Amnesty International przeprowadziło audyt w swoim brytyjskim oddziale, którego efekty ujawniły… zachowania rasistowskie. Audyt był nawiązaniem do ruchu Black Lives Matter i rasizmu zakorzenionego w organizacjach zajmujących się ochroną praw człowieka.
Osiem osób (obecnych bądź byłych pracowników) opisało swoje doświadczenia związane z zachowaniami rasistowskimi. Jak o brytyjskiej organizacji pisze „The Guardian”, „w Amnesty International istnieje kultura uprzywilejowania białych, w tym personelu wyższego szczebla używającego słów na „N” („Nigger”- przyp. red.) i prezentującego zachowania mikroagresywne, takie jak dotykanie włosów czarnych kolegów”. „Dołączyliśmy do Amnesty z nadzieją, że będziemy walczyć z łamaniem praw człowieka, ale zamiast tego spotkało nas rozczarowanie, zdaliśmy sobie sprawę z tego, że organizacja tak naprawdę pomaga to łamanie praw utrwalić” – stwierdziła Katherine Odukoya.
Praktyki dyskryminacyjne obejmowały stosowanie „słowa na N”, a także ignorowanie wnoszonych w związku z tym skarg, traktowanych jako wyraz nadwrażliwości, zawodowego marginalizowania przedstawicieli mniejszości etnicznych, braku wrażliwości wobec praktyk religijnych (!), co wiązać się miało z niestosownymi komentarzami. A także i agresywne zachowania, zwłaszcza w komunikacji mailowej oraz względem współpracowników z organizacji działających w krajach globalnego południa. Audyt był częścią działań podjętych przez centralę w związku ze śmiercią George Floyda i działaniami ruchu Black Lives Matter. Jak stwierdziła rada centrali Amnesty International, rasizm ma być rzeczą związaną z samym „modelem organizacyjnym” podmiotów działających na rzecz praw człowieka, bowiem model ten ukształtował się w realiach dekolonizacji i dynamiki lat 50-tych.
Brytyjski oddział AI wyraził oficjalne przeprosiny w związku z zaistniałą sytuacją. A równocześnie zasugerowano, że z podobnymi problemami boryka się międzynarodowa centrala tej organizacji…
Źródło: „The Guardian”
mat