25 stycznia 2017

Relacje USA-Turcja się zaostrzą? Ankara zaniepokojona sygnałami płynącymi zza oceanu

(REUTERS/Osman Orsal/File Photo / FORUM)

Ankara jest coraz bardziej zaniepokojona amerykańskimi planami wobec Syrii. Zwolennicy prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana nie szczędzą słów krytyki pod adresem Baracka Obamy za jego nieudolną politykę wobec Syrii. Jednak nadzieje, które wiązali z nadejściem nowej administracji wydają się być bezzasadne. Może być jeszcze gorzej – straszy portal al-monitor.

 

Doradca prezydenta Erdogana w zakresie polityki zagranicznej – Saadet Oruc – były dziennikarz, który jest stałym komentatorem prorządowego dziennika „Star” zwraca uwagę, że choć z nadejściem Obamy powstały w Turcji wielkie oczekiwania, ostatecznie amerykański prezydent „skończył jako jeden z najbardziej nieudolnych prezydentów amerykańskich w historii”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Obama nie zgodził się na wydanie Turkom islamskiego duchownego Fethullah Gülena, zamieszkałego w Pensylwanii, a którego Ankara oskarża o przygotowanie zamachu stanu latem 2016 roku. Współpracownicy Obamy nie zgodzili się także zerwać więzi z organizacjami syryjskich Kurdów, które Turcy uważają za przestępcze.

 

Teraz jednak – według Oruca – dostrzec można sygnały, które pokazują, że niesłusznie tureckie władze wiązały nadzieje z nadejściem prezydenta Donalda Trumpa. Przed wyjazdem do Afryki w ubiegły weekend, turecki prezydent zasygnalizował gotowość do współpracy z Trumpem. Zasygnalizował także, że ma wątpliwości co do kierunku polityki nowej administracji USA w Syrii. – Czekamy na to, co powie pan Trump o Bliskim Wschodzie. Już docierają do nas pewne głosy dotyczące Bliskiego Wschodu i szczerze mówiąc są one niepokojące  – mówił. Erdogan dodał, że Turcja może zaakceptować jedynie takie rozwiązania dla Bliskiego Wschodu, w których „uwzględnia się i szanuje integralność terytorialną”.

 

Myśl Erdogana rozwinął politolog Fikret Bila, felietonista dziennika „Hurriyet”. Jest on przekonany, że turecki prezydent odniósł się do uwag członków gabinetu Trumpa dotyczących ewentualnego podziału Syrii i powstania tam niezależnego podmiotu kurdyjskiego.

 

Bila wskazał, że Ankara jest również niezadowolona z pozostawienia na stanowisku specjalnego wysłannika USA koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu – Bretta McGurka, wyznaczonego jeszcze przez Obamę. McGurk – według Ankary – popiera aspiracje syryjskich Kurdów, chcących utworzyć niezależne państwo.

 

„Jeśli Trump będzie kontynuował politykę Obamy wobec Partii Demokratycznej Jedności [PYD] i jej zbrojnego skrzydła – Powszechnych Jednostek Ochrony [YPG], walczących o utworzenie własnego państwa, Ankara zajmie stanowisko i relacje turecko-amerykańskie będą jeszcze gorsze” – zasugerował Bila.

 

Zdaniem Turcji YPG i PYD – sojusznicy USA w walce z IS – są związane z zdelegalizowaną turecką Partią Pracujących Kurdystanu (PKK).

 

W odróżnieniu od Bila, Ersin Ramoglu – felietonista prorządowej gazety „Sabah” nie dopuszcza możliwości, by Trump zmienił zdanie w tej sprawie. W artykule pod znamiennym tytułem: „Zdradzieckie plany USA nie uległy zmianie”, Ramoglu przekonuje, że oczekiwania, iż Trump zmieni plany jest równoznaczne z marzeniami.

 

„Oni modernizują PKK. … USA tworzy w regionie armię terrorystów. Jak mogliśmy się spodziewać, że za Trumpa będzie inaczej?” – napisał odnosząc się do sojuszu amerykańsko- kurdyjskiego z YPG. Turcy nie kryją także oburzenia z powodu „antyislamskiej retoryki” Trumpa, który w przemówieniu inauguracyjnym, a potem w mowie skierowanej do członków CIA wskazywał na „islamski terroryzm.” Mówił, że „musi [on] zostać wyeliminowany z powierzchni ziemi”.

 

Erdogan uważa, że określenie „islamski terroryzm” jest obraźliwe dla muzułmanów i islamu w ogóle. – Terroryzm nie ma religii – przekonuje. Pro-palestyńskiego tureckiego prezydenta niepokoi także obietnica Trumpa dotycząca ewentualnego przeniesienia ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy.

 

„Głównym problemem jest to, czy Trump dotrzyma swoich obietnic wyborczych, czy też nie. Jego polityka wobec Izraela i kwestia przeniesienia ambasady USA do Jerozolimy są kluczowe” – napisał doradca tureckiego prezydenta Oruc.

 

Główny doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego gen. Michael T. Flynn jeszcze w trakcie kampanii wyborczej wskazywał, że „islamizm jest rakiem wyniszczającym wspólnotę, obejmującą 1,7 miliarda ludzi na świecie”. Dodał, że  ten „rak musi być wycięty podobnie jak faszyzm, imperializm i komunizm”.

 

Rahim Er,  felietonista dziennika  „Turkiye” napisał: „Musimy się jeszcze upewnić, czy głowa, która nosi koronę jest rozsądna”. Er odniósł się do słów Trumpa dotyczących symbolicznego przeniesienia ambasady do Jerozolimy, sugerując, że „spowoduje to zamieszanie w regionie” i „zaszkodzi USA, całemu regionowi Bliskiego Wschodu i w ogóle całemu światu”.

 

Ahmet Tasgetiren, inny publicysta gazety „Star” o wszystkich sygnałach docierających z USA odnośnie regionu bliskowschodniego i islamu napisał, że  „są to symboliczne znaki zła dla świata islamskiego. W Turcji istnieją miliony ludzi gotowych pogrzebać inicjatywy Trumpa. Powiem jasno: nie podoba nam się taka Ameryka” – odgrażał się.

 

Były turecki dyplomata, emerytowany ambasador w Ammanie Suha Umara uważa, że bardzo szybko pojawią się napięcia miedzy Trumpem a Erdoganem, co po prostu będzie wynikać z ciągłości długoletniej polityki pro-kurdyjskiej Waszyngtonu. Jego zdaniem jest mało prawdopodobne, by obecna administracja zmieniła swoje stanowisko. Zasadnicze różnice będą dotyczyły kwestii „islamu politycznego, który jest nie do pogodzenia z demokracją”.

 

Źródło: al-monitor.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Po osiągnięciu celu na 2024 rok nie zwalniamy tempa! Zainwestuj w rozwój PCh24.pl w roku 2025!

mamy: 32 616 zł cel: 500 000 zł
7%
wybierz kwotę:
Wspieram