Relikwie bohatera „Cristiady” bł. Jose Luisa Sancheza del Rio przybyły w środę do parafii pw. św. Jerzego Biłgoraju. Pozostaną tam do dzisiejszego wieczora. – Historia młodego bohatera bardzo poruszyła młodych ludzi – tłumaczy ks. Andrzej Chilewicz.
Biłgoraj jest jednym z kilku miast w Polsce na drodze peregrynacji relikwii kilkunastoletniego meksykańskiego męczennika z lat 20. XX wieku. Na pomysł przywiezienia relikwii do Polski wpadł sam producent „Cristiady” Pablo Jose Barroso. Do biłgorajskiej parafii św. Jerzego zaprosił je wikariusz ks. Andrzej Chilewicz.
Wesprzyj nas już teraz!
– Rok Wiary jest wyznacznikiem tego, że szukamy wzorców do naśladowania w przyjęciu wiary i jej obrony. Na pewno Jose, który oddaje życie ze słowami: „Niech żyje Chrystus Król” jest takim przewodnikiem – mówi ks. Chilewicz. Gdy w maju film trafił do miejscowego kina, wszystkie szkoły zorganizowały wyjścia na seanse. Kapłan zauważa, że młody bohater „Cristiady” poruszył młodych ludzi. Teraz duszpasterze liczą na owoce filmu i nawiedzenia relikwii. – Na pewno one będą, bo ta postać już mocno utkwiła w pamięci młodzieży. Z tego co wiem, dużo chłopców przyjęło imię Jose na bierzmowaniu – mówi ks. Chilewicz.
Bł. José Luis Sánchez del Río (1913-1928) – był Meksykaninem, a czasy jego dzieciństwa przypadały na bardzo trudny okres prześladowań Kościoła ze strony laickich rządów prezydenta Plutarco Elliasa Callesa. W 1926 r. wybuchło powstanie cristeros w obronie Kościoła i jego praw. Jednym z nich był 14-letni Jose. 25 stycznia 1928 r. w czasie walk padł koń generała Mendozy, co uniemożliwiało mu ucieczkę. Jose oddał mu własnego konia, a sam trafił do niewoli. Torturowany nie wyparł się wiary w Chrystusa.
Został skazany na śmierć. Zdarto mu skórę ze stóp i zmuszono do przejścia długiej drogi z kościoła na cmentarz. Tam został zastrzelony, w chwili gdy krzyknął: „Niech żyje Chrystus Król”. W 2005 r. papież Benedykt XVI wyniósł chłopca do chwały ołtarzy wraz z innymi 12 bohaterskimi cristeros.
KAI
mat