej krwi w tym kontekście miało miejsce już w wielu miastach na świecie. Krew to również symbol solidarności międzygatunkowej – nie zgadzamy się na cierpienie zwierząt z powodu szkodliwych przyzwyczajeń człowieka. Chów przemysłowy równa się opresji i cierpieniu zwierząt oraz prowadzi nas prosto do załamania klimatu. Wszystko tu jest nie tak. Obywatelskie nieposłuszeństwo to w tej sytuacji nasz obowiązek – dodała.
Ruch Animal Rebelion opiera się na przekonaniu, jakoby ocalenie ziemi przed globalną katastrofą i zachowanie różnorodności biologicznej wymagało natychmiastowego przejścia na wegetarianizm. Jego aktywiści, podobnie jak zwolennicy pokrewnego ruchu Extinction Rebelion postulują ogłoszenie kryzysu klimatycznego przez rządy, szybkie rozpoczęcie działań oraz wzniesienie się ponad politykę.
Na stronie [animalrebelion.org] czytamy o dziesięciu wartościach podzielanych przez aktywistów. Wśród nich znajduje się sprzeciw wobec…gatunkowego szowinizmu ludzi. Ruch stosuje metody non violence i cechuje się zdecentralizowanym charakterem.
Działacze z Animal Rebelion 7 października rozpoczęli akcję mającą trwać do 19 października. Jej kluczowe wydarzenie to okupacja Smithfield Market w Londynie – historycznego rynku sprzedaży mięsa – czytamy na anglojęzycznej stronie ruchu. Aktywiście korzystają z metod obywatelskiego nieposłuszeństwa i nie ukrywają przed potencjalnymi wolontariuszami ryzyka aresztu.
Extinction Movement
Animal Rebelion to ruch w pewnym sensie wtórny wobec Extinction Rebelion (XR). O ile ten pierwszy skupia się ogólnie na zmianach klimatu, o tyle ten drugi koncentruje się na konieczności przejścia na wegetarianizm w celu ratowania ekosystemu (i samych zwierząt).
Zwolennicy ruchu Extinction Rebelion 7 października rozpoczęli blokady europejskich stolic: między innymi Berlina, Londynu czy Amsterdamu. Cel ruchu stanowi działanie w celu ochrony klimatu. Na przykład w brytyjskiej stolicy działacze zamknęli most, ulice i zamknęli się w samochodach. Wcześniejsze protesty w kwietniu w Londynie trwały przez 11 dni, a ich skutek stanowiło aresztowanie ponad 1000 osób. Co najmniej 1/4 z nich uznano za winne – podaje „Rzeczpospolita”.
Powstały w 2018 roku ruch „Extinction Rebelion” (XR) jest pierwotny względem „Animal Rebelion”. Skupia się ogólnie na zmianie klimatu, a nie tylko na „prawach zwierząt”. Extinction Rebelion powstał w odpowiedzi na raport IPCC (Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu). Zwolennicy ruchu XR twierdzą, że pozostało jedynie 12 lat na powstrzymanie katastrofy klimatycznej oraz deklarują, że wkroczyliśmy już w szósty okres masowego wymierania gatunków. Za początek ruchu uznaje się 31 października 2018 roku, a dziś na świecie istnieje już 550 grup na całym świecie.
Postulaty…
Zwolennicy Extinction Rebelion stawiają 3 zasadnicze postulaty. Extinction rebellion żąda od polityków ogłoszenia alarmu klimatycznego i informowania społeczeństwa o zagrożeniach związanych z globalnym ociepleniem. Żądają także podjęcia natychmiastowych działań zmierzających do zredukowania emisji gazów cieplarnianych do 0 netto w 2025 roku. Wzywają także do powołania Panelu Obywatelskiego służącego wypracowaniu zaleceń wiążących dla władz państwowych. Jak czytamy na stronie ruchu [extinctionrebellion.pl] „przeciwdziałanie oraz zwalczanie skutków kryzysu klimatycznego wymaga wysiłku całego społeczeństwa o dotychczas niespotykanej skali i intensywności, dlatego niezbędne jest włączenie społeczeństwa w podejmowanie kluczowych decyzji niezbędnych dla ratowania Ziemi”.
