Klimatolodzy z Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) w kolejnym raporcie opublikowanym w poniedziałek domagają się „szybkich i drastycznych” działań, aby ratować planetę.
Obejmujący ponad tysiąc stron VI raport oceniający, będący przeglądem wiedzy na temat domniemanego kryzysu klimatycznego – pamiętajmy, że wciąż jest duże grono naukowców kwestionujących alarmistyczne działania IPCC – sprowadza się do wezwania, by szybko dekarbonizować świat, bo za chwilę będzie zbyt późno.
Wesprzyj nas już teraz!
Sekretarz generalny ONZ António Guterres podkreślił, że „ten raport jest wezwaniem do masowego przyspieszenia działań na rzecz klimatu przez każdy kraj, każdy sektor i we wszystkich ramach czasowych. Nasz świat potrzebuje działań na rzecz klimatu na wszystkich frontach: wszystkiego, wszędzie i jednocześnie”.
Klimatolodzy – przedstawiciele stosunkowo nowej dziedziny nauki – wydali „ostateczne ostrzeżenie” w sprawie „kryzysu”, strasząc, że rosnące emisje gazów cieplarnianych prowadzą do nieodwracalnych szkód. Można im jednak jeszcze zapobiec dzięki szybkim i drastycznym akcjom.
Autorzy opracowania obwiniają za klęski żywiołowe „zmiany klimatyczne”, do których rzekomo przyczynili się ludzie. Jesteśmy w ich diagnozie winni pojawienia się upałów, suszy, powodzi. Co za tym idzie, każdy z nas – w domyśle – odpowiada w jakimś stopniu za śmierć milionów innych osób oraz zniszczenie ich dobytku.
Mimo że wiadomo, iż wpływ człowieka na tak złożone zjawisko, jakim jest klimat, jest faktycznie nikły, klimatolodzy przekonują, że świat wciąż ma szansę ograniczyć globalny wzrost temperatury do 1,5°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. To próg, po przekroczeniu którego nasze szkody w klimacie miałyby stać się nieodwracalne.
Kaisa Kosonen, ekspert ds. klimatu w Greenpeace International sugeruje, że „raport jest zdecydowanie ostatecznym ostrzeżeniem” i rzędy muszą drastycznie ograniczyć emisję dwutlenku węgla. Notabene – gazu życia, niezbędnego w procesie fotosyntezy, dzięki której rośliny produkują nie tylko tlen, ale także pokarm.
Raport IPCC szacuje, że ponad 3 miliardy ludzi żyje na obszarach „wysoce podatnych” na załamanie klimatu. Połowa światowej populacji doświadcza obecnie poważnego niedoboru wody przez co najmniej część roku. Z kolei ekstremalne warunki pogodowe „w coraz większym stopniu napędzają przesiedlenia” ludzi w Afryce, Azji, Ameryce Północnej, Środkowej i Południowej oraz na południu Pacyfiku.
Te zjawiska będą się nasilać, bo nie odwróciliśmy 200-letniej tendencji wzrostu emisji gazów cieplarnianych. Innymi słowy, nie porzuciliśmy rozwoju cywilizacyjnego.
IPCC wskazuje, że potrzebne są drastyczne cięcia emisji w przyszłych latach, bo za szybko wyczerpuje się „budżet węglowy”.
Hoesung Lee, przewodniczący IPCC zasugerował, iż „raport podsumowujący podkreśla pilną potrzebę podjęcia bardziej ambitnych działań i pokazuje, że jeśli podejmiemy je teraz, nadal możemy zapewnić wszystkim zrównoważoną przyszłość zdatną do życia”. Obecnie temperatury są średnio o około 1,1 stopnia wyższe niż przed erą przemysłową.
Richard Allan, profesor nauk o klimacie na Uniwersytecie w Reading stwierdził: – Każda odrobina ocieplenia, której udało się uniknąć dzięki wspólnym działaniom czerpanym z naszego rosnącego, coraz bardziej skutecznego zestawu narzędzi, jest mniej gorszą wiadomością dla społeczeństw i ekosystemów, od których wszyscy jesteśmy zależni.
Szef ONZ Guterres polecił rządzącym, by podjęli drastyczne działania w celu ograniczenia emisji poprzez inwestycje w odnawialne źródła energii i „technologie niskoemisyjne”. O ile wcześniej mówiono, że kraje powinny być „zeroemisyjne” do 2050 r., teraz mówi się, iż kraje bogate – a do takich jest także zaliczana Polska – muszą starać się osiągnąć zerową emisję gazów cieplarnianych netto „jak najbliżej 2040 roku”.
– Klimatyczna bomba zegarowa tyka. Ale dzisiejszy raport jest przewodnikiem, jak ją rozbroić. To przewodnik przetrwania dla ludzkości. Jak widać, granica 1,5 stopnia Celsjusza jest osiągalna – przekonywał Guterres.
Wtórował mu John Kerry, specjalny wysłannik prezydenta Stanów Zjednoczonych ds. klimatu. Stwierdził on, że „dzisiejsze przesłanie IPCC jest całkowicie jasne: robimy postępy, ale niewystarczające”. – Mamy narzędzia, aby powstrzymać i zmniejszyć ryzyko najgorszych skutków kryzysu klimatycznego, ale musimy wykorzystać ten moment, działać już teraz – naciskał.
Poniedziałkowy „raport podsumowujący” jest ostatnią częścią szóstego raportu oceniającego (AR6) sporządzonego przez IPCC – organu międzyrządowego nieraz już skompromitowanego, powołanego do życia w 1988 roku w celu badania klimatu i dostarczania „naukowych podstaw” dla polityki klimatycznej.
Pierwsze trzy sekcje AR6 ukazały się między sierpniem 2021 r. a kwietniem 2022 r., ostrzegając przed kryzysem klimatycznym, strasząc skutkami podnoszenia się poziomu mórz i dewastacji świata przyrody.
Raport podsumowujący nie zawiera żadnych nowych informacji naukowych, lecz jest przewodnikiem dla działań, jakie powinni podjąć rządzący do 2030 r. Ma to być dla nich „złoty standard” postępowania.
Podręcznik przygotowało około 200 klimatologów, którzy wezwali świat do ograniczenia emisji „gazów cieplarnianych” o 60 procent do 2035 r. – poprzez szybkie i głębokie cięcia w zużyciu paliw kopalnych. Guterres chce, by kraje rozwinięte pozbyły się węgla do 2030 roku a wszystkie biedniejsze – do 2040 r.
Wszyscy powinniśmy zależeć od OZE od 2035 roku
Tymczasem Chiny, największy truciciel świata, chcą osiągnąć zeroemisyjność do 2060 roku, Indie – do 2070 r., a Indonezja w ogóle nie wyznaczyła jeszcze celu. Argentyna, Brazylia, Korea Południowa i Republika Południowej Afryki – to gospodarki wschodzące, które wyznaczyły docelowe daty zerowej emisji netto do połowy obecnego wieku.
Z ośmiu bogatych krajów G20 żaden nie wyznaczył celu zerowego poziomu emisji netto do 2040 r. Niemcy chcą się zdekarbonizować do 2045, a większość krajów do 2050.
Niezależni doradcy klimatyczni rządu Wielkiej Brytanii doszli do wniosku w 2019 r., że „obecnie nie uważają za wiarygodne dążenie do osiągnięcia zerowej emisji netto wcześniej niż w 2050 r.”.
Zdaniem Grega Muttitta, który opisuje modele transformacji energetycznej, docelowe daty Guterresa są „z pewnością możliwe” do osiągnięcia, ale główną barierą ma być brak woli politycznej.
Analityk powiedział, że zerowa wartość netto do 2040 r. doprowadziłaby do zamknięcia niektórych aktywów paliw kopalnych wcześniej niż planowano, powodując straty dla ich operatorów.
Według Net Zero Tracker, najbliżej celu dekarbonizacji do 2035 r. są Finowie. Aby faktycznie ograniczyć globalne ocieplenie do 1,5°C, Niemcy i UE powinny osiągnąć zeroemisyjność na początku lub w połowie lat 30. XX wieku.
Guterres wezwał do zaprzestania wszelkiego finansowania nowych projektów paliw kopalnych.
IPCC sugeruje, że wymagane są pilne działania adaptacyjne do „zmian klimatu” i kraje rozwijające się będą potrzebowały 127 mld dolarów rocznie do 2030 r. oraz 295 mld USD rocznie do 2050 roku, aby dostosować się do zmian klimatycznych. Do tej pory zebrano na ten cel zaledwie od 23 do 46 miliardów w latach 2017-2018, co stanowi zaledwie 4 proc. i 8 proc. wymaganego finansowania na cele klimatyczne.
IPCC przekonuje, że przy wystarczającym wsparciu finansowym można łatwo i szybko wprowadzić rozwiązania adaptacyjne, by budować odporność na zagrożenia klimatyczne, jednocześnie zapewniając szersze korzyści w zakresie zrównoważonego rozwoju.
Klimatolodzy podają przykład wprowadzenia „zrównoważonego zarządzania ekosystemami”. Ich nienaruszanie, czyli zakaz eksploatacji, chroniłby różnorodność biologiczną, poprawiał wyniki zdrowotne, zwiększał bezpieczeństwo żywnościowe, zapewniając korzyści ekonomiczne i zwiększając sekwestrację dwutlenku węgla (np. pozostawione odłogiem pola). Wskazuje się, że ochrona, odtwarzanie i zrównoważone zarządzanie ekosystemami, a także bardziej zrównoważone praktyki rolnicze, takie jak sadzenie drzew na gruntach rolnych, można dziś wdrożyć stosunkowo niskimi kosztami. Znacząca współpraca z ludnością tubylczą ma kluczowe znaczenie dla powodzenia tego podejścia.
IPCC chce, by podczas szczytu klimatycznego COP27 kraje ustanowiły specjalny fundusz na cele adaptacyjne. Ponadto klimatolodzy domagają się szybkiego usuwania emisji z budownictwa, przemysłu i transportu, które mają odpowiadać za blisko 80 procent światowych emisji. Za pozostałą część wini się rolnictwo, leśnictwo i inne formy użytkowania gruntów.
Podkreślono, że drastyczne ograniczenie emisji będzie wymagało planowania urbanistycznego, które zminimalizuje potrzebę podróżowania. Najlepiej, żeby ludzie chodzili na nogach, ewentualnie jeździli na rowerze. Należy zwiększyć podaż elektrycznych pojazdów pasażerskich, pojazdów użytkowych i autobusów, w połączeniu z szeroko zakrojoną instalacją infrastruktury szybkiego ładowania, inwestycjami w bezemisyjne paliwa dla żeglugi i lotnictwa i nie tylko.
IPCC domaga się wysokich podatków dla technologii wysokoemisyjnych i dopłat dla „technologii bezemisyjnych”, przeprojektowania infrastruktury, by mnożyć bariery dla kierowców. Należy ograniczyć ilość pojazdów pasażerskich na drogach. Dzięki temu zmniejszy się ilość wypadków, ludzie będą zdrowsi, służba zdrowia będzie mniej przeciążona itp.
Klimatolodzy sugerują przejście na agroleśnictwo oraz tzw. uprawę węgla, czyli sekwestrację i magazynowanie surowca w drzewach i glebie, zamiast produkowania żywności. Tradycyjnie zalecają dietę bezmięsną.
Finansowanie działań związanych ze zmianą klimatu musi wzrosnąć od 3 do 6 razy do 2030 r. IPCC przyznaje, że jeśli nie znajdzie się pomoc dla biednych, to ucierpią oni znacznie, podobnie, jak klasa średnia na całym świecie. Pogłębią się nierówności, zwiększy ubóstwo i głód.
Autorzy raportu proponują więc transfery pieniężne i programy robót publicznych, równanie ludzi do jednego poziomu, genderową politykę, upowszechnienie szczepionek, programy przekwalifikowania zawodowego (praca w zeroemisyjnej gospodarce np. recykling).
Źródło: euractiv.com, climatechangenews.com, wri.org
AS