Platforma Obywatelska chce usprawnić procedurę przyjmowania do Polski repatriantów. Ostatnio osiedla się w kraju rocznie około 200 potomków Polaków z azjatyckich części ZSRR. Po zmianie prawa powinno to być 400 osób. PiS może opóźniać prace gdyż wyznaje inną koncepcję sprowadzania repatriantów. Ma także obawy co do kosztów proponowanej zmiany.
Obecne zasady repatriacji reguluje ustawa z 2000 roku. Na takich warunkach wróciło do ojczyzny przodków zaledwie 5 tysięcy osób. Ostatnio ich liczba znacząco spadła. Spowodowane jest to między innymi dużymi obciążeniami kładzionymi w myśl przepisów na gminy. Muszą one zapewnić mieszkanie oraz pracę przybyszom ze wschodu.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednostki samorządu terytorialnego otrzymują od rządu dodatkowe środki na realizację ustawy repatriacyjnej. Trafiają one jednak do gmin z dużym opóźnieniem. Nie inaczej jest z jednorazową zapomogą kierowaną bezpośrednio do repatriantów.
Proponowane przez Platformę Obywatelską zmiany w prawie mają wyeliminować patologiczne sytuacji. Planowana jest korekta finansowego wsparcia gmin – obecnie otrzymują je tylko gdy kierują zaproszenie do anonimowych osób. Utrudnia to sprowadzanie np. rodzeństwa. Nowe przepisy i przeznaczone na ich realizację środki umożliwią przyjazd do kraju 400 osób rocznie.
Wątpliwości w tej sprawie ma Prawo i Sprawiedliwość. Partia opozycyjna wolałaby aby ciężar finansowej odpowiedzialności za los repatriantów spoczywał na władzach centralnych. Pomysły te bliskie są obywatelskiemu projektowi autorstwa Macieja Płażyńskiego. Podpisy pod społeczną ustawą zebrano po tragicznej śmierci w katastrofie smoleńskiej byłego marszałka sejmu.
– Platforma, mając komfortowe warunki sprawowania władzy, niczego od pięciu lat nie zrobiła w sprawie repatriacji. Nagle wraca do tematu w kampanii wyborczej – twierdzi poseł Jan Dziedziczak z PiS.
Wątpliwości budzi także szeroko zdefiniowane polskie pochodzenie. Ma być one stwierdzane nawet w przypadku, gdy dwoje z pradziadków danej osoby było polskiej narodowości. Nie jest wymagana znajomość języka. Liczba takich osób jest w skali świata ogromna i istnieją obawy, że spowoduje to niekontrolowany wzrost wydatków np. na stypendia. Te wątpliwości podziela dr Robert Wyszyński ze Stowarzyszenia Repatriantów RP.
Źródło: „Rzeczpospolita”
MWł