10 sierpnia 1792 r. w Paryżu sankiuloci zajęli Pałac Tuileries. Był to kolejny epizod rewolucji zwanej „wielką”, ale zarazem koniec resztek władzy króla Ludwika XVI i tysiącletniej monarchii francuskiej. Po roku 1789 roku system został definitywnie zaburzony, a według historyków, Ludwik XVI nie był już w stanie odzyskać kontroli nad państwem i krok po kroku rozpoczynał drogę, która zawiodła go na szafot. Przejście z monarchii absolutnej do monarchii konstytucyjnej zakończyło się zaledwie po 3 latach. Nastąpiły narodziny republikańskiego reżimu.
14 lipca czy 10 sierpnia?
Wesprzyj nas już teraz!
Dzień 10 sierpnia 1792 r., niektórzy historycy nazywają „Drugą Rewolucją”. Po raz pierwszy od początku rewolucji, wybuch został skierowany także przeciwko Zgromadzeniu, które chciało jeszcze króla chronić, więc symbolicznie można mówić o upadku monarchii konstytucyjnej
Współczesna Republika Francuska świętuje jako swój akt założycielski datę 14 lipca, czyli zdobycie Bastylii w 1789 roku, ale w trakcie rewolucji, świętowano datę obalenia monarchii, czyli właśnie 10 sierpnia. 10 sierpnia 1792 był pod wieloma względami przełomowym momentem rewolucji. To także trwająca i działająca do dziś francuska „tradycja” dokonywania najważniejszych zmian w państwie pod presją ulicy, a nie drogą parlamentarną.
Przebieg wydarzeń
Kontekstem wydarzeń była trwająca wojna i rodzaj dwuwładzy (Komuna Paryża i Legislatywa).
Od czasu ucieczki z Varennes, król Ludwik XVI i jego rodzina przebywali w areszcie domowym w Pałacu Tuileries, na zachód od Luwru. Paryscy sankiuloci, ze wsparciem „Marsylczyków”, postanowili jednak skończyć z monarchią i coraz bardziej otwarcie przygotowywali nowy „dzień rewolucji”. 8 sierpnia sekcja „Quinze-Vingts” ogłosiła w manifeście żądanie natychmiastowego obalenia króla. Pomysł wsparły prawie wszystkie (poza jedną) paryskie sekcje. Tej samej nocy Komuna Paryża przejęła kontrolę nad ratuszem i zdecydowała o obaleniu monarchii drogą powstania zbrojnego.
Gwardziści narodowi zaczęli przechodzić na stronę atakujących. Ciągle silna frakcja obrońców króla została spacyfikowana. Dowodzący obroną byli przyjęli chwiejne postawy i wydawali sprzeczne rozkazy. Kazali się np. oddalić ochotnikom chcącym bronić króla, twierdząc, że Gwardia Narodowa jest tu wystarczająca. Ostatecznie króla broniło kilku uzbrojonych arystokratów, lojalni oficerowie Gwardii Narodowej i około 950 żołnierzy Gwardii Szwajcarskiej. O porażce zadecydowała nie tylko przewaga liczebna tłumu i gwardzistó, którzy przeszl ina stronę rewolucji, ale i niezdecydowanie króla. Ludwik XVI dał się przekonać do zdrady własnej sprawy i wycofał się z Pałacu pod ochronę Zgromadzenia.
Madame de Tourzel, guwernantka dzieci Francji, tak opisuje scenę ucieczki: „Niestety przekroczyliśmy Tuileries, aby dotrzeć do Zgromadzenia. Madames de Poix, d’Hervilly, de Fleurieu, de Bachmann, major Szwajcarów, książę de Choiseul, mój syn i kilku innych poszli za Jego Wysokością, ale nie zostali tam wpuszczeni”. Król wysłał następnie rozkaz (zachowany do dziś) nakazujący wstrzymanie ognia i wycofanie się Szwajcarów do koszar w Courbevoie. Prawdopodobnie chciał oszczędzić przelewu krwi. Jednak każąc Szwajcarom złożyć broń niemal w środku walki, poświęcił ich.
