– Witoldowi Gadowskiemu zagrożono jakimiś straszliwymi grzywnami za to, że nie chciał się zarejestrować swojego kanału na YouTube jako kanał VOD – przypomniał w programie „Zdania i uwagi” na swoim kanale na YouTube Rafał Ziemkiewicz.
Kilka tygodni temu przewodniczący KRRiT w komunikacie przesłanym PAP przypomniał twórcom zamieszczającym swoje filmiki na platformach udostępniania treści video o trwającym od 1 lutego 2022 r. ogólnoeuropejskim obowiązku zgłoszenia swoich usług do wykazu prowadzonego przez europejskie organy regulacyjne do spraw mediów.
Jak przypomniano, obowiązek ten wynika ze znowelizowanej Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) o audiowizualnych usługach medialnych, z dnia 14 listopada 2018 r., ze względu na zmianę sytuacji na rynku, co automatycznie wymusiło nowelizację Ustawy o radiofonii i telewizji.
Wesprzyj nas już teraz!
Elementami nowelizacji było objęcie regulacjami ustawowymi platform wymiany plików wideo (VSP) takich jak np.: Cda.pl, WGRANE, Zaq2.pl oraz rozszerzenie dotychczasowych regulacji dotyczących audiowizualnych usług medialnych na żądanie (VoD) jak np.: NETIA VOD, ORANGE TV czy POLSAT GO. „Dostawcy audiowizualnych usług medialnych na żądanie zostali objęci obowiązkiem zgłoszenia swoich usług do wykazu prowadzonego przez organy regulacyjne do spraw mediów” – podkreślono w informacji.
Obowiązkiem tym zostali objęci także twórcy prowadzący działalność audiowizualną i publikujący swoje utwory w ramach platform video (m.in. YouTube, TikTok, Facebook, itp.), którzy prowadzą działalność gospodarczą w sposób zarobkowy, ciągły i zorganizowany. „Zgodnie z art. 5 ustawy z dnia 6 marca 2018 r. Prawo przedsiębiorców: nie stanowi działalności gospodarczej działalność wykonywana przez osobę fizyczną, której przychód należny z tej działalności nie przekracza w żadnym miesiącu 50% kwoty minimalnego wynagrodzenia, o którym mowa w ustawie z dnia 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, i która w okresie ostatnich 60 miesięcy nie wykonywała działalności gospodarczej” – wyjaśniono w komunikacie.
Sprawę skomentował na swoim kanale na YouTube Rafał Ziemkiewicz. – Nie ma rozróżnienia między wielkimi dostawcami treści wideo, a takim sobie małym misiem, co postawi sobie na biurku telefonik i mówi coś tam, co mu do głowy przyjdzie – podkreślił.
Publicysta zwrócił uwagę, że na mocy nowego prawa teoretycznie może zostać w każdej chwili zobowiązany, aby zamieszczać w swoich nagraniach znaczki od ilu lat jest dozwolony konkretny materiał. – Teoretycznie mogę zostać w każdej chwili zobowiązany do raportowania, co zamierzam na moim kanale, albo co zamieściłem. Krótko mówiąc: za sprawą ustawy, która niepostrzeżenie weszła w życie tak naprawdę każdego youtubera można będzie przeczołgać i zniszczyć, zmusić go szykanami biurokratycznymi do zamknięcia kanału. Nie mówię, że to w tej chwili nastąpi, ale można sobie wyobrazić sytuację – ocenił.
– Ponieważ rzecz została wprowadzona przez obecną władzę, to nie jest krytykowana w mediach związanych z Prawem i Sprawiedliwością. Ale dlaczego nie jest krytykowana w mediach opozycyjnych? Lewicowo-liberalna opozycja, która takiej histerii narobiła… Pamiętacie Państwo czarne ekrany? Czarne pierwsze strony gazet? Takiej histerii narobili w momencie, kiedy ktoś próbował opodatkować zyski koncernów medialnych. Nie chodziło o żadną cenzurę, tylko wyłącznie o uszczypnięcie ich finansowo. (…) Teraz mamy historię jak zablokowanie portalu nczas.com, na który żeby wejść od pewnego czasu trzeba przerejestrować dane w sieci, żeby komputer myślał, że wchodzicie z zagranicy, bo z Polski nie można, dlatego że jest artykuł w prawie telekomunikacyjnym, który w praktyce oznacza, że służby specjalne mogą zamknąć każdą stronę internetową, jeżeli uznają, że „TAK”. Służby nie muszą się nikomu tłumaczyć, że dana strona jest niebezpieczna. Ja nie neguję, że takie narzędzie jest potrzebne w dzisiejszych czasach, ale (…) tutaj mamy do czynienia z sytuacją, że służby specjalne zażądały zamknięcia strony, strona została zamknięta i co? I ustawodawca nie pomyślał o żadnym trybie odwoławczym. Jest to skandal absolutny! – podkreślił autor „Polactwa”.
Ziemkiewicz zwraca uwagę, że PiS nie robi krzywdy mediom lewicowym, co jest dla zwolenników tej partii wielkim zdziwieniem. – Żaden lewacki youtuber nie ma kłopotów, tylko akurat Witold Gadowski to człowiek, który jest bardziej pisowski niż PiS. (…) Jeżeli kogoś to dziwi, to znaczy, że kompletnie nie rozumie logiki Jarosława Kaczyńskiego. Stosunek prezesa PiS do mediów wyraża się w takiej formule: są media lewicowe i są media prawicowe. Media lewicowe nie szkodzą PiS. Media prawicowe muszą być wzięte na krótką smycz, bo one się odwołują do pisowskiego elektoratu – wyjaśnił.
– Co może zaszkodzić PiS-owi, że w tygodniku „NIE”, albo w TVN24 coś złego napiszą o PiS-ie? Przecież elektorat PiS tego nie czyta. PRZECIWNIE! Jak coś zrobią lewicowe media, to tylko umacnia to spoistość elektoratu PiS-u. (…) A taki na przykład ja czy Witold Gadowski – to mówię czysto hipotetycznie – jesteśmy dla PiS-u groźni, bo Państwo, którzy nas oglądacie i słuchacie w większości identyfikujecie się jako elektora prawicy. Więc my możemy Wam powiedzieć: nie głosujcie na PiS, głosujcie na Konfederację. I to już jest dla Jarosława Kaczyńskiego niebezpieczne, bo tu już jest przepływ – mówił dalej publicysta.
– Rozumiecie Państwo, dlaczego nikt nie zaatakował najbardziej obrzydliwych, lewackich kanałów, które istnieją na YouTube, tylko akurat Witold Gadowski stał się osobą, na której postanowiono pokazać, że jest obowiązek rejestrowania kanałów na YouTube? Rozumiecie Państwo, dlaczego nie zamknięto obrzydliwych portali, tylko zablokowano portale, które są bardziej prawicowe niż rządząca prawica? (…) Ogólnie rzecz biorąc wszystko idzie w niedobrym kierunku. Wolność słowa na Zachodzie jest bardzo w odwrocie, ale w Polsce jest w odwrocie w sposób szczególny – podsumował Rafał Ziemkiewicz.
źródło: YouTube / ziemkiewicz
TK