I metody
Zarówno Extinction Rebelion, jak i Animal Rebelion uznają się za organizacje uciekające się do zasady non-violence (niestosowania przemocy), szukania poparcia w szerokich grupach społecznych i obywatelskiego nieposłuszeństwa. Powołują się przy tym na „zasadę 3,5 proc.” opartą na badaniach Erici Chenoweth i Marii J. Stephan z Amerykańskiego Instytutu Pokoju. Uczone przeanalizowały 323 kampanie w latach 1900-2006. Uczestnicy owych kampanii dążyli do rozmaitych celów od praw obywatelskich po uzyskanie niepodległości – zauważa „Przegląd”. Wyniki pokazały, że ruchy sięgające po przemoc zwyciężyły w 26 procentach przypadków, jednak te oparte na pokojowym obywatelskim nieposłuszeństwie – aż w 53 procentach. Co więcej, jeśli aktywny udział wzięło w nich 3,5 procenta osób, to sukces odnoszono w każdym przypadku (tak się złożyło, że zawsze chodziło tu o kampanie pokojowe).
Jak zauważa Tomasz Borejza na łamach „Przeglądu” (a lewacy na zmianie społecznej się niestety znają) sprzeciw bez użycia przemocy okazuje się nie tylko korzystny z PR-owego punktu widzenia, lecz również pozwala na szersze zaangażowanie społeczne, gdyż nie ogranicza się jedynie do sprawnych mężczyzn zdolnych do noszenia broni. Jednocześnie jednak z badań Chenoweth i Marii J. Stephan wynika, że zmiana społeczna wymaga złamania prawa w celu zwrócenia uwagi ludzi. Podjęcie ryzyka pójścia do więzienia skłania ludzi do wzięcia postulatów na poważnie. Jednocześnie sukces wymaga otwartości i pokojowego nastawienia – w celu ułatwienia negocjacji i zyskania poparcia.
Zważywszy na coraz szersze poparcie społeczne dla walki ze zmianami klimatu i rosnący radykalizm nie można wykluczyć, że po pewnym czasie ruchom takim jak XR czy Animal Rebelion uda się mobilizacja 3,5 procent społeczeństwa.
Apokaliptyczna wizja
Choć zwolennicy ruchu XR odwołują się do racjonalności i nauki, a ich metody wyglądają na dobrze przemyślane, to nie należy zapominać, że zasadnicze przesłanie ma charakter radykalny, rewolucyjny, a przez to niebezpieczny. W „Deklaracji Rebelii” [extinctionrebellion.pl], sztandarowym dokumencie XR czytamy „jeszcze nigdy w swojej historii ludzkość nie znajdowała się w tak krytycznej sytuacji. Jeśli nie podejmiemy natychmiast odpowiednich działań, w krótkim czasie doprowadzimy do zniszczenia wszystkiego, co dla nas najcenniejsze: ekosystemów, w których żyjemy, naszej cywilizacji, naszych społeczności, oraz przyszłości naszych dzieci i kolejnych pokoleń. Badania naukowe nie pozostawiają wątpliwości. Jesteśmy świadkami gwałtownego ocieplania klimatu oraz szóstego masowego wymierania. Jeśli nie podejmiemy niezwłocznie radykalnych, zdecydowanych kroków, nasz gatunek również czeka zagłada”.
Ryzyko fanatyzmu?
Apokaliptyczny ton i radykalne postulaty nasuwają na myśl apokaliptyczne ruchy religijne. Rzeczywistość dla ich zwolenników jest czarno-biała: z jednej strony zły system społeczno-polityczny (emisja gazów cieplarnianych, produkcja i konsumpcja mięsa oraz przedkładanie zysków i politycznych korzyści nad dobro planety) a z drugiej przeciwstawiający się mu działacze.
Zwolennicy ruchu stronią od przemocy, lecz nagromadzenie radykalizmu może niepokoić. Skoro bowiem grozi nam masowe wymieranie, to gra toczy się o wszystko – wspomniane ekosystemy, cywilizacje, przyszłe pokolenia i własne życie. Co więcej, czas według XR nagli. Widmo absolutnej katastrofy w dodatku nieodległej w czasie pozwala wygenerować fanatycznych wręcz zwolenników, zwłaszcza w młodych umysłach podatnych na radykalizm.
Czy zatem XR i Animal Rebelion to współcześni bolszewicy, wolni jednak (przynajmniej na razie) od skłonności do przemocy? Czy to współcześni hipisi, wykorzystujący jednak najnowsze badania naukowe, zamiast pogrążać się w kłębach narkotycznych oparów? Z pewnością to ludzie XXI wieku – doby Netflixa, smartfona oraz jedzenia zamawianego przez Sieć i przywożonego do domu. Areszty nie są przyjemne, nawet jeśli walczy się o wszystko. Widmo zagłady ludzkości to potężny straszak, jednak wygodnictwo to tendencja co najmniej równie potężna.
Marcin Jendrzejczak