„Jeśli Niemcy gotowi byli wyłożyć 10 mld euro na połączenie podmorskie, które można było zbudować po lądzie za 2 mld (nie wspominając o tym, o ileż by to było bezpieczniejsze), i de facto sfinansować także rosyjską część inwestycji – byle tylko ominąć Polskę i kraje bałtyckie oraz dać Rosji potężne narzędzie nacisku na kraje na wschód od nas – to tylko idiota mógł nie wiedzieć, o co chodzi”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz.
„Po co drążyć temat?”, pyta dalej publicysta. Jego zdaniem trzeba to robić, ponieważ nawet tak dramatyczne obnażenie niemieckich politycznych pryncypiów nie otworzyło idiotom oczu i dlatego wielu z nich w podskokach zgodziło się na „kolejny niemiecki szwindel”, którym jest decyzja o „wpompowaniu w bundesgospodarkę 200 mld euro rządowych dotacji”.
Co to oznacza w rzeczywistości? „Idzie kryzys, a kryzys to czas, gdy słabi bankrutują, a silni wykupują masę upadłościową po nich. Więc Niemcy wzmacniają swoje firmy, kpiąc z unijnych zasad uczciwej konkurencji, by mogły wykorzystać moment i wykupić jak najwięcej firm z południowej i środkowej Europy”, alarmuje autor „Do Rzeczy”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Taka powtórka z reformy Balcerowicza (nie jej założeń, tylko skutku) na gigantyczną skalę. Gdyby ktoś pytał – chodzi o wolny rynek i solidarność europejską”, podsumowuje RAZ.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK