Aborcja jest w Rosji legalna. I dla wielu osób nazywających siebie chrześcijanami – moralnie uzasadniona. Tak widoczne przejawy nastania w Rosji „cywilizacji śmierci” blakną i stają się nieporównanie małe w zestawieniu z niewidocznym polem bitwy, na którym Rosja ponosi straty nie tylko w postaci milionów niewinnie zabitych dzieci, lecz także milionów zatwardziałych serc gotowych na aborcję.
„Ręce mamy po łokcie we krwi” – te słowa rosyjskiego prawosławnego kapłana konstatują tragiczną prawdę współczesnego życia w Rosji. W tych kilku słowach brzmi gorycz człowieka, który pojmuje, że aborcja jest po prostu rozmyślnie dokonywanym zabójstwem. Zawiera się w nich też zmartwienie spowodowane tym, że większość Rosjan myśli inaczej. A jednak owe straszne słowa pop wypowiada w nadziei, że wcześniej czy później naród przejrzy na oczy. „Duchowe odrodzenie Rosji nie jest możliwe bez odpokutowania za miliony dokonywanych co roku aborcji” – mówi z przekonaniem pop.
Wesprzyj nas już teraz!
Jeszcze we wrześniu ubiegłego roku patriarcha Cyryl złożył podpis pod tekstem apelu wzywającego rządzących do zakazania aborcji w Rosji. Autorzy inicjatywy, którą podchwyciło ponad 300 tysięcy ludzi, proponują wprowadzenie zakazu chirurgicznego i farmakologicznego przerywania ciąży oraz stosowania środków antykoncepcyjnych, których zażywanie uważają za działanie aborcyjne.
Niemniej jednak Rosja, jak dawniej, pozostaje w Europie liderem pod względem liczby dokonywanych aborcji. Dlaczego? Niełatwo odpowiedzieć na to pytanie. Kwestię tę można rozpatrywać w co najmniej kilku aspektach, niejeden będzie też kierunek poszukiwania odpowiedzi. Zanim przystąpimy do analizowania przyczyn takiej sytuacji, z pomocą socjologów przyjrzyjmy się dzisiejszemu stanowi rzeczy.
Usprawiedliwianie zła w opinii publicznej
W 1920 roku Rosja jako pierwsze państwo na świecie zalegalizowała aborcję. Aborcja ponownie była sprzeczna z prawem w latach 1936–1955. Obecnie aborcja zalicza się do form „pomocy medycznej” refundowanych w ramach obowiązkowego ubezpieczenia medycznego, co oznacza, że każda obywatelka Rosji ma prawo do poddania się aborcji na koszt budżetu Federacji Rosyjskiej. W przypadkach do 12. tygodnia ciąży wystarczającym powodem do przeprowadzenia aborcji jest po prostu życzenie kobiety. Aborcji ze wskazań medycznych można dokonać w dowolnym okresie ciąży. Rosyjscy lekarze mają prawo odmówić przeprowadzenia aborcji z powodu przekonań osobistych, z wyjątkiem przypadków, gdy zabieg jest konieczny ze wskazań medycznych albo jeżeli lekarza nie można zastąpić innym.
Zdaniem prezesa Związku Pediatrów Rosji Aleksandra Baranowa oraz według ocen ekspertów, oficjalne statystyki aborcji w Rosji są mocno zaniżone. W rzeczywistości w kraju rocznie dokonuje się od trzech do czterech milionów aborcji (oficjalna statystyka mówi o około milionie). Około 15 proc. zabiegów pozostawia po sobie powikłania, około 8 proc. pacjentek zostaje bezpłodnych. Obecnie mniej więcej siedem milionów Rosjanek nie może doświadczyć szczęścia macierzyństwa, a jedną z przyczyn jest przeprowadzona u nich wcześniej aborcja.
W 2007 roku doszło do znaczącego przełomu – roczna liczba urodzeń w Rosji przewyższyła roczną liczbę przerwanych ciąż, czego nie obserwowano w tym kraju od kilkudziesięciu lat. W 1967 roku na 100 porodów żywego płodu przypadały 293 aborcje (maksimum), w 1990 roku – 206, w 2007 –-92, aw 2014 – 48 aborcji. Innymi słowy, w latach 60. XX wieku na jedno urodzenie żywego dziecka przypadało około trzech przerwanych ciąż, a teraz urodzeń jest dwa razy więcej niż aborcji.
