O lipca zaczęła obowiązywać, niedawno przyjęta przez białoruski parlament, ustawa dotycząca wymogu ponownej rejestracji parafii wyznaniowych w urzędach państwowych. Już wiadomo, że wiele parafii katolickich nie spełni wymogów tego nowego prawa i nie zostanie zarejestrowanych, czyli nie będą one mogły legalnie funkcjonować.
Ustawa, która obowiązuje od początku lipca nosi nazwę „O zmianach przepisów w kwestii działalności organizacji religijnych”. Została ona napisana na specjalne życzenie Aleksandra Łukaszenki. Najbardziej szkodliwy zapis nowej ustawy dotyczy likwidacji parafii, które są zbyt małe (parafia musi posiadać przynajmniej 20 wiernych), aby mogły same się utrzymać. Choć Białoruś uważana jest za państwo komunistyczne, to jednak podejście to bardziej przypomina kapitalistyczne podejście wolnorynkowe, które zakłada likwidację nierentownych firm.
Wierni Kościoła na Białorusi jako główne zadanie ustawy widzą utrudnienie rozwoju parafii katolickich, które w tym kraju rozwijają się prężnie. Po wejściu ustawy w życie Kościół ma rok na ponowną rejestrację wszystkich swoich parafii. Po raz pierwszy w historii Białorusi, po roku 1990, w akcie prawnym opisany został tryb zamykania parafii, a nawet całych wspólnot wyznaniowych (ustawa dotyczy również innych kościołów) przez państwo. Te wspólnoty wyznaniowe, które nie spełnią surowych wymagań ustawy, zostaną formalnie zamknięte. Podobne rozwiązanie białoruski reżim zastosował wcześniej w nowym, obowiązującym już, prawie, dotyczącym działalności partii politycznych i organizacji społecznych.
Wesprzyj nas już teraz!
W ustawie podane są podstawy na jakich można danej organizacji wyznaniowej ponownie nie zarejestrować. Jest to m.in. „działalność przeciwko suwerenności Białorusi, ustrojowi konstytucyjnemu, zgodzie społecznej i głównych kierunkach polityki wewnętrznej i zewnętrznej”. Już ten wyznacznik może spowodować, że Kościołowi katolickiemu odmówi się prawa do prowadzenia działalności społecznej czy kulturalnej na terenie Białorusi.
To nie jedyna forma represji skierowana przez reżim Białorusi w kierunku Kościoła katolickiego. Na kary aresztu, z powodu wyrażania sprzeciwu wobec przemocy stosowanej na członkach opozycji, skazywani są księża. Kilku z nich nadal przebywa w aresztach. Z powodu tych samych zarzutów, liczni kapłani zostali z terenu Białorusi wydaleni.
Do tej pory, przed wszczęciem sprawy sądowej o likwidację, dana organizacja religijna musiała w ciągu roku dwukrotnie złamać prawo. Obecnie, zgodnie z obowiązującą ustawą władze Białorusi mogą podać do sądu wniosek o likwidację bez ostrzeżenia, jeśli np. uznają one, że Kościół prowadzi „działania przeciwko suwerenności Białorusi” czy przeciwko „głównym kierunkom polityki wewnętrznej lub zewnętrznej” – jak czytamy w ustawie „O zmianach przepisów w kwestii działalności organizacji religijnych”.
Nowe prawo dotyczące organizacji wyznaniowych wkracza też w kompetencje władz kościelnych. Stanowi m.in. że zwierzchnikami kościołów nie mogą być mianowane osoby wpisane na listy ekstremistów i terrorystów, a za takie reżim Łukaszenki uznaje m.in. swoich przeciwników. Projekt ustawy uderza też w polskie symbole narodowe, gdyż w jego zapisach stoi „zakazuje się wykorzystywania symboli państwowych w miejscach nabożeństw”. Obowiązująca na Białorusi ustawa, podobnie jak za czasów sowieckich, wypiera religię z życia publicznego, zakazując „tworzenia grup religijnych w organach władz, jednostkach wojskowych i placówkach edukacji”.
Zgodnie z ustawą, szkoły na Białorusi pozostaną świeckie, ale na wniosek rodziców będzie można prowadzić w nich edukację religijną, tworzyć szkółki niedzielne. Lekcje religii mają być jednak prowadzone wyłącznie w językach państwowych: rosyjskim i białoruskim. Nie mogą być prowadzone w języku polskim.
Adam Białous