Obrońcy otrzymawszy rozkaz wycofania się, wychodzą przed pałac i cofają się przez ogrody na tyły budynku. W pobliżu centralnej fontanny Szwajcarzy zostają zmasakrowani. Niedobitki zostaną zamordowane później. Tłuszcza dopada także lokatorów pałacu. Pijany krwią tłum popełnia nawet akty kanibalizmu, a najbardziej okrutne okazują się kobiety, zwłaszcza przekupki z targu rybnego dopuszczające się haniebnych czynów profanowania ciał. Z masakry udało się wyjść cało części szlachty i niewielu Szwajcarom, którzy wmieszali się w tłum w cywilnych ubraniach, wykorzystując ogólne zamieszanie. Wielu dołączyło później do powstania w Wandei.
Król z rodziną szuka tymczasem azylu w siedzibie Legislatywy. Wkrótce pojawiają się tam zwycięscy sankiuloci na czele tłumu. Legislatywa wydała proklamację, w której nawoływała do „respektowania praw człowieka, zasad wolności i równości oraz obieralnych władz”, ale Komuna Paryża ogłosiła własny program, w którym domagała się rozwiązania parlamentu i powołania nowego pod nazwą Konwentu Narodowego. Zażądała także uwięzienia króla i zniesienia monarchii. Legislatywa chciała jedynie króla „zawiesić”, ale o jego losie jednostronnie zdecydowała Komuna Paryża, przenosząc go do więzienia Temple. Uwagę zwraca, że oficjalnie umotywowano to… „względami bezpieczeństwa”. Jak widać takie wzorce propagandowe też wykluwały się w czasie rewolucji.
Pierwszy terror
W taki sposób rozpoczął się 10 sierpnia 1792 r. tzw. „pierwszy terror”. Kulminację osiągnie miesiąc później, w czasie tzw. masakr wrześniowych. Na pierwszej sesji Konwentu Narodowego w dniu 21 września 1792 r. zniesiono już oficjalnie monarchię, „legalizując” tym samym decyzje ulicy.
Warto dodać, że w tym samym czasie rozwijają się prześladowania Kościoła. Tzw. „przysięgę na wierność” wobec konstytucji wprowadzono jeszcze w 1790 roku. Odmowa jej złożenia skutkowała pozbawieniem duchownych prawa do udzielania sakramentów i głoszenia kazań, a także stawiała ich na pozycji „wrogów rewolucji”. Jednak w sierpniu 1792 roku nastąpiła pierwsza z kolejnych fal deportacji niepokornych księży na terytoria zamorskie, głównie do spełniającej rolę kolonii karnej Gujany. Aresztowanie króla przyspieszyło więc falę terroru. 28 września 1792 r. Ojciec św. Pius VI ogłosił modlitwę za Francję.
Dzień po masakrze, zwłoki Szwajcarów zabitych na dziedzińcu i w ogrodach Tuileries, wrzucono bezceremonialnie do wspólnego dołu wykopanego przy rue du Faubourg-Poissonnière. Około 60 Szwajcarów wziętych do niewoli zostało z kolei zmasakrowanych w Hôtel de Ville. Wydarzenia te są powszechnie określane przez historyków rewolucji francuskiej po prostu jako „10 sierpnia”, „Zdobycie Tuileries”, „Powstanie 10 sierpnia” lub „Masakra 10 sierpnia”. Ciekawostką jest to, że masakra żołnierzy wywołała duże echa w Szwajcarii i długotrwałą niechęć Helwetów do rewolucyjnej Francji.