Zajmujący się w Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej sprawami posługi charytatywnej biskup oriechowo-zujewski Pantelejmon przypomniał, że w 2014 roku na aborcje w Rosji wydano około dwóch miliardów rubli, a zapłacili za to podatnicy, w tym chrześcijanie uważający aborcję za rozmyślnie dokonywane zabójstwo.
Rząd Rosji w Koncepcji Polityki Demograficznej postawił sobie za zadanie obniżenie liczby aborcji do 2020 roku nie mniej niż o 10 proc. Jednakże według danych z początku 2016 roku liczba dokonanych w kraju aborcji wzrosła o 5 proc. Liczba aborcji, którym poddały się Rosjanki, była o 40 tysięcy większa niż w poprzednim roku. W 2014 roku (jak na razie nie ma świeższych danych) na 100 urodzeń w kraju przypadało 48 aborcji. Przy czym zaledwie 3,4 proc. przeprowadzono ze wskazań medycznych, pozostałe – na żądanie kobiet…
Co się tyczy opinii społecznej, czyli odnoszenia samych Rosjan do aborcji, według badania przeprowadzonego w dniach 15–16 października 2016 roku przez Wszechrosyjski Ośrodek Badania Opinii Publicznej (WCIOM) w 130 zamieszkanych punktach w 46 obwodach (1600 ludzi), co dziesiąta ankietowana (9 proc.) przyznała, że poddała się aborcji, a 57 proc. uczestniczek ankiety miało bliskie znajome z podobnym doświadczeniem (spośród mężczyzn – 29 proc. miało takie znajome). Za główną przyczynę skłaniającą kobiety do tej decyzji respondenci uznali kiepską sytuację materialną (51 proc.). Co dziesiąty badany wskazał osobistą niechęć do posiadania dzieci czy rodzenia bez męża.
Za niedopuszczalną bez względu na okoliczności uważa aborcję zaledwie 4 proc. Rosjan. Zdaniem pozostałych kobieta powinna mieć prawo do samodzielnego podejmowania decyzji co do sztucznego przerwania ciąży. Za najważniejszą podstawę dla podjęcia takiej decyzji uznano istnienie zagrożenia zdrowia i życia kobiety (60 proc.). Do najczęstszych sytuacji, w których kobieta powinna mieć prawo wyboru, ankietowani zaliczają także: przemoc seksualną (46 proc.), biedę (37 proc.), młody wiek (niepełnoletniość) dziewczyny (26 proc.), posiadanie trojga i więcej dzieci (22 proc.) i inne.
Historia mojego przyjaciela
A teraz opowiem wam historię mojego bliskiego znajomego. Jest to historia bardzo typowa dla współczesnego życia w Rosji. Można także powiedzieć – zwyczajna historia. Mój przyjaciel Władimir jest katolikiem. Ukończył uniwersytet i pracuje w dużej wpływowej gazecie w Moskwie. Piętnaście lat temu ożenił się z młodą dziewczyną wywodzącą się z rodziny ludzi ochrzczonych w wierze prawosławnej, lecz niepraktykujących. Dziewczyna przyjęła katolicyzm i wzięli ślub kościelny. Kiedy po roku od zawarcia małżeństwa urodził im się syn, koledzy radośnie pogratulowali Władimirowi. Kiedy dwa lata później przyszła na świat córka – zdziwili się. Kiedy po trzech latach urodził się jeszcze jeden syn – za plecami zaczęli go nazywać nienormalnym.
Szefostwo jawnie, bez skrępowania wyrażało swoje niezadowolenie z „wielodzietności” Władimira. Dawniej bez wahania jeździł na delegacje w „gorące rejony” – na Kaukaz, do Czeczenii – zawsze mógł zostać po godzinach i był niezawodny, teraz zaś śpieszył do rodziny i starał się, jak mógł, by jak najmniej wyjeżdżać i pomagać żonie. Jego kariera zawodowa zwolniła…
Nazywając Władimira „nienormalnym”, koledzy rozumowali racjonalnie, mając po temu ważne podstawy. Wiedzieli, jak mizerne są w Rosji państwowe zasiłki na dzieci. Wiedzieli, że młoda rodzina nie ma pomocy ze strony babć i dziadków – Władimir z żoną mogli tak naprawdę liczyć tylko na swoje dwie pary rąk. I jeszcze koledzy podzielali szeroko rozpowszechnione w Moskwie przekonanie, że urodzić należy jedno dziecko, no, maksimum dwoje, żeby mieć materialną możliwość dać swoim pociechom dobre wychowanie i wykształcenie. Wielu kolegów z gazety uznało zachowanie Władimira za nieodpowiedzialne.
Nie znali jednak jeszcze jednej okoliczności, która odegrała fatalną rolę w życiu młodej rodziny. Jakże smutno, że okolicznością tą byli rodzice żony. Gdy po raz pierwszy zaszła w ciążę, przyjechali do Władimira i urządzili mu pogadankę, która potrwała kilka godzin. „Po co wam teraz dziecko” – mówili. „Jesteście jeszcze młodzi, powinniście z pięć, sześć lat pożyć dla siebie samych, nacieszyć się życiem, którego jeszcze nie znacie. Dlaczego przed zajściem w ciążę nie poradziliście się nas?”. Na zakończenie rozmowy rodzice doradzili młodemu małżeństwu dokonanie aborcji. Ten bój wygrał jednak Władimir i na cześć odniesionego zwycięstwa dał synowi na imię Wiktor.
Za rok rozegrała się kolejna bitwa – jeszcze trudniejsza. Ale i tym razem młodzi wytrwali. Urodziła się dziewczynka. Teściowie Władimira obrazili się i demonstracyjnie zdystansowali się od młodej rodziny.
Jednak przy trzeciej ciąży córki znów domagali się aborcji – teraz już kategorycznie. „Mamy znajomych lekarzy, którzy zrobią wszystko szybko i kompetentnie” – mówili… Władimir znów zwyciężył i urodziło się trzecie dziecko – wesoły synek. Mój przyjaciel nie wiedział wówczas, że to będzie jego ostatnia wygrana…
O tym, że żona po upływie dwóch lat zaszła w ciążę po raz czwarty, dowiedział się znacznie później. Mamie żony koniec końców udało się złamać obronę zmęczonej psychicznie córki. Na zabieg zabrała ją z ojcem w tajemnicy przed mężem. Ponadto matka bez wiedzy córki dogadała się z lekarzami, żeby zrobili jej sterylizację. Władimir odebrał ze szpitala żonę już bezpłodną.
Oto i cała historia. Kariera zawodowa Władimira ułożyła się, a jego dzieci są już prawie dorosłe. Ale kiedy odwiedzają ich teściowie, mój przyjaciel stara się pod jakimś stosownym pretekstem wyjść z domu. Najczęściej przychodzi do mnie, ponieważ mieszkam niedaleko. I właśnie podczas jeden z takich wizyt opowiedział mi swoją historię.
Aksjomatyka aborcji
Zwolennicy aborcji całkiem skutecznie eksploatują kilka utartych stereotypów myślowych składających się na „aksjomatykę aborcji”. Niestety, temat ten nie jest modny w sferze publicznej, stroni się od niego, lęka się go, wstydzi. Aborcja jest w Rosji spowita zasłoną milczenia.
Obecnie w opinii publicznej dość szeroko rozpowszechnione są przeświadczenia o tym, że:
– Dziecko w łonie matki nie jest człowiekiem, nie jest niezależną żywą istotą (dlatego często określa się je słowem „płód”).
– Matka ma pełne prawo rozporządzać swoim ciałem (którego częścią jest „płód”).
– Aborcji można i należy dokonywać wtedy, kiedy kobieta sobie tego życzy.
– Rodziny wielodzietne stanowią zagrożenie dla społeczeństwa, ponieważ żyją w biedzie i nie są w stanie zapewnić dzieciom zadowalającego wychowania i wykształcenia. I temu podobne.
Ogół takich poglądów składa się na „aksjomatykę aborcji”. Jakakolwiek próba innego rozumowania albo zapytania: „Jakże to?” wzbudza zdecydowany protest i jest postrzegana jako mieszanie się w czyjeś życie osobiste. Dopóki opinia publiczna będzie trwała w tym stanie, przeciwnicy aborcji będą mieli niewielkie szanse na to, by systematycznie ukrócić dokonujące się zgodnie z planem masowe dzieciobójstwo.
Tymczasem doświadczenia płynące z moich obserwacji nad akcjami prowadzonymi w Rosji przez różne organizacje typu „pro-life” nie napawają wielkim optymizmem. Niestety, duża ich część działa w pojedynkę, w rozproszeniu, brakuje im współdziałania i kooperacji. Ale co najważniejsze, organizacje te kierują wszystkie swe siły i środki na walkę z następstwami (to jest właśnie z samą aborcją), a skrajnie mało uwagi poświęcają profilaktyce, walce z przyczynami, które prowadzą do aborcji, przede wszystkim zaś zaniedbują rzetelne, długodystansowe i cierpliwe przygotowanie młodych ludzi do małżeństwa. Niewykluczone, że można to wyjaśnić „grantowym” planowaniem pracy „pro-life” – wcielane są w życie te projekty, na które płyną pieniądze od zagranicznych dobroczyńców. A ponieważ owi darczyńcy pochodzą z różnych państw, niekiedy pojawia się niezdrowa konkurencja różnych organizacji współzawodniczących ze sobą w tym, która przeprowadzi więcej seminariów.
W szczególności ośrodki rodzinne w katolickich strukturach Rosji w ostatnich latach zorganizowały setki teoretycznych konferencji i seminariów traktujących o szkodliwości aborcji, ale – na ile mi wiadomo – nie założyły ani jednego, choćby maleńkiego, domu samotnej matki, w którym młode dziewczyny odrzucające aborcję mogłyby spokojnie urodzić i przynajmniej jeden rok przeżyć z dzieckiem pod opieką dobrych ludzi, z dala od rodzicielskiego gniewu i presji ze strony opinii publicznej… Dobrze byłoby również w Rosji wprowadzić praktykę z innych państw, gdzie zakonnice przy szpitalach prowadzą przytułki dla noworodków, przekonując dziewczyny: „Jeżeli nie chcesz dziecka, nie zabijaj – urodź i przynieś nam. Zachowamy twoją tajemnicę”.
„Wiara bez czynów jest martwa”
„Duchowe odrodzenie Rosji nie jest możliwe bez odpokutowania za miliony dokonywanych co roku aborcji”… Kto mógłby się podpisać pod tymi słowami? Spróbujmy chociaż w teorii założyć koalicję sił, które mogą i powinny przeciwstawić się aborcjom w Rosji. Do takiej koalicji, zgodnie ze swoim wyznaniem, powinni przystąpić wszyscy chrześcijanie (prawosławni, katolicy, protestanci), muzułmanie i żydzi. Jeśli ich zliczyć, wychodzi około 90 proc. ludności kraju.
Dlaczego zatem dwie na trzy Rosjanki co najmniej raz w życiu poddały się aborcji? Gdzie w tym momencie była ich wiara?
Paradoks zawiera się w tym, że istnieje ogromna przepaść między chrześcijańską (czy muzułmańską bądź judaistyczną) nauką a poglądami zakorzenionymi w opinii publicznej. My możemy tej przepaści nie dostrzegać, zamykać na nią oczy, jak struś chować głowę w piasek, ale ona nie znika. Można nie dowierzać wynikom badań socjologicznych, ale statystyka – szczególnie medyczna – to uparta rzecz. Zanim nazwiemy jakiś kraj chrześcijańskim, zajrzyjmy do informatorów i sprawdźmy, ile w tym kraju dokonuje się aborcji…
Dziś zbudowanie systemu chrześcijańskiej solidarności w Europie na fundamencie jednej i niepodzielnej ewangelicznej moralności i wynikającego z owej solidarności ponadwyznaniowego świadectwa chrześcijańskich wartości jest dla chrześcijan bodaj ostatnią możliwością, by wspólnymi siłami przywrócić Europie duszę.
Kiedy aborcja – rozmyślne zabicie żywego człowieka – staje się czynem legalnym, zgodnym z prawem, to źle. Jeszcze straszniej robi się jednak, kiedy staje się on moralnie usprawiedliwiony w skamieniałych sercach ludzi. Widoczne przejawy nastania w Rosji „cywilizacji śmierci” – alkoholizm, narkomania, niesprawiedliwość społeczna, konsumpcjonizm i inne – blakną i stają się nieporównanie małe w zestawieniu z niewidocznym polem bitwy, na którym Rosja ponosi straty nie tylko w postaci milionów niewinnie zabitych dzieci, lecz także milionów zatwardziałych serc gotowych na aborcję.
Zmiana tej sytuacji wydaje się nam ponad siły, ale dla Boga nie ma nic niemożliwego. Aborcja w Rosji to akurat ta sytuacja, w której – według słów apostoła, świętego Pawła – nadzieja rodzi się wbrew nadziei…
Wiktor Chrul, Moskwa