Przedsynodalne propozycje postępowej części biskupów to coś więcej, niż tylko podważenie sakramentalności małżeństwa. To także kwestionowanie wszystkich pozostałych sakramentów, a w konsekwencji – kwestionowanie Kościoła. Warto to sobie uświadomić – mówi w rozmowie z PCh24.pl Robert Rauhut, teolog, dziennikarz niemieckiej telewizji EWTN.
Podczas tegorocznego synodu toczy się batalia o definicję małżeństwa, o to, czy w Kościele zostanie „otwarta furtka” do rozwodów i ponownych małżeństw. Dlaczego jest to batalia tak istotna?
Wesprzyj nas już teraz!
Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba postawić sobie inne pytania. Na przykład, czy istnieje coś takiego jak obiektywność sakramentu? Czy sakrament jest ustanowiony przez Boga, przez Jezusa Chrystusa? Tylko pozytywna odpowiedź na te pytania pozwoli zrozumieć problem, z którym się borykamy. To przecież Bóg stworzył sakrament małżeństwa, istnieje on więc obiektywnie i człowiek nie ma możliwości tego zmienić. Sakrament jest nam po prostu dany od Stwórcy, a my, ludzie zostaliśmy powołani wyłącznie do tego by tą obiektywną rzeczywistość odkryć i sobie przyswoić.
Czyżby więc próby redefinicji chrześcijańskiego rozumienia małżeństwa były kwestionowaniem tego, że coś takiego jak sakrament w ogóle istnieje?
Tak. Wydaje się, że niektórzy biskupi uważają, że sakrament nie ma obiektywnej rzeczywistości, ale że my – ludzie – możemy uznać, że coś sakramentem jest, a co innego nie jest. W momencie, gdy uznamy że możemy decydować co jest sakramentem, wymienianie małżonków niczym zużytych zabawek staje się możliwe do zaakceptowania.
A więc zamach na małżeństwo, jest zamachem na samo istnienie sakramentów?
Oczywiście.
Jakie może to przynieść konsekwencje teologiczne?
No cóż, logicznym wydaje się, że skoro możemy kwestionować sakrament małżeństwa, to możemy zakwestionować również sakrament kapłaństwa, sakrament chrztu czy sakrament bierzmowania. W konsekwencji można uznać wszystkie sakramenty za niebyłe.
To dotyczy również sakramentu Eucharystii. Propozycja, by dopuścić do niej osoby, które są po cywilnym rozwodzie w ponownych związkach, uderza bezpośrednio w ten sakrament. Warto pamiętać, że oczywiście do Eucharystii może przystąpić każdy, ale św. Paweł podkreśla, by każdy sprawdził w swoim sercu czy jest godny ten sakrament przyjąć. A apostoł ów, i w ogóle cała nauka Kościoła nie mówi tego do jednej tylko specyficznej grupy ludzi, ale szerzej – by przystąpić do Komunii musisz być w stanie łaski uświęcającej. Koniec, kropka. Dlatego właśnie zastanawianie się, czy dla jednej grupy osób można zrobić w tej kwestii wyjątek, musi być odebrana jako podważenie sakramentu Eucharystii. Bo ta grupa niczym przecież się nie wyróżnia.
Ale skoro święty Paweł mówi, że wystarczy odwołać się do swojego sumienia, czyż osoby żyjące w kolejnych związkach nie mogłyby, po głębokim wejrzeniu we własne serce, rzeczywiście uznać, że są godne uczestnictwa w Komunii?
Nasza wiara mówi, że ostatnią instancją, która podejmuje decyzje, powinno być sumienie. Tylko, że to sumienie musi być też formowane, musi być ukształtowane. Tak jak nabywamy wiedzę i rozwijamy się, tak nasze sumienia możemy kształcić i rozwijać. Posłużę się metaforą – kwiat może zarówno rozkwitnąć, ale i przekwitnąć. Z sumieniem jest podobnie. Jesteśmy powołani też do tego, żeby nasze sumienia kształcić i rozwijać. Żeby starać się posiadać obiektywną orientację. Jeśli wykluczymy obiektywność grzechu i sprowadzimy wszystko do subiektywności naszego sumienia, wtedy wszystko staje się możliwe, bo kto może powiedzieć, że my w naszym sumieniu się mylimy.
Arcybiskup Gądecki podkreśla, że próby zmiany doktryny o małżeństwie, to bezpośrednie uderzenie nie tylko w małżeństwo i sakrament Eucharystii, ale także w sakrament pokuty.
Dokładnie tak jest. Dla grzeszników istnieje przecież jasna droga, którą należy przebyć aby przystępować do Komunii – gdy człowiek tkwi w ciężkim grzechu ma prawo iść do spowiedzi i po wyrażeniu skruchy i obietnicy poprawy, otrzymać łaskę przebaczenia. Dopuszczenie rozwodników żyjących w nowych związkach do Komunii, bez konieczności spowiedzi sprawia, że i ten sakrament przestaje być ważny. De facto przestaje być sakramentem. A to nie możliwe. Jest przecież sakramentem obiektywnie.
Skoro mówimy już o spowiedzi i grzechu, warto zauważyć, że w dzisiejszym świecie następuje gwałtowny zanik świadomości grzechu, zanik rozróżniania dobra od zła. I tu wracamy do kwestii sumienia – jak bowiem mamy wybierać drogę dobra zaglądając w swe sumienie, jeśli sumienie to nie wie czym jest dobro, nie wie czym jest zło, nie potrafi tego odróżnić? A człowiek z natury chce myśleć, że to co robi jest dobre.
Jakie są tego konsekwencje? Ludzie nie chodzą do spowiedzi, konfesjonały są puste, ogólnie mało ludzi chodzi na Msze święte, jeszcze mniej przystępuje do Komunii Świętej – ileż sakramentów ofiarowanych nam przez Boga zostaje podważonych? A to jeszcze nie wszystko – uderza się bowiem także w sakrament kapłaństwa.
W jaki sposób?
Warto uzmysłowić sobie, że niektórzy biskupi podejmują także kwestię celibatu, chcieliby dyskutować i o niej – podają różne powody takich propozycji. Jednym z nich jest „konieczność zbliżenia kapłana do profilu osób świeckich”.
Ale przecież celibat nie jest sakramentem.
Owszem, ale kapłaństwo jest sakramentem. A z historii wiemy doskonale, czym kończą się próby zacierania granic między rzeczami nieporównywalnymi – jeśli więc kolejne granice między świeckimi i duchownymi zostaną zamazane, w kolejnych pokoleniach powstanie przeświadczenie, że właściwie tego księdza, tego kapłana nic od osoby świeckiej nie różni. Dlaczego więc ma mieć większe prawa i wyłączność na możliwość odprawiania Mszy Świętej? Kolejny krok to zadawanie pytań o to, po co w ogóle potrzeby jest ksiądz, biskup, czy papież.
Podważenie któregokolwiek sakramentu wywoła efekt domina. Warto o tym pamiętać, proponując różne nowe rozwiązania teologiczne i duszpasterskie. Warto też pamiętać, że Sobór Watykański II podkreśla, że Kościół jest powszechnym sakramentem zbawienia (KKK 780). Tak więc kwestionując którykolwiek sakrament, kwestionujemy samo istnienie Kościoła.
Rozmawiał Krystian Kratiuk