Mitologizacja rewolucji
Rok 1792 wywołał zmiany społeczne, których nie zatrzymał okres bonapartyzmu, czy restauracji. Był ilustracją okrucieństw rewolucji, która zawsze wysuwa na czoło radykałów, a w końcu i tak „zjada swoje dzieci”. Zbiorowa pamięć tego francuskiego auto-da-fé została mocno zniekształcona i wyidealizowana przez historyków lewicy i marksistów, a także literaturę i sztukę. W czasach obchodzonej z wielką pompą rocznicy 200-lecia zdobywania Bastylii, na wielu uniwersytetach dominowała już marksistowska wizja rewolucji, która nakazywała zamykać oczy na zbrodnie terroru, zamordowanie króla, czy ludobójstwa w Wandei. Warto przypomnieć, że do 1980 roku nie było żadnych prac odmawiających np. rewolucyjne ludobójstwa w Wandei. Trzeba jednak dodać, że prace takich badaczy jak Pierre Chaunu, François Bluche (były komunista), Reynald Secher, zakwestionowały niektóre lewicowe dogmaty i podważyły czarno-biały obraz rewolucji. Nie zmienia to faktu, że „republikański katechizm” podawany do wierzenia nad Sekwaną jest tam ciągle obowiązujący.
Celebryci w służbie rewolucji
Tymczasem społeczna pamięć rewolucji była kształtowana przez nurt progresywizmu. Jeszcze w czasie jej trwania zdano sobie sprawę z siły przekazu kultury i szybko zamieniono mecenat królewski na mecenat republikański. Dobrym przykładem jest tu ówczesny „celebryta”, malarz Jacques Louis David. Za obraz „Cierpienie Andromachy” zyskał uznanie króla Francji Ludwika XVI. Później malował dla rewolucji, a legenda mówi, że używał dla uzyskania lepszej barwy kolorów, błękitnej krwi mordowanej szlachty. Przyjaciel Robespierre’a, jako deputowany Konwentu Narodowego głosował w 1792 roku za… śmiercią króla. Później służył jeszcze Napoleonowi.
Jacques Louis David był też autorem scenariusza obchodów „Święta Braterstwa” obchodzonego rok po rewolucji, w sierpniu 1793. Pochód, który zaprojektował David, odwzorowywał… procesję Bożego Ciała. Jego uczeń François Pascal Simon Gérard wygrał z kolei „Konkurs Roku II Rewolucji” (1794 r.), który zorganizowano dla malarzy. Zwycięski szkic Gerarda nosił tytuł „Francuzi domagający się 10 sierpnia zniszczenia tyrana”. Rzecz jasna chodziło o wydarzenia w Tuileries. Pomysł rewolucyjnego ideologizowania społeczeństwa przez kulturę też zaczął się w tamtych czasach, a Gramsci ze swoim „tworzeniem kulturowej hegemonii”, to niemal… epigon.
V Republika jako spadkobierczyni rewolucji
Skutki dechrystianizacji i laicyzacji nie zniknęły wraz z zamieraniem i końcem rewolucji. Napięcia i wątpliwości pozostały, niosąc różnorakie konsekwencje aż do dnia dzisiejszego. Przeorane wówczas krwawo społeczeństwo, karmione jest do dziś mitem „wolnościowej rewolucji”. W rzeczywistości już wówczas zasiano wszystkie ziarna, które kiełkowały później w systemach współczesnych totalitaryzmów. Pamięć o zbrodniach rewolucji wymazano, a dla przykładu, francuski model laicyzmu uchodzi za neutralny. Zmieniły się jednak tylko czasy i metody. Republika zrodzona we krwi i zbrodni, ewoluowała, ale pod pięknymi hasłami wolności, równości, czy braterstwa, jak zwykle czai się lewicowa pułapka zmiany prawdziwych znaczeń używanych tu pojęć. 230 lat temu Francuzi amputowali sobie ponad 1000 lat historii. Takie rany się nie zabliźniają…
Bogdan Dobosz
Bogdan Dobosz: „zdobycze” Rewolucji Francuskiej nadal obowiązują nad Loarą!