22 maja 2018

Referendum w Irlandii. Rewolucja stawia kropkę nad i…

(fot. Artur Widak/NurPhoto via ZUMA Press/FORUM)

25 maja odbędzie się w Irlandii referendum w sprawie usunięcia 8. poprawki do konstytucji z 1937 roku. Poprawka dotyczyła ochrony życia tych, którzy sami go bronić nie mogą. Czy trzecia próba zalegalizowania zabijania nienarodzonych powiedzie się? Niestety, wszystko na to wskazuje.

 

Wyobrażenia Polaków o Zielonej Wyspie w zderzeniu z rzeczywistością mogą prowadzić do ogromnego dysonansu. Irlandczycy, podobnie jak Polacy, są narodem katolickim, i podobnie jak nasz naród, przez wieki dręczonym przez większego sąsiada. Religia katolicka i przywiązanie do Rzymu jeszcze 40 lat temu stanowiło postawę zupełnie naturalną, dość powiedzieć, że 90 proc. Irlandczyków uczęszczało na niedzielną mszę świętą. Irlandia słynęła również z liczby misjonarzy i misjonarek a także… z ochrony życia poczętego. Dziś po katolickim kiedyś narodzie pozostało niewiele. A wszystko wydarzyło się zaledwie w nieco ponad trzy dekady.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zaczęło się od legalizacji rozwodów w drodze referendum (1986 rok). Wcześniej, bo w 1983 roku w referendum zdecydowano większością głosów (67:33), że życie ma być chronione od poczęcia w ramach tzw. 8 poprawki do konstytucji. Właśnie ta poprawka ma zostać zniesiona w zaplanowanym na koniec maja referendum. Najnowsze sondaże pokazują, że wynik będzie dokładnie odwrotny niż ten z 1983 roku. Dlaczego? Otóż głównie dlatego, że dzisiejsi Irlandczycy to naród w pełni przepojony z jednej strony marksizmem kulturowym, z drugiej zaś – dzięki szybkiemu wzbogaceniu się w latach 90. i pierwszej dekadzie XXI wieku – naród nastawiony na konsumpcjonizm. Tradycyjnie wartości zostały wprost zmiecione z powierzchni Szmaragdowej Wyspy, czego najlepszym dowodem są wyniki referendum sprzed 3 lat, w którym to Irlandczycy – jako pierwszy naród na świecie – zalegalizował tzw. małżeństwa jednopłciowe w drodze głosowania. Wynik zakończył się rezultatem 62:38 proc. na korzyść zmiany definicji rodziny, a warto przypomnieć, że jeszcze do początku lat 90. praktyki homoseksualne były… penalizowane! Dziś w kraju tym funkcjonują już „homo-małżeństwa”, a premier wywodzący się z… chadeckiej partii Fine Gael, pół Hindus pół Irlandczyk, Leo Varadkar sam jest zdeklarowanym homoseksualistą.

 

Przed referendum w sprawie legalizacji „małżeństw” jednopłciowych międzynarodowe organizacje homoseksualne wydały miliony euro, aby referendum poszło po ich myśli. Ponieważ irlandzkie prawo nie dopuszcza możliwości oddawania głosu w konsulatach i ambasadach poza granicami Irlandii, głośnym echem stały się ulgi lotnicze na weekend, w którym odbywało się referendum, aby jak najwięcej Irlandczyków mieszkających i pracujących poza granicami, mogło oddać głos wyzwalający swoją ojczyznę ze „średniowiecznego prawa”, jak nazywano tradycyjny model rodziny. Dziś dokładnie te same metody mają miejsce w przypadku referendum aborcyjnego. Ciężko liczyć na ostre stanowisko hierarchów Kościoła w Irlandii. Nie ma on nad wiernymi praktycznie żadnej władzy duchowej, gdyż ci gremialnie odwrócili się od religii m.in. na skutek skandali pedofilskich wśród duchowieństwa. Gdy głosowano w pierwszym referendum w 1983 roku, 90 proc. Irlandczyków co niedzielę meldowało się na Mszy świętej. Dziś to niewiele ponad 30 proc., ale część księży w ogóle nie porusza w czasie kazań „drażliwych tematów”, aby nie odstraszać pozostałych wiernych. Dość napisać, że wcale niemała część księży przed referendum małżeńskim z 2015 roku poparła zmiany, a w mediach furorę robiły wówczas fotografie rodzin, które robiły sobie zdjęcia z naklejką deklarującą poparcie dla wprowadzenia rewolucji kulturowej w ich kraju.

