„Klasyk pisał, że każda tragedia może się powtórzyć jako farsa. W istocie jest jeszcze gorzej: farsę można zrobić nie z powtórki wielkiej tragedii, ale nawet z niej samej. Trzeba do tego tylko czasu i kogoś o podobnej osobowości oraz stylu działania jak Antoni Macierewicz” – pisze Rafał Ziemkiewicz na łamach tygodnika „Do Rzeczy”.
Publicysta skomentował doniesienie do prokuratury, jakie w ubiegłym tygodniu złożył Antoni Macierewicz. Chodzi o trzech byłych członków podkomisji smoleńskiej, którzy zdaniem byłego szefa MON mieli „zdradzić tajemnice państwowe” znajdujące się w raporcie smoleńskim.
Ziemkiewicz przypomina, że to nie pierwsza tego typu awantura smoleńska w obozie „dobrej zmiany”. Wcześniej Macierewicz toczył ostre spory m.in. z Glennem Joergensenem – jednym z najbardziej „medialnych” współpracowników podkomisji smoleńskiej. Niedawno były szef MON miał naciskać na TVP, by nie emitowała filmu Ewy Stankiewicz pt. „Stan zagrożenia”.
Wesprzyj nas już teraz!
„O co się wszyscy wymienieni kłócą, trudno postronnej osobie zrozumieć, bo zasadniczo wszyscy są wyznawcami tyleż radykalnej, co nieudowodnionej (acz sam Macierewicz twierdzi, że wręcz przeciwnie) tezy o wybuchu bomby na pokładzie tupolewa” – zauważa publicysta „Do Rzeczy”.
„Trudno tu być po czyjejś stronie. Można tylko współczuć rodzinom ofiar, które od dawna już nie kryją, że czują się oszukane, wykorzystane i rozczarowane, i bezsilnie dziwić się, że działań podkomisji nie przerwano w porę. Tak czy owak, wskutek jej działania mgła, kryjąca okoliczności tragedii, stała się jeszcze gęstsza, a błoto, w której poniewierały się szczątki prawie stu wybitnych obywateli RP, jeszcze bardziej błotniste” – podsumowuje Rafał Ziemkiewicz.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK