75 lat temu komuniści wdrożyli reformę rolną, która za nic mając prawo własności prywatnej, zlikwidowała ziemiaństwo jako warstwę społeczną w Polsce.
Przyczyny reformy
Wesprzyj nas już teraz!
Taki a nie inny kształt reformy rolnej z 1944 roku ma przyczyny ideologiczne. Komuniści motywowali ją z jednej strony koniecznością likwidacji własności obszarniczej i ziemiaństwa jako grupy społecznej, a z drugiej strony – uwłaszczeniem na odebranej ziemi chłopów i robotników rolnych. W Manifeście PKWN przeprowadzenie reformy rolnej uzasadniane było potrzebą przyspieszenia odbudowy kraju i zaspokojenia „odwiecznego pędu chłopstwa pracującego do ziemi”.
– Decyzja o przeprowadzeniu reformy rolnej i trybie jej realizacji wynikała z politycznej kalkulacji. Władze komunistyczne postrzegały ją jako możliwość zdobycia poparcia społecznego – uważa dr Tomasz Osiński z Biura Badań Historycznych IPN w Lublinie.
– Reforma rolna z 1944 roku była w pierwszym rzędzie wypełnieniem pewnej politycznej obietnicy, dlatego że w programie komunistów polskich postulat reformy rolnej był bardzo istotny z tego względu, że sądzono, że pozwoli on przyciągnąć na ich stronę sympatie wsi. A wieś była z wyborczego punktu widzenia niesłychanie istotna. W to włączały się kwestie nie tylko takiego czystego wyrachowania, ale też ideologiczne, no bo to jest sposób na zniszczenie, pozbawienie pozycji polskiego ziemiaństwa, które byłoby oczywistą przeszkodą dla przeobrażenia kraju. Trzeci istotny czynnik to to, że XX-lecie [międzywojenne] to był okres, w którym przecież poważnym problemem było przeludnienie wsi – mówi prof. Michał Kopczyński z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak pisze prof. Józef Buszko w swojej „Historii Polski 1864-1948”, pojawiły się różne koncepcje przeprowadzenia reformy. PPR chciała, by jej realizacją zajęli się sami chłopi i robotnicy rolni. Z kolei Andrzej Witos, ówczesny kierownik resortu rolnictwa i reform rolnych w PKWN, uważał, że powinien się tym zająć aparat administracyjny. Ostatecznie 15 sierpnia 1944 roku Polski Komitet Narodowy zatwierdził dekret PKWN o utworzeniu wojewódzkich i powiatowych Urzędów Ziemskich do przeprowadzenia reformy. Zostały one podporządkowane bezpośrednio resortowi rolnictwa i reform rolnych. Dodatkowo kontrolę społeczną miały sprawować komisje ziemskie, w skład których wchodzili chłopi i znawcy rolnictwa.
Wywłaszczenia i nadziały
Aktem prawnym, który zdecydował o kształcie zmian, był dekret PKWN o przeprowadzeniu reformy rolnej z 6 września 1944 roku zaakceptowany przez Krajową Radę Narodową (samozwańczy komunistyczny parlament). Stanowił on, że odebraniu podlegają majątki o obszarze powyżej 100 ha lub 50 ha użytków rolnych, a w województwach poznańskim, śląskim i pomorskim – wszystkie powyżej 100 ha. Jak wymienia prof. Buszko, ponadto na cele reformy miały przejść nieruchomości ziemskie stanowiące: 1) własność skarbu państwa, 2) własność Niemców, 3) własność osób skazanych za zdradę narodu oraz 4) nieruchomości skonfiskowane z innych przyczyn. Dekret nie zajmował się nieruchomościami należącymi do Kościoła, co miało zostać uregulowane w późniejszym czasie.
Reforma nie przewidywała żadnych odszkodowań dla osób pozbawionych majątków i nierzadko ograbionych z własności zamykano w aresztach. Mogli natomiast otrzymać gospodarstwa do 5 ha poza obszarem wywłaszczonego majątku lub dożywotni zasiłek w wysokości płacy urzędnika średnio sytuowanego. Później jednak zasiłki te zostały ograniczone. Właścicielom ziemskim pozwolono zabrać tylko przedmioty osobistego użytku, które jednocześnie nie miały wartości naukowej, artystycznej lub muzealnej. Bo dekret poza ziemią odbierał również dwory z wyposażeniem gospodarczym oraz inwentarzem i różnego rodzaju dobra, takie jak dzieła sztuki, kolekcje, biblioteki.
