Istnieją „niezwykle słabe dowody” medyczne uzasadniające terapię hormonalną w przypadku dzieci kwestionujących swoją tożsamość płciową, a lekarze przepisujący ją nie brali pod uwagę długoterminowych konsekwencji dla dzieci – napisano w raporcie opublikowanym w środę w Anglii.
Raport został zlecony w 2020 r. przez publiczną służbę zdrowia w Anglii, NHS England, w reakcji na lawinowy wzrost liczby dzieci kwestionujących swoją tożsamość płciową. Nieletni trafiali do GIDS, zamkniętej w marcu jedynej „kliniki” przepisującej dzieciom blokery dojrzewania i hormony płciowe. W latach 2011-12 takich przypadków było mniej niż 250, a 10 lat później już ponad 5000.
Śledztwo wykazało, że dzieciom z zaburzeniami przepisywano terapie hormonalne, m.in. blokery dojrzewania, w oparciu o „bardzo słabe dowody”, bez liczenia się z długoterminowymi konsekwencjami, z pominięciem innych kwestii dotyczących zdrowia.
Wesprzyj nas już teraz!
„Jestem rozczarowana, że nie przedstawiono dowodów na długoterminowy wpływ przyjmowania hormonów od najmłodszych lat; badania zawiodły nas wszystkich, a przede wszystkim was. W rzeczywistości nie mamy dobrych dowodów na długoterminowe wyniki interwencji mających na celu radzenie sobie z niepokojem związanym z płcią” – napisała we wstępie do raportu jego główna autorka dr Hilary Cass, zwracając się bezpośrednio do nieletnich.
Autorzy zwrócili uwagę, że debatę na temat tożsamości płciowej psuje niezwykle toksyczna atmosfera. Lekarze nie dyskutują na temat zaburzeń, obawiając się oskarżeń o „transfobię”.
NHS już kilka tygodni temu zapowiedziała, że leki blokujące dojrzewanie płciowe nie będą już rutynowo przepisywane nieletnim kwestionującym swoją tożsamość płciową, lecz będą dostępne tylko w ramach badań klinicznych. Decyzję tę podjęto po opublikowaniu w 2022 r. cząstkowego raportu przez dr Cass i jej zespół.
PAP / oprac. PR
3 lata więzienia za „krytykę” środowiska LGBT! Skandaliczny projekt zmian Kodeksu Karnego