Rosja zawetowała przyjęcie rezolucji Rady Bezpieczeństwa, która pozwoliłaby ONZ na interwencje wojskowe w dowolnym kraju pod pretekstem zapobiegania konfliktom z powodu „zmian klimatycznych”.
Z propozycją przyjęcia rezolucji łączącej kwestie „zmian klimatycznych” z bezpieczeństwem wyszły rządy Irlandii i Nigru. Przeciwko inicjatywie opowiedziały się m.in. Rosja i Indie. Chiny wstrzymały się od głosu.
Wesprzyj nas już teraz!
Projekt przewidywał konieczność „kompleksowego, całościowego podejścia Organizacji do przeciwdziałania zmianom klimatycznym i ich skutkom”. Zgodnie z proponowaną rezolucją, kwestia domniemanych zmian musiałaby pełnić centralną rolę we wszystkich oenzetowskich strategiach bezpieczeństwa oraz przeciwdziałania konfliktom.
Rada Bezpieczeństwa odpowiada za organizację misji formowanych w celu zapewnienia międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Przedstawiciele tego gremium prowadzą mediacje, mające zapobiegać konfliktom, nadzorują realizację postanowień dotyczących zawieszenia walk zwaśnionych stron, wdrażania postanowień itp. Ponadto w ramach „wymuszania pokoju” prowadzone są międzynarodowe interwencje wojskowe.
Państwa członkowskie ONZ o włączeniu kwestii „zmian klimatycznych” do programu Rady Bezpieczeństwa dyskutowały co najmniej od 2007 roku. Odbyło się siedem spotkań. W lipcu 2020 Niemcy konsultowali się z innymi krajami w sprawie podobnej rezolucji, ale spotkali się z odmową nie tylko Rosji, lecz także Chin i administracji Donalda Trumpa.
Projekt przedstawiony na ostatniej sesji Rady miało wspierać 113 ze 193 państw członkowskich ONZ. Przeszedłby on, gdyby nie weto jednego ze stałych członków Rady Bezpieczeństwa: Rosji.
Ambasador Rosji przy ONZ, Wasilij Nebenzia mówił, że jego państwo sprzeciwia się upolitycznieniu kwestii „zmian klimatycznych”, która powinna pozostać kwestią naukową i społeczno-gospodarczą.
– Umieszczenie zagadnienia zmian klimatycznych jako zagrożenia dla bezpieczeństwa międzynarodowego odwraca uwagę Rady od prawdziwych, głęboko zakorzenionych przyczyn konfliktów – komentował. Dodał, że kraje zachodnie chętnie zrzucają na „gazy cieplarniane, a także Słońce i Księżyc” winę za skutki polityki kolonialnej lub interwencji wojskowych w wewnętrzne sprawy innych państw.
Ambasador USA przy ONZ, Linda Thomas-Greenfield przekonywała, że wskutek weta Rosji nie będzie możliwy „mały, praktyczny i niezbędny krok w walce ze skutkami zmian klimatycznych”. Uznała, że walka ze „zmianami klimatycznymi” to obecnie „jeden z najbardziej palących” kryzysów bezpieczeństwa naszych czasów. Mają one zagrażać każdemu krajowi i każdemu człowiekowi.
Ambasador Irlandii Geraldine Byrne Nason wyraźnie wzburzona mówiła, że „weto to anachronizm”, a „Rada Bezpieczeństwa potrzebuje reformy”. Odrzucając brak danych naukowych dotyczących zagrożenia dla bezpieczeństwa z powodu domniemanych „zmian klimatycznych” stwierdziła, że rezolucję należało przyjąć, bo popierają ją: Unia Afrykańska, Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), Unia Europejska i inne organizacje.
Rosyjski dyplomata odparł, że „społeczność międzynarodowa jest głęboko podzielona w kwestii klimatu”, a próbę przyjęcia rezolucji uznał za antydemokratyczną, ponieważ zignorowano opinię przedstawicieli 80 państw przeciwnych „narzucenia im stanowiska działaczy klimatycznych”.
