Redbad Klijnstra, polski aktor pochodzący z Holandii, otwarcie przyznaje się do wiary katolickiej. W wywiadzie udzielonym Onetowi podzielił się swoimi przemyśleniami na temat katolicyzmu w Polsce oraz filmu „Smoleńsk”, w którym zagrał. Zdaniem artysty wielu Polaków zachowuje się tak, jakby wstydzili się swojej wiary. W Holandii, gdzie katolików jest niewielu, Klijnstra widzi inne postawy.
Urodzony w Amsterdamie artysta z wielkim szacunkiem wypowiadał się o determinacji reżysera Antoniego Krauze, który mimo ogromnych przeciwności i problemów, w tym finansowych, konsekwentnie dążył do powstania filmu o tragedii smoleńskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
– Widzę jak wielu artystów poruszonych tym co się stało, przeszło nad tym do porządku dziennego, w najlepszym wypadku zrobili coś o World Trade Center, żeby w jakikolwiek sposób dotknąć jakości tego wydarzenia, ale o naszej tragedii nie zrobili nic. Na tej pustyni pojawia się „Smoleńsk”, ale to przecież nie wystarczy. Wielu artystów tłumaczy się, że ten temat został porwany przez politykę. No i co z tego? – powiedział w rozmowie z Przemysławem Bollinem Redbad Klijnstra. – Nie możemy wciąż tkwić w tym bagnie, siedzieć w politycznych okopach – dodał.
Zdaniem aktora śledztwo w sprawie katastrofy powinno zostać powtórzone, nawet jeśli dotychczasowe ustalenia są prawidłowe i zgodne z procedurami. Klijnstra skrytykował również odrzucanie tezy o zamachu od początku śledztwa, gdy jeszcze nic nie było wiadomo.
– W każdym normalnym kraju hipoteza zamachu po katastrofie, w której ginie prezydent jest oczywistą, jakie się bierze pod uwagę z „urzędu”. Nie chodzi o to, żeby hipotezę zamachu na siłę udowadniać, ale nie rozumiem dlaczego bano się użyć tego słowa w kontekście prezydenta jako jedną z możliwych – stwierdził. Podzielił się również ze swoim rozmówcą opinią na temat katolicyzmu w Polsce. Jego zdaniem w naszym kraju wiele kwestii religijnych nie jest rozważanych przez ludzi sztuki.
– Może faktycznie tak jest, że dla nas pewne rzeczy są tak oczywiste, że nie zadajemy sobie pytań, a ponieważ z dogmatem się nie dyskutuje, to zbyt szybko dochodzimy do wniosku, że nie możemy mieć pytań o rzeczywistość Jego cierpienia? Możemy mieć kryzys wiary, a nie możemy pytać się o takie kwestie? – ocenił aktor.
– Na Placu Zbawiciela [w Warszawie] jest taki kościół, do którego można wejść bocznym lub frontalnym wejściem. Większość ludzi wchodzi bokiem jakby się czegoś wstydziła. W środku odbywa się misterium wiary, pewna tajemnica, a potem zarzucamy szal, wychodzimy na ulicę i jak gdyby nic się nie stało. Dziwi mnie to bardzo, że jest tak zwłaszcza w Polsce – stwierdził Redbad Klijnstra.
– W Amsterdamie jest kościół, do którego chodziłem z moim ojcem. Ludzie idąc do niego są dumni, wyprostowani, jest ich garstka, bo na mszę zbiera się może z 40 osób, ale przez to, że to jest tak niepopularne, to oni są świadomi każdej sekundy celebrowania tego dnia. Niedziela dla holenderskiego katolika to jest święto – zauważył aktor.
Klijnstra zwrócił uwagę, że w Polsce publiczne przyznawanie się aktora do wiary odbija się na jego karierze i zarobkach. Mimo tego on nie wstydzi się katolicyzmu.
– Próbuje się oddzielać wiarę od pracy i takie stanowisko jest nawet promowane. Mówi się, że wiara to nasza prywatna sprawa, oczywiście, ale skoro mogę się ubierać jak chcę, to dlaczego nie mogę wierzyć w co chcę i jak chcę? Jak ktoś jest anarchistą to w porządku, ale ortodoksyjna wiara to już nie do końca – podsumował Redbad Klijnstra.
Źródło: onet.pl
MWł