Chiny, działając w szarej strefie, przeprowadzają ataki „nasycające”, które stanowią obciążenie dla tajwańskiej armii – czytamy w opublikowanym w czwartek raporcie resortu obrony Tajwanu. Tego samego dnia chiński szef dyplomacji Wang Yi po raz kolejny stwierdził, że powrót Tajwanu do Chin jest nieunikniony.
„Częste wtargnięcia na nasze wody terytorialne i w przestrzeń powietrzną za pomocą balonów, dronów i statków cywilnych (mają na celu) prowadzenie przeciwko nam zróżnicowanych, nasycających nękań w szarej strefie” – zaznaczył resort obrony w raporcie przekazanym parlamentowi w czwartek. Dodał, że drony i balony wysyłane w kierunku wyspy są sposobem na „zbieranie danych wywiadowczych”.
W ostatnich latach Chiny zwiększyły presję militarną na Tajwan, wysyłając niemal codziennie w jego pobliże okręty i samoloty wojskowe. W ubiegłym roku chińskie samoloty wojskowe ponad 1,7 tys. razy naruszyły tajwańską strefę identyfikacji obrony powietrznej.
Wesprzyj nas już teraz!
Z kolei tajwańska armia poinformowała, że od połowy grudnia przeszło 100 balonów przeleciało nad lub w pobliżu archipelagu wysp należących do Tajwanu. Ich pojawienie zbiegło się w czasie ze styczniowymi wyborami prezydenckimi, które wygrał Lai Ching-te z rządzącej Demokratycznej Partii Postępowej, uważanej przez Pekin za „separatystyczną”.
Według autorów raportu Chiny usiłują takimi działaniami „zwiększyć obciążenie naszych sił morskich i powietrznych oraz zatrzeć istnienie linii mediany w Cieśninie Tajwańskiej”, czyli niepisanej granicy, wyznaczonej przez geograficzny środek 180 km cieśniny pomiędzy Tajwanem a ChRL, której to państwo nie uznaje.
Komunistyczne władze w Pekinie, które uważa wyspę za „niezbywalną” część swojego terytorium nie wykluczają użycia siły w celu przejęcia jurysdykcji nad Tajwanem.
Szef chińskiej dyplomacji Wang Yi zapewniał w czwartek podczas konferencji w Pekinie w kuluarach dorocznych obrad parlamentu, że ChRL będzie dążyła do „pokojowego zjednoczenia”, ale ostrzegł, że każdy, kto popiera niepodległość Tajwanu, „igra z ogniem” i „zostanie rozliczony przez historię”.
Źródło: PAP