Rosjanie wydali oświadczenie, wskazując na swoje zaangażowanie w dekarbonizację. Moskwa obiecała, że osiągnie tzw. neutralność klimatyczną do 2060 roku. Dodano, że nie może się jednak zgodzić na przyjęcie „jednowymiarowego podejścia do konfliktów i zagrożeń dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, tj. przez pryzmat klimatu”. Być może powodem weta była obawa o interwencje w Arktyce, obecnie jednego z kluczowych obszarów rywalizacji o zasoby coraz większej liczby państw.
Jeszcze przed, jak i po głosowaniu w sprawie projektu pierwszej w historii rezolucji w Radzie Bezpieczeństwa łączącej kwestię „zmian klimatycznych” z bezpieczeństwem przedstawiciele państw sprzeciwili się nie tylko treści rezolucji, lecz także idei umieszczenia jej w porządku obrad.
Ambasador Nigru, który w ramach rotacyjnego przywództwa obecnie przewodniczy temu gremium pytał, dlaczego Rada nie mogła przyjąć rezolucji w sprawie „zmian klimatu”, skoro przyjęła rezolucję w sprawie pandemii COVID-19.
Ambasador Norwegii Mona Juul mówiła, że „minęło 10 lat od czasu, gdy Rada po raz pierwszy uznała zmiany klimatyczne za pojawiający się czynnik ryzyka dla światowego pokoju i bezpieczeństwa”, a „misje ONZ działają w coraz bardziej złożonych środowiskach”. Jej zdaniem Rada musi uwzględnić „zmiany klimatu”, by zapobiegać konfliktom.
Chiński ambasador mówił, że chociaż „zmiany klimatyczne” mogą wpłynąć na pokój i bezpieczeństwo, związek między nimi jest złożony. Dodał, że Chiny chcą uniknąć „sekurytyzacji kwestii klimatycznych”.
Niemieckie zabiegi: eksperci ds. bezpieczeństwa klimatycznego
W 2020 r. Niemcy powołały w ramach Rady Nieformalną Grupę Ekspertów ds. Bezpieczeństwa Klimatu. Grupa ma dostarczyć „dowodów naukowych” na związek „zmian klimatycznych” z zakresem działania tego ciała ONZ.
Jako „dobrowolna inicjatywa państw członkowskich” Grupa „nie jest ograniczona formalnymi metodami pracy Rady”. Dąży do tego, by kwestie „zmian klimatycznych” były stale podnoszone na forum, aby nie można było argumentować, że Rada nie jest gremium odpowiednim do zajmowania się tymi sprawami.
Powstał też Mechanizm Bezpieczeństwa Klimatycznego ONZ (CSM) – wspólna inicjatywa Departamentu Spraw Politycznych i Pokojowych ONZ, Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju oraz Programu Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska, w którą ma być włączony od 2022 r.
CSM tworzy bazę danych na temat zagrożeń bezpieczeństwa związanych z klimatem, by przyspieszyć prowadzenie operacji pokojowych ONZ oraz specjalnych misji politycznych „w celu identyfikacji zagrożeń bezpieczeństwa związanych z klimatem i przeciwdziałania im”.
Wkrótce mają pojawić się doradcy ds. bezpieczeństwa klimatycznego, którzy będą rozmieszczani w różnych krajach. Sugeruje się, że państwa, w których pojawią się doradcy, powinny finansować ich pracę.
Nieformalna Grupa Ekspertów oraz CSM budują nową infrastrukturę bezpieczeństwa, jednocześnie wskazując kolejne preteksty do wszczynania interwencji wojskowych.
Potwierdza to szefostwo CSM. W 2017 r. przyjęto rezolucję RB ONZ nr 2349, w której uznano związek między niestabilnością a „zmianą klimatu”. Rok później możliwa była misja wojskowa ONZ w Mali. Tak zwana misja stabilizacyjna MINUSMA została wszczęta z powodu zagrożenia środowiskowego. Również inne misje ONZ mogły być zainicjowane – ze względu na czynniki środowiskowe – w Somalii, Sudanie czy Iraku.
Sekretarz generalny ONZ António Guterres w programie „Utrzymanie pokoju”, ale także w różnych innych projektach stale wskazuje, że niemożliwe jest zachowanie pokoju na świecie bez zwalczania wszystkich czynników – w tym „zmian klimatycznych” – które prowadzą do konfliktów.
Rada Bezpieczeństwa jeszcze w czerwcu 2021 r. uznała, że „zmiany klimatyczne” były głównym czynnikiem powodującym 11 konfliktów regionalnych i kryzysów krajowych, głównie w Afryce i na Bliskim Wschodzie.
CSM stara się mobilizować działaczy w różnych organach ONZ i tworzyć nowe inicjatywy np. Grupę Przyjaciół ds. Klimatu i Bezpieczeństwa, która liczy ponad 50 członków. Dyskusje toczone są w Komisji Budowania Pokoju i Radzie Gospodarczej i Bezpieczeństwa ONZ (ECOSOC).
Co istotne, analizując „ryzyko klimatyczne” bierze się pod uwagę zagrożenie związane z „przeludnieniem”, presją na surowce, politykę równościową, sytuację kobiet oraz wszelkich mniejszości i grup zmarginalizowanych.
Niemcy, czy kraje skandynawskie, dyplomacja UE, Wielka Brytania, obecna administracja USA mocno zaangażowane w realizację programu walki ze zmianami klimatycznymi i promocję tzw. zielonego ładu opierają się na raportach i sugestiach Klubu Rzymskiego, alarmującego z powodu domniemanego przeludnienia na świecie.
To podejście znalazło odzwierciedlenie m.in. w zablokowanym przez Węgry, skandalicznym projekcie umowy UE z krajami afrykańskimi, państwami Karaibów i Pacyfiku (AKP).
Wskazuje się w niej na konieczność „wzmocnienia pozycji kobiet i dziewcząt”, co „jest niezbędne w celu osiągnięcia sprzyjającego włączenia społecznego i zrównoważonego rozwoju”. Tzw. wzmocnienie pozycji kobiet odnosi się do upowszechnienia nowoczesnej antykoncepcji, czyli sterylizacji i aborcji.
W części umowy dotyczącej zapobieganiu wojnom i zapewnieniu pokoju duży nacisk kładzie się na walkę z ekstremizmem, ksenofobią i mową nienawiści. Reguluje się kwestię inwentaryzacji i raportowania o zasobach, surowcach naturalnych, sprawnego zarządzania, wdrażania cyfryzacji, przepływu danych itp.
W części dotyczącej rozwoju ludzkiego i społecznego w art. 27 „Strony potwierdzają swoją determinację do współpracy na rzecz zrównoważonego rozwoju i eliminacji ubóstwa we wszystkich jej formach, w celu rozwiązania problemu nierówności i wspierania spójności społecznej (…) Szczególną uwagę zwrócą na kobiety i dziewczęta, młodzież, dzieci oraz osoby najbardziej narażone i znajdujące się w niekorzystnej sytuacji, zgodnie z zasadami niepozostawiania nikogo w tyle (…) Zgadzają się również na pracę razem, aby stawić czoła wyzwaniom i możliwościom wynikającym z szybkiego wzrostu populacji” – można przeczytać w projekcie umowy.
Dodano w art. 29: „Strony uznają, że zdrowie ma zasadnicze znaczenie dla życia ludzi i jest kluczowym wskaźnikiem zrównoważonego rozwoju. Potwierdzają swoje zaangażowanie w ochronę i promowanie najwyższych osiągalnych standardów zdrowia fizycznego i psychicznego dla wszystkich (…) Strony wspierają powszechny dostęp do towarów związanych ze zdrowiem seksualnym i reprodukcyjnym oraz usługi zdrowotne, w tym w zakresie planowania rodziny, informacji i edukacji oraz integracji zdrowia reprodukcyjnego z krajowymi strategiami i programami”. „Zdrowie reprodukcyjne” to realnie m.in. aborcja na życzenie, a „zdrowie seksualne” to m.in. promocja homoseksualizmu, transseksualizmu i innych form deprawacji.
Budowanie pokoju, działania na rzecz klimatu i odporności, o których jest mowa we wszystkich inicjatywach związanych z klimatem, polega w dużej mierze na walce z domniemanym przeludnieniem, a to z kolei wiąże się z promocją nowej globalnej pseudoetyki.
Warto w tym kontekście przyjrzeć się pracom berlińskiego think tanku Adelphi, który ma szkolić „ekspertów ds. bezpieczeństwa klimatycznego” i wspierać „zieloną politykę zagraniczną” nowego rządu w Berlinie.
Agnieszka Stelmach