Benedykt XVI był „progresywny” tylko w tym sensie, że chciał iść naprzód sięgając do źródeł i skarbów Tradycji Kościoła. Pokazał współczesnym teologom i intelektualistom, na czym polega prawdziwa kontynuacja. Mówił o tym Rémi Brague, jeden z najbardziej znanych francuskich filozofów, laureat Nagrody Ratzingera.
– Był zdecydowanym obrońcą Soboru; z drugiej strony nie akceptował tego, co szerzyło się wówczas pod nazwą «ducha soboru», to znaczy eksperymentów wszelkiego rodzaju w liturgii a nawet w dogmatach – powiedział Brague w rozmowie z „National Catholic Register”.
Według Francuza Benedykt XVI starał się zawsze przeciwstawiać pokusie zrywania z przeszłością i zaczynania od nowa z czystym kontem. – Dał nam, teologom i intelektualistom wszelkiego rodzaju, model tego, co określał jako hermeneutykę ciągłości […]. Starał się zawsze wlewać do tygla współczesnej myśli wszystko, co zasługuje na syntezę – stwierdził, wymieniając tradycję klasyczną, Pismo, Ojców i współczesnych myślicieli, jak Newman czy Rosmini.
Wesprzyj nas już teraz!
Pytany, czy można określić Ratzingera mianem postępowca, wskazał na konieczność odczytywania jego dzieła we właściwym kontekście.
– Byłoby właściwe, żeby precyzyjnie wskazać, jak w tamtych czasach brzmiało słowo progresywny. To, co było naprawdę progresywne, to była próba powrotu do źródeł, poza suchym i sklerotycznym neoscholastycyzmem. To, co uruchomiło nowe spojrzenie na wiarę katolicką wśród Ojców Soboru, to był raczej poczwórny powrót: do Biblii na gruncie Ecole Biblique w Jerozolimie, do Ojców Kościoła z takimi badaczami jak Jean Daniélou oraz Balthasar, do prawdziwego Akwinaty z Hendri de Lubaciem, do tradycji liturgicznej z Bouyerem. To, czego Ratzinger starał się bronić, to było właśnie to nowe spojrzenie na myśl i życie chrześcijańskie. Paradoksalnie, szło się naprzód, wracając do starych i na poły zapomnianych skarbów Tradycji katolickiej – powiedział Rémi Brague.
Źródło: ncregister.com
Pach