„Kongres zatwierdził wyniki jesiennych wyborów. Donald Trump oświadczył, że choć nie zgadza się z tymi wynikami, to 20 stycznia nastąpi przekazanie władzy. 79-letni Joe Biden zostanie kolejnym prezydentem USA. Tymczasem cztery osoby nie żyją, kilkudziesięciu rannych, splądrowany budynek amerykańskiego parlamentu” – pisze Robert Winnicki. Jak wskazuje, należy w tym kontekście pamiętać o kilku kwestiach…
Robert Winnicki zauważa, że amerykański system polityczny od dawna określa się jako dysfunkcyjny. Określające go reguły wyborcze wydają się anachroniczne, są niespójne i prowokują niepewność. Dominacja Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej opierała się na kilku czynnikach, poza siłą gospodarki i „atrakcyjnym modelem społeczno-kulturowym”, był nim także wizerunek „stabilnej demokracji opartej o niewzruszone procedury i instytucje”. Ten ostatni czynnik – jak dodaje polityk – „kończy się na naszych oczach”.
Wesprzyj nas już teraz!
Kolejny aspekt bieżących wydarzeń wiąże się już bezpośrednio z samym Kapitolem. „Z pierwszych doniesień wyłania się obraz bałaganu i braku koordynacji pomiędzy władzami Waszyngtonu a służbami federalnymi. To jeden z przejawów słabnącego mocarstwa, które nie potrafi poradzić sobie z problemami wewnętrznymi, co podważa jego powagę i pozycję »światowego żandarma«” – czytamy.
Winnicki zwraca także uwagę na zmianę retoryki Trumpa, który wezwał uczestników szturmu na Kongres do rozejścia się, choć przedtem ostro atakował uczciwość wyborów. „Ale oczywistym jest – czytamy – o czym lewicowi i liberalni komentatorzy nie chcą pamiętać, że to przykład ruchu »black lives matter« w ubiegłym roku przetarł szlak. Tygodniami na ulicach USA rozlewała się przemoc lewicowych bojówek, plądrowano sklepy, obalano pomniki, ginęli ludzie, a lewicowe autorytety to usprawiedliwiały. W takim klimacie tylko kwestią czasu było kiedy zwolennicy Trumpa sięgną po symetryczne metody”.
„Bieg spraw światowych w kierunku wielu biegunów siły przyspiesza. Już, jako Polska, jesteśmy bardzo spóźnieni w reagowaniu na ten proces, a rząd i lewicowo-liberalna część opozycji zafiksowane na latach 90. tak jakby nic się nie zmieniło i Zachód na czele z USA był nadal monolitem i światowym hegemonem” – podsumowuje Winnicki.
Źródło: facebook.com/robertwinnickipubliczny
mat