W minioną sobotę w amerykańskim mieście Charlottesville doszło do starć ulicznych pomiędzy tamtejszymi bojówkami nacjonalistycznymi i lewicowymi. W wyniku walk zginęły co najmniej trzy osoby.
Walki pomiędzy wrogimi frakcjami stanowiły efekt manifestacji, jakie przeszły ulicami miasta w piątek i sobotę. Pierwszą zorganizowali przedstawiciele ugrupowań tzw. alternatywnej prawicy. Miała ona na celu wyrażenie sprzeciwu przeciwko decyzji rady miasta Charlottesville w sprawie planowanego usunięcia pomnika gen. Roberta E. Lee – oficera Konfederacji w czasie wojny secesyjnej. Drugą z kolei zorganizowali przedstawiciele skrajnie lewicowej organizacji Black Lives Mateer – zwolennicy tego pomysłu.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak podaje dziennik „Gazeta Polska Codziennie”, kilka chwil po rozpoczęciu kontrmanifestacji doszło do regularnej bitwy na ulicach amerykańskiego miasta. „Podczas starć w tłum demonstrantów wjechał rozpędzony samochód, zabijając 35-letnią kobietę i raniąc kilkadziesiąt innych osób”, relacjonuje gazeta. Z kolei w odległości ok. 11 km od centrum miasta rozbił się policyjny śmigłowiec „oddelegowany do monitorowania pogrążonego w chaosie” Charlottesville. W wyniku katastrofy zginęło dwóch policjantów. Trwa badanie jej przyczyn.
– Zdecydowanie potępiamy przejawy przemocy, nienawiści i braku poszanowania prawa, które obserwujemy w Charlottesville – powiedział w weekend Donald Trump, prezydent USA. W podobnym tonie wypowiedział się Jeff Sessions, prokurator generalny stanu Wirginia. – Przemoc i śmierć w Charlottesville uderzyły w serce amerykańskiego prawa. Takie akcje, wypływające z rasistowskiego fanatyzmu oraz nienawiści, sprzeniewierzają się naszym nadrzędnym wartościom. Nie będziemy tego tolerowali – podkreślił.
Napięta sytuacja w Charlottesville zmusiła Terry’ego McAuliffe’a, gubernatora stanu Wirginia do wprowadzenia stanu wyjątkowego oraz rozwiązania wszystkich zaplanowanych wcześniej manifestacji.
źródło: „Gazeta Polska Codziennie”, kresy.pl
TK