– Komuniści dążyli do wyeliminowania statystycznie niewielkiej, aczkolwiek istotnej grupy społecznej, jaką było ziemiaństwo. W związku z tym odebrali przedstawicielom większej własności ziemskiej także rodzinne siedziby, obszary leśne i zmusili do migracji. Należy pamiętać również o infrastrukturze przemysłowej stanowiącej istotny element majątków ziemskich, szczególnie różnej wielkości zakładach przemysłu rolnego czy drzewnego – tłumaczy dr Osiński. – Tym samym reforma była formą represji wobec ludzi, o których sądzono, że ze względów ideologicznych nigdy się władzy komunistycznej nie podporządkują, a będą kontestować nowy ustrój – dodaje.
Były propozycje, by reformą objąć gospodarstwa o powierzchni powyżej 35 ha, ale obawiano się oporu wobec nowej władzy części bogatych chłopów. W dekrecie ustalono górną granicę nadziałów na 5 ha, a dolna granica miała zależeć od lokalnych uwarunkowań. Z pobudek ekonomicznych ludowcy proponowali zachować na ziemiach zachodnich większe gospodarstwa rolne. Z kolei z przyczyn politycznych komuniści z PPR chcieli mniejszych nadziałów, by reformą objąć jak największą liczbę osób.
„Przez zrywanie tradycyjnych więzi środowiskowych, tworzenie sprawnej organizacji administracji i bezpieczeństwa oraz głoszenie haseł zaspokajania głodu ziemi oraz rozładowanie przeludnienia agrarnego na ziemiach dawnych, komuniści chcieli przyciągnąć na Ziemie Odzyskane maksimum ludzi i poddać ich szybko swej ścisłej kontroli” – pisze prof. Wojciech Roszkowski w „Najnowszej historii Polski”. Obszar gospodarstw nie mógł przekraczać 5 ha (w województwa zachodnich – 7 ha), a w przypadku gospodarstw ogrodniczo-warzywnych – 2 ha. Pomiędzy chłopów dekret dzielił także wyposażenie i maszyny rolnicze oraz inwentarz rozparcelowanych majątków.
Cena przyznawanej ziemi wynosiła tyle, ile wartość przeciętnych rocznych zbiorów z danego obszaru. Nabywający wpłacali 10 proc. ceny, która mogła zostać odroczona na 3 lata, a resztę w ratach rozłożonych na 10-20 lat. Jednak jak pisze prof. Roszkowski, spłata ta „była niejednokrotnie dużym ciężarem, a wysokie podatki i obowiązkowe dostawy dla państwa po niskich cenach niweczyły niemal resztę korzyści”.
– Stosunek chłopów do oferty złożonej im przez władzę, był bardzo różny. W pierwszym okresie w związku z licznymi obawami o własne bezpieczeństwo, trwałość zmian i niejasną przyszłością, a także presją ze strony „starych gospodarzy”, raczej powściągliwy. Obawiano się również kolektywizacji. W wielu przypadkach ostrość metod stosowanych wobec ziemian spotykała się z dezaprobatą. Zdarzały się przypadki chłopskich interwencji w formie listów w sprawie aresztowanych właścicieli ziemskich. Powoływano się w nich na zasługi aresztowanych dla lokalnej społeczności, postawę w czasie okupacji lub poprawne stosunki w okresie międzywojennym. Nie brakowało jednak ludzi o radykalnych poglądach, którzy w zdecydowanym i szybkim działaniu widzieli sens reformy – opowiada dr Osiński.
Efekty reformy
Do końca 1945 roku większość ziemi została rozparcelowana zgodnie z reformą, a do 1949 roku parcelowano już tylko pojedyncze gospodarstwa. Jak wylicza prof. Buszko, do 1 stycznia 1946 roku przejęto 9707 obiektów o powierzchni niemal 3,5 mln ha, z czego pomiędzy 387 tys. rodzin chłopskich rozparcelowano 1,2 mln ha. Ponad 1,3 mln ha wyłączono spod parcelacji (lasy, wody, drogi), a niemal 970 tys. ha przeznaczono na PGR-y i inne cele, jak administracja czy szkolnictwo. Ponadto duży obszar na Dolnym Śląsku pozostał w zarządzie Armii Czerwonej. W wyniku reformy utworzono 814 tys. nowych gospodarstw, a 254 tys. upełnorolniono. Średnia powierzchnia nowych gospodarstw wynosiła na tzw. ziemiach dawnych 5,4 ha, a na odzyskanych – 7,9 ha.
Wśród konsekwencji reformy prof. Buszko wymienia 1) likwidację ziemiaństwa jako klasy społecznej, 2) „unicestwienie skutków niemieckiej działalności kolonizacyjnej”, 3) „złagodzenie głosu ziemi wśród chłopstwa” – w 1949 roku obszar ziemi przypadający na głowę ludności rolnej wyniósł 1,44 ha, podczas gdy w 1931 roku było to 0,96 ha, 4) utworzenie „sieci państwowych gospodarstw rolnych, obejmujących ok. 12 proc. użytków rolnych” oraz 5) „przejęcie przez państwo 3,5 mln ha lasów i ponad 1050 obiektów przemysłu rolnego”. Prof. Roszkowski ubolewa, że brutalna likwidacja ziemiaństwa „była przerwaniem ciągłości tradycji historycznej oraz spowodowała upadek kultury rolnej i życia kulturalnego na wsi w ogóle. Zniszczeniu uległy bowiem dwory, stanowiące od stuleci naturalny ośrodek życia wiejskiego”. Historyk dodaje, że w 1946 roku produkcja rolna na 1 ha wyniosła zaledwie 59 proc. poziomu przedwojennego, a „reforma nie rozwiązała też do końca kwestii przeludnienia wsi, a zwłaszcza rozdrobnienia gospodarstw”, ponieważ przeciętna powierzchnia gospodarstwa chłopskiego wzrosła zaledwie z 5 ha w 1938 roku do 5,2 ha w 1950 roku.
„Reformę przeprowadzono brutalnie, dwory wystawiano na dewastację, zaś zniszczenie gospodarstw chłopskich powyżej 50 ha było wielkim błędem gospodarczym. Reforma nie mogła, ze względu na mały zapas ziemi, zmienić struktury agrarnej kraju, a na produkcję rolną zaś musiała wpłynąć negatywnie. Chłopi przyjmowali ją z mieszanymi uczuciami” – pisze prof. Jerzy Topolski w „Historii Polski”.
– W wyniku działań wojennych odbierane właścicielom majątki znajdowały się z reguły w bardzo złym stanie. Fakt ten wykorzystywali komuniści, usprawiedliwiając metody realizacji reformy i oskarżając ziemian o świadome dokonywanie zniszczeń. Ziemianie dysponowali parkiem maszynowym nierzadko nieprzydatnym w małym gospodarstwie rolnym. Ilość narzędzi, które można było przekazać chłopom, była ograniczona, a inwentarz żywy zdziesiątkowany. Niełatwym, z wielu powodów, zadaniem okazała się także parcelacja ziemi. W związku z powyższym beneficjum nie dla wszystkich chłopów było szansą na udane gospodarowanie – podkreśla dr Osiński.
Dalekosiężne skutki
Komunistyczna reforma rolna w pewnym sensie kształtuje sytuację na wsi do czasów współczesnych. Jak opowiada prof. Kopczyński, te bariery 100 ha i 50 ha pozostały aż do końca PRL-u, co hamowało naturalny proces koncentracji własności ziemskiej, ponieważ w PRL-owskim systemie prawnym jedyną stroną, która mogła ziemię dokupywać powyżej tych 50 ha czy 100 ha, było państwo. Jeżeli rolnik indywidualny chciał dokonać tego typu transakcji, żeby zwiększyć swoje możliwości produkcyjne, to nie mógł, bo prawo mu tego zakazywało.
– Efekt był taki, że kiedy się skończył PRL w roku 1990, struktura agrarna polska różniła się nie tylko od Zachodu, ale i od Europy Środkowej bardzo dużym rozdrobnieniem. I to co się działo na wsi w latach 90. i jeszcze w latach 2000. to było w bardzo przyspieszonym tempie nadrabianie tego co było zablokowane przez konsekwencje ustawy tzn. koncentracja własności ziemi – mówi prof. Kopczyński.
W rezultacie tego procesu w niektórych rejonach małe gospodarstwa w ogóle zniknęły czy przestawiły się na agroturystykę.
– Te zmiany zachodziły w bardzo szybkim tempie i mówiło się o wsi, która ponosi koszty transformacji. Wieś rzeczywiście ponosiła koszty transformacji właśnie z uwagi na to, że podlegała bardzo dramatycznej przebudowie. To jest naturalny proces, tyle że ten naturalny proces w takiej Francji zaczął się po 1945 roku i trwał 50 lat. W Polsce to się zaczęło później i trwało znacznie krócej. Dlatego było bardziej bolesne i dużo bardziej widoczne. To jest taka daleka konsekwencja reformy rolnej – wyjaśnia prof. Kopczyński.
Kolejnym efektem reformy rolnej była całkowita zmiana kulturowa.
– Kiedy przeprowadzono reformę rolną, przejmowano nie tylko sam majątek rolny, ale też przejmowano pałac i wszystko co było w środku, czyli np. działa sztuki. To wszystko przejmowało państwo. Jeżeli chodzi o zbiory sztuki czy jakieś archiwa, to w zasadzie można powiedzieć, że one trafiły pod mniej czy bardziej fachową opiekę, ale jeśli chodzi o architekturę, to są straszne straty. Może nie dotyczy to największych pałaców, które zostały przejęte i w jakiś sposób – lepszy czy gorszy – zagospodarowane, ale dotyczy to ogromnej liczby tych tzw. dworów polskich, czyli tego typu architektonicznego XIX-wiecznego, aczkolwiek narodzonego jeszcze w XVIII wieku, pewnej takiej rezydencji średnioszlacheckiej, niekoniecznie magnackiej, która była ozdobą polskiego krajobrazu – mówi prof. Kopczyński.
Reforma rolna zniszczyła ziemiaństwo jako grupę społeczną. Zakazano im mieszkania w powiecie, gdzie znajdował się ich majątek.
– W wyniku reformy rolnej nastąpiła formalna likwidacja odgrywającej ważną rolę w życiu społecznym, politycznym i gospodarczym warstwy społecznej. Ziemianie współtworzący elitę w okresie zaborów i II RP musieli zorganizować swoje życie na zupełnie nowych warunkach – zaznacza dr Osiński.
– Ci ziemianie, którzy nie wyemigrowali, zostali odcięci od tych swoich majątków. Nie tylko zostali pozbawieni własności, ale także możliwości mieszkania gdzieś w pobliżu. Nie mogli się zbliżać. Poza tym mieli w papierach wpisane, że są potomkami krwiopijców, burżuazji itd. To wpływało negatywnie na różne możliwości życiowe – mówi prof. Kopczyński.
Jednak reforma rolna przede wszystkim była wielką kradzieżą. Komuniści zawsze za nic mieli prawo własności, a w szczególności własność prywatną i pokazali to również przy tej okazji. Do dzisiaj składane są różnego rodzaju roszczenia związane z dworami ziemiańskimi czy dziełami sztuki. Choć reforma była pewną koniecznością z uwagi na przeludnienie agrarne wsi i rozdrobnienie gospodarstw, to nie znaczy, że musiało dochodzić do przejmowania majątków i ziemi bez odszkodowania, co nabrało formę kradzieży usankcjonowanej prawnie. W II RP wyglądało to inaczej.
– Reforma rolna stanowiła przedmiot ożywionej dyskusji politycznej w okresie międzywojennym. Faktycznie była ona realizowana. Spory dotyczyły warunków pozyskania i dystrybucji ziemi na cele reformy – mówi dr Osiński.
Ponadto nastroje społeczne w czasie wojny bardzo się zradykalizowały i było jasne, że kwestia agrarna będzie wymagała jakiejś daleko idącej zmiany po zakończeniu wojny i tego chce większość społeczeństwa.
– Prawdopodobnie ta struktura agrarna sprzed 1939 roku i tak by nie miała szansy się utrzymać. Nie bronię sposobów, jakimi tę reformę przeprowadzono, ale na pewno radykalne zmiany by były. Pytanie, czy te wszystkie problemy, które miała Polska, jeśli chodzi o zaopatrzenie żywnościowe przez cały PRL, by ich uniknęła, gdyby nie ta reforma rolna? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie tak, żebym miał pewność, że wypowiadam się w jakiś bardziej pewny sposób niż tylko dopuszczają własne przypuszczenia – podsumowuje prof. Kopczyński.
Tomasz Cukiernik