Karol III sprawił Brytyjczykom niemiłą niespodziankę. Monarcha, formalnie pozostający głową anglikańskiej schizmy, zignorował początek Wielkiego Postu, a uczcił nadejście świętowanego przez muzułmanów Ramadanu. Oznacza to, że król ceni bardziej „wielokulturowość”, niż chrześcijańską wiarę, a nawet rodzimą tradycję, komentował słynny katolicki konwertyta i były kapelan Elżbiety II Gavin Ashenden. Agenda poparcia dla „różnorodności” nie powinna odwrócić wzroku chrześcijan od faktu, że wiara w Chrystusa stoi w sprzeczności z fałszywą doktryną islamu, dodawał.
„Bez wątpienia mogliśmy spodziewać się, że Jego Chrześcijańska Mość król (…) umocni poddanych życzeniami z okazji Wielkiego Postu, jednocześnie uprzejmie zauważając nadejście Ramadanu”, pisał w artykule na łamach thecatholicherald.co.uk Gavin Ashenden – nawrócony na wiarę świętą biskup anglikański. Symboliczne przynajmniej przywiązanie rodziny panującej do chrześcijańskich tradycji zdawałoby się wszak oczywistością w kraju, w którym władający sprawują funkcję głowy schizmatyckiego Kościoła Anglii..
Tymczasem Karol III zaskoczył Brytyjczyków, zupełnie zapominając o swoich chrześcijańskich poddanych. „Było swego rodzaju szokiem, kiedy król zignorował wspólnotę chrześcijańską na początku Wielkiego Postu. W gruncie rzeczy ani jeden członek Rodziny Królewskiej nie zaangażował się w żaden sposób, ani nie odniósł” do rozpoczęcia pokutnego okresu przed świętami Wielkanocy, zauważał nawrócony anglikański hierarcha.
Wesprzyj nas już teraz!
Tymczasem islamski Ramadan został przez Karola III dostrzeżony i serdecznie potraktowany. Monarcha złożył muzułmanom z jego okazji kordialne życzenia, a sala św. Jerzego w Pałacu Windsorskim przywitała wyznawców islamu na okolicznościowym posiłku Iftar. Jak zwracał uwagę Gavin Ashenden, to miejsce o szczególnym znaczeniu. „Symbolizuje sedno monarszej tożsamości. Zazwyczaj jest używane dla ugoszczenia głów państw i na specjalne bankiety. Ale w niedzielę przed Wielkim Postem w budynku rozbrzmiewało wezwanie do muzułmańskiej modlitwy”, wyjaśniał konwertyta.
Użyczenie pałacu monarchy na mahometańską ceremonię władze przedstawiły jako przejaw promocji „różnorodności religijnej” i zachętę do dialogu międzyreligijnego. Tymczasem w swoim artykule były anglikański biskup trzeźwo ostrzegał, że całkowite porozumienie między islamem a chrześcijaństwem nie może istnieć. Iluzja zbieżności między Chrystusem i Mahometem służy zaś jedynie rozszerzaniu islamu.
„Obie [religie- red.] wymagają głoszenia i dążą do budowy wokół nich społeczności opartych na etycznych zasadach, jakie zawierają. Zakrycie kobiety, narzucenie Szariatu (…) to jedne z najbardziej kontrowersyjnych ambicji islamu w post-chrześcijańskiej Europie”, czytamy w komentarzu byłego biskupa Kościoła Anglii. „Mahomet i Jezus przedstawiają dwóch różnych bogów, z dwoma różnymi modelami etycznymi, wymagających dwóch różnych sposób posłuszeństwa. Zbawiciel i watażka nie podążają wspólnego drogą. Watażka twierdzi, że zapisy o Zbawicielu i Jego dziełach zostały sfałszowane (…), że nie zwyciężył śmierci oraz, że nie ma prawa, by odpuszczać grzechy. Watażka twierdzi, że Zbawiciel pomylił się, ukazując więź z Bogiem jako miłującym ojcem. Zamiast tego Bóg miałby być niedosiężny i niepoznawalny (…) wymagając poddaństwa w odpowiedzi na spotkanie z jego watażką- prorokiem”, wyjaśniał publicysta thecatholicherald.co.uk.
„(…) To poważne wyzwanie dla każdego, kto promuje społeczeństwo wielokulturowe”, zauważał Gavin Ashenden. Jak bowiem zaznaczył, choć kultura relatywizmu przedstawia różnice doktrynalne jako nieistotne, w rzeczywistości islam i chrześcijaństwo stanowią swoje zaprzeczenia. „Historia islamu to dzieje podboju i kontroli. Kiedy staje się on większością w społeczeństwie, toleruje wyznawców Chrystusa jedynie w bardzo wąskim i upokarzającym zakresie”, przestrzegał były anglikański duchowny.
Według Gavina Ashendena porzucenie troski o chrześcijańską wiarę i tradycję, uosobione przez postawę Karola III, każe Kościołowi katolickiemu tym bardziej oddać się pracy misyjnej w całej skali Europy. Skoro stojący na czele schizmatyckich „kościołów” protestanccy monarchowie nie chcą być już gwarantem chrześcijańskiego porządku, może on utrzymać się tylko dzięki apostolskiemu zapałowi. Inaczej islam będzie dalej będzie rozrastał się w sercu Starego Kontynentu.
Źródło: thecatholicherald.co.uk
FA