Takimi słowami określił przejęcie przez ZUS środków OFE Steve Forbes, redaktor naczelny magazynu „Forbes” oraz prezes wydawnictwa Forbes Inc. Dodał też, że reforma emerytalna, którą przeprowadziła ostatnio polska ekipa rządząca, jest „godna raczej Argentyny”, bo była to zwykła nacjonalizacja.
W przytoczonym przez portal Bankier.pl artykule „Polscy pazerni politycy – nie są sami”, który ukaże się w październikowym numerze „Forbesa”, jego redaktor naczelny dość szczegółowo przedstawił historię ostatniej reformy emerytalnej i przejęcia przez ZUS obligacji zgromadzonych w OFE. Porównał tę sytuację do USA, gdzie również od lat trwa debata na temat przejęcia obligacji zgromadzonych na indywidualnych kontach. Przypomina to, według autora artykułu, konfiskatę części środków z kont w cypryjskich bankach.
Wesprzyj nas już teraz!
Należy jednak przypomnieć, o czym Steve Forbes być może nie wiedział, że już w 2008 r. Sąd Najwyższy stwierdził, że pieniądze w OFE nie są prywatną własnością ubezpieczonych, ale mają charakter „publicznoprawny”. Nie wiadomo bliżej, jaką logiką posługiwali się wówczas sędziowie SN, pewne jest jednak, iż gdyby orzekli inaczej, można by było odzyskać z OFE całość odebranych wszak pod przymusem środków. Tak się jednak nie mogło stać, ponieważ, jak stwierdziła w przypływie rozbrajającej szczerości posłanka AWS Ewa Tomaszewska w 1997 r., „każdy by tak chciał”. System emerytalny w Polsce nie jest, rzecz jasna, po to, by wypłacać odkładane przez całe życie pieniądze.
Forbes ostrzegł, że reforma OFE negatywnie odbije się na kondycji polskiej giełdy, której odcięty zostanie dopływ kapitału. Nie jest to jednak powód, by bić na alarm. Korekta w dół może rzeczywiście mieć miejsce, ale nie należy zapominać, że dla realnej gospodarki, a także przyszłych emerytów, nie ma to większego znaczenia, ponieważ giełda jest dzisiaj przede wszystkim miejscem spekulacji. Bogactwo, wartość rzeczywista są tworzone w realnej gospodarce, a nie na rynkach spekulacyjnych. Skarb Państwa zaś i tak pożyczy pieniądze w ramach obligacji, jeśli nie od funduszy, to po prostu od obywateli.
To właśnie prawdziwy mechanizm działania OFE – fundusze pobierały prowizję, początkowo 8,5 proc., potem 3,5 proc. za nabywanie obligacji Skarbu Państwa, czyli to, co każdy z nas mógł zrobić samodzielnie, bez niczyjej pomocy, szczególnie przymusowej. Tu, w samej konstrukcji OFE, tkwią prawdziwe „duchy Lenina i Stalina”, o których wspomniał Forbes oraz to, co francuski ekonomista Frédéric Bastiat nazywał legalną grabieżą.
Tomasz Tokarski