 

Irlandia stała się idealnym terenem eksperymentalnym dla międzynarodowych organizacji, których celem jest zniszczenie zarówno narodów – szczególnie tych z katolickimi korzeniami – a także tradycyjnych wartości społecznych. Właściwie ostatnim wyznacznikiem katolicyzmu czy konserwatyzmu Irlandii pozostała jeszcze właśnie ochrona życia poczętego, choć już w 2013 roku dokonano pierwszej poważnego wyłomu w ochronie życia. To wówczas, po serii znakomicie skrojonych na potrzeby mediów ludzkich dramatów, zmieniono prawo wprowadzając możliwość zabijania nienarodzonych w przypadku zagrożenia życia matki. Oczywiście i ten zapis istnieje właściwie tylko na papierze, bo dość powszechną praktyką młodych Irlandek pozostaje aborcyjne podróżowanie do sąsiednich krajów w celu przeprowadzania aborcji. Mówi się nawet o kilku tysiącach przypadków rocznie.

 

Zwycięstwo cywilizacji śmierci w majowym referendum nie będzie jeszcze pełnym zwycięstwem. Wszak „legalne” będzie mordowanie dzieci wyłącznie do 12. tygodnia i to w kilku określonych przypadkach. Ale wiadomo przecież, że walec postępu i siły za nim stojące nie są na tyle naiwne, aby pozwolić sobie na całkowite odkrycie kart i tego, co jest ostatecznym celem i na tym nie zatrzymają się. Dziś mówi się o dramacie młodych kobiet, o „wolności”, o tym, że tak nowoczesna Irlandia nie może pozostać w tyle jeśli chodzi o prawa kobiet. Poparcie dla zmian „drakońskiego” prawa wyraził Komitet Praw Człowieka ONZ, więc doprawdy potrzeba cudu, aby powstrzymać toczący się od dekad w Irlandii walec postępu.

 

Czy jest na to szansa?

Pracowicie działają przed referendum organizacje pro life, które z jednej strony są bardzo aktywne w internecie, z drugiej często organizują akcje uliczne. Nadzieją być może są sondaże, które pokazują, że blisko 20 proc. Irlandczyków nie wie jeszcze jak zagłosuje. W przypadku referendum z 2015 roku od razu zawyrokowano, iż kwestia małżeńska jest przegrana, bo od pierwszych sondaży pokazywano miażdżącą przewagę zwolenników postępu. Sam episkopat Irlandii przyznał, że wyniki tych sondaży spowodowały wywieszenie białej flagi przez Kościół i organizacje społeczne. Co prawda wynik końcowy był o niemal 20 proc. niższy niż pierwsze sondaże, ale kto dziś pamięta o tej manipulacji. Obecne sondaże pokazują, że przewaga nie jest ani miażdżąca, ani zwycięstwo cywilizacji śmierci takie pewne, choć mają przewagę (według niektórych sondaży 58:42 i 62:38 proc. na rzecz zmiany). Najpewniej o ostatecznym wyniku zdecydują głosy tych, którzy dzisiaj jeszcze nie wiedzą jak zagłosować. Czy można jakoś Irlandczykom pomóc w ich walce o ochronę życia? Z pewnością można modlić się, aby naród ten wreszcie przebudził się z letargu, w jakim się pogrąża. Swoją rolę mogą również odegrać Polacy, których przecież blisko 200 tys. żyje na Zielonej Wyspie.

 

Jeśli jednak 25 maja zwycięży cywilizacja śmierci będzie to niestety przysłowiowa kropka nad i. I dopełnienie antychrześcijańskiej rewolucji na Wyspie stanie się faktem. Co stanie się wówczas z Irlandią i Irlandczykami? Odpowiedź jest jasna: naród, który odwraca się od własnego dziedzictwa, tradycji i wiary, który zachłysnął się „nowoczesnością” i konsumpcjonizmem, jest tak naprawdę narodem bez przyszłości.

 

 

Paweł Toboła-Pertkiewicz

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie