Donald Trump ma bardzo silny mandat do władzy; wyzwania, jakie stoją przed światem Zachodu, są jednak ogromne. Na Ukrainie są już wojska komunistycznej Korei Północnej, walcząc u boku odwołującej się do Stalina Rosji; a wspierają ich komunistyczne Chiny. Jak poradzą z tym sobie USA i Europa?
Donald Trump został 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Jego zwycięstwo nie jest słabe, z niewielkim zapasem, ale zdecydowane. Trump wygrał w głosowaniu powszechnym; [Republikanie] zyskali też większość w Izbie Reprezentantów i w Senacie. Również w Sądzie Najwyższym jest większość zbliżona do Republikanów. To oznacza, że wybory z 5 listopada 2024 roku dały nowemu prezydentowi siłę rządów, jaką dysponowało niewielu jego poprzedników. Mamy zarazem obraz Ameryki, która rozpoznaje się w haśle „Make America Great Again”.
Stało się to w przededniu szczytu przewodniczących parlamentów krajów G20, który odbywa się w dniach 7-8 listopada w Brasilii. G20 to nieformalna grupa, która skupia nie tylko kraje G7, ale także niektóre (nie wszystkie) z 9 krajów BRICS (skrót od Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA). BRICS rozwija się pod przewodnictwem Chin. W sumie w Brasilii spotykają się przedstawiciele 19 krajów plus Unii Europejskiej i Unii Afrykańskiej. W G20 współistnieją dwie optyki: ta, która postrzega USA jako punkt odniesienia; oraz antyzachodnia optyka BRICS pod kierunkiem Chin i Rosji. Celem BRICS jest stworzenie alternatywnego modelu dla liberalnego porządku zbudowanego przez USA. Chodzi przede wszystkim o zakończenie hegemonii dolara jako waluty referencyjnej międzynarodowego systemu walutowego, mimo że żadna waluta nie jest obecnie w stanie konkurować z amerykańską. Hasłem przewodnim BRICS jest wielobiegunowość, rozumiana jako model przeciwny wobec amerykańskiej jednobiegunowości.
Wesprzyj nas już teraz!
Aleksander Dugin, autor cenionego przez Władimira Putina eseju z 2013 r. zatytułowanego Teoria jednobiegunowego świata, proponuje „dekonstrukcję ostatniej ocalałej kultury hegemonicznej”, zachodniej, żeby zastąpić ją Eurazją. Prezydent Putin i chiński przywódca Xi Jinping postrzegają inwazję na Ukrainę jako krok w kierunku końca amerykańskiej jednobiegunowości. Nie dążą jednak do wielobiegunowego świata, ale do rosyjsko-chińskiej hegemonii nad kulturowo i materialnie zdezintegrowanym Zachodem.
Dla Putina Zachód to anglo-amerykańskie królestwo liberalnych demokracji, w którym dominuje cancel culture i ideologia „woke”. To, jednym słowem, nowe „imperium zła”, któremu przeciwstawia się Rosja, bastion tradycyjnych wartości. Ta narracja przekonała część konserwatywnego świata, w tym katolików, ale wybór Trumpa pokazuje, że Ameryka nie jest na krawędzi upadku. Zwycięstwo Kamali Harris oznaczałoby dojście do władzy w Stanach Zjednoczonych liberalnej komunistki, zdeterminowanej do prowadzenia w całym kraju polityki wrogiej życiu i anty-rodzinnej. To właśnie temu moralnemu rozkładowi sprzeciwia się Donald Trump, wierząc, że Ameryka nie jest skazana na nieodwracalną klęskę. Ale jakie będą konsekwencje wyboru Trumpa w przestrzeni polityki międzynarodowej, a zwłaszcza w odniesieniu do głównych trwających konfliktów?
Trump, w przeciwieństwie do Harris, nie jest ideologiem i można uznać go za przedstawiciela konserwatywnego „realizmu politycznego”. Jednak Ameryka doświadczyła już błędów realpolitik w erze Nixona i Kissingera, kiedy podczas historycznej wizyty w Pekinie w 1972 r. ówczesny prezydent USA łudził się, że odizoluje Rosję, inicjując nowe przyjazne stosunki z Chinami. Dzięki temu politycznemu i gospodarczemu otwarciu, Chiny stały się jedną z największych światowych potęg, rozpoczynając konkurencję ze Stanami Zjednoczonymi.
Plan Trumpa może być podobny, jakkolwiek dokładnie odwrotny wobec tego, co próbował przeprowadzić Nixon. Pomysł Nixona, zainspirowany przez Kissingera, polegał na odizolowaniu głównego wówczas wroga USA, Rosji, poprzez oddzielenie ich od Chin. Teraz, gdy głównym wrogiem są Chiny, aby je odizolować, należałoby zawrzeć pakt przyjaźni z Putinem. Krótko mówiąc, w imię realpolitik należy poświęcić Ukrainę, zmuszając ją do niesprawiedliwego pokoju z Kremlem. Ten polityczny cynizm pomija jednak wymiar idei, które nadają ton historii. Kiedy Trump oskarża Kamalę Harris o bycie komunistką, pokazuje, że wie, iż komunizm nie jest martwy i pogrzebany, jak niektórzy próbują nas przekonywać. Jeśli komunizm jest wciąż żywy w USA, to jak wygląda to na arenie międzynarodowej? W Chinach istnieje obowiązek studiowania Marksa, Lenina, Mao i myśli samego Xi Jinpinga, który przedstawia siebie i Komunistyczną Partię Chin jako „nieugiętych marksistowskich ateistów”. W Rosji Putin jest narodowym komunistą, który otwarcie odwołuje się do Stalina i chciałby przywrócić granice nieistniejącego już Związku Radzieckiego. Przyjaźń Putina i Xi Jinpinga ma podłoże ideologiczne silniejsze niż ich interesy polityczne.
Na wschodzie Korea Kim Dzong Una stanowi longa manus [długą rękę – red.] Chińskiej Republiki Ludowej. Korea jest rządzona przez dyktatora, który nieustannie powołuje się na doktrynę i praktykę komunizmu. Kim Dzong powtórzył na ostatnim kongresie Partii Komunistycznej, że największym wrogiem Korei są Stany Zjednoczone i nakazał rozwijać lądowe i podwodne pociski nuklearne, ponieważ jego kraj musi wzmocnić swój potencjał wojskowy przeciwko Stanom Zjednoczonym. Wysyłając obecnie północnokoreańskich żołnierzy do regionu Kurska w Rosji, Korea Północna oficjalnie uczestniczy w inwazji na Ukrainę. Na polu bitwy kilka tysięcy Koreańczyków Północnych z pewnością nie zmieni wyniku konfliktu, ale ich obecność jest wysoce symboliczna. Wojska Korei Północnej, będącej pod politycznym wpływem komunistycznych Chin, znajdują się zaledwie kilkaset kilometrów od granic Polski, Europy i NATO. Jak Donald Trump poradzi sobie z tym wyzwaniem? To wielkie pytanie stojące przed tymi, którym zależy na przyszłości Europy.
Roberto de Mattei
Źródło: corrispondenza-romana